czwartek, 20 stycznia 2011

08. Impreza

[Dalszy ciąg części 07.]


Przez dwa tygodnie, ostatnie tygodnie przed rozpoczęciem zajęć na kolejnym roku uczelni sportowej, Dorota dochodziła do siebie po ostatnich wypadkach. Zawadiacka zabawa w chowanego w starych magazynach, a potem zasłużona i bolesna kara dla zuchwałej dziewczyny podziałały na nią stymulująco. Tak właśnie wyobrażała sobie swoje erotyczne przygody. Brutalne obchodzenie się z jej pięknym ciałem podniecało ją do tego stopnia, że na żadną propozycję swego, można tak określić, chłopaka i Pana zarazem, nie mogła nie przystać. Tak było i tym razem. Dostała tradycyjnie e-maila, na którego czekała z niecierpliwością.
„Cześć, piękna Istotko! Ostatnio ciągle myślę o tobie i nie mogę się doczekać kolejnego spotkania. Może dasz się wyciągnąć na imprezę u mojego znajomego. Ma być całonocny ubaw, dużo chłopaków i dziewczyn. Pójdziesz ze mną? Alan” Błyskawicznie Dorota odpowiedziała, bo chciała, by Alan dostał odpowiedź od razu: „Cześć Skarbie, Panie. Potowarzyszę Ci na pewno! Jak mam się ubrać? Dorota.” Zamiast odpowiedzi znalazła jeszcze tego samego dnia pod drzwiami torbę z upominkiem. Była to piękna, czarna, mieniąca się króciutka spódniczka. Na jej widok zabiło jej mocno serce. Wyobraziła sobie efekt, jaki będzie w niej wywoływać. Oprócz spódniczki dostała czerwoną bluzeczkę na ramiączka z czarną, mieniącą się obwódką na brzegach. Była wykonana z jedwabiu. Natychmiast zamknęła się w łazience i założyła to na siebie. W lustrze bardzo się sobie spodobała. Wyglądała naprawdę sexy; spódniczka nie zasłaniała prawie wcale nóg, a bluzeczka była trochę za mała, przez co eksponowała dobrze jej biust i odsłaniała pół brzuszka. Dobrała do tego wieczorem czarne, wysokie szpilki oraz czarno-czerwoną biżuterię: wisiorek na szyję i dyskretne kolczyki. Na rękach nadal miała metalowe obręcze, które tym razem ładnie się komponowały, nie rzucając się w oczy. Makijaż dopełniał dzieła. Tak wystrojona przemknęła się przez podwórko, a przy ulicy czekał już samochód Alana.
- Wsiadaj, cud – dziewczyno! – wykrzyknął Alan spoglądając na nią

Samochód stanął przed domem jednorodzinnym, z którego dobiegała dość głośna muzyka. Domek znajdował się za miastem. Wysiedli i zaraz Alan zadzwonił do drzwi. Trochę to trwało, zanim gospodarz usłyszał odgłos dzwonka. Gdy tak czekali Alan patrzył z pożądaniem Dorocie w twarz. Ona odwzajemniała spojrzenie, mając nadzieję, że uda jej się zaciągnąć go dziś do łóżka.
- A! Jesteś Alan! Cześć – zawołał trzydziestoletni szatyn, który otworzył drzwi. Po chwili zerknął z podziwem na Dorotę – Ooo… A to twoja dziewczyna! Muszę przyznać, że masz dobry smak. Jestem Piotrek!
- Dorota – odrzekła z rumieńcem wstydu
- Wchodźcie! – Piotrek zaprosił ich do środka
Zaraz za przedsionkiem był salon. Było to spore pomieszczenie, które wypełniała masa ludzi, na oko z dwudziestu. Niektórzy stali, a niektórzy siedzieli na długich kanapach. Wszyscy popatrzyli na Dorotę, a gdzieniegdzie dało się słyszeć pogwizdywanie, tłumione przez muzykę. Dorota się zawstydziła jeszcze bardziej.
- Głupio się czuję – szepnęła Alanowi do ucha
- Już ja się postaram, abyś poczuła się zupełnie swobodnie – odparł jej towarzysz
Po chwili podszedł do nich kolega Alana, którego ona nie znała. Był starszy od Alana, był blondynem o energicznym błysku w oczach, a ubrany był w sweter w paski. Zmierzył Dorotę od stóp do głów, choć wydawało się jej, że na jej nogi wpatrywał się odrobinę dłużej.
- Ale laskę przyprowadziłeś! Muszę cię poznać! – to drugie zdanie skierował do Doroty
- To Dorota, moja dziewczyna – odparł Alan.
Zrobiło jej się mimo wszystko cieplej na sercu; nazwał ją przecież wreszcie oficjalnie swoją dziewczyną…
Alan przywitał się jeszcze z kilkoma znajomymi i przedstawiał po kolei Dorotę. Reszty ludzi jej nie przedstawił, bo najprawdopodobniej ich nie znał. Przywitali się z nimi, mówiąc ogólnie „cześć”. Mężczyźni dookoła przypatrywali się chętnie Dorocie, co zauważyła po chwili. Wzrok ich jednak skupiał się głównie na jej wyeksponowanych pięknych nogach. Żadna z dziewczyn nie była tak apetycznie ubrana, co skonstatowała Dorota po chwili trzeźwej obserwacji. Zaraz jednak Alan zaczął rozmawiać z jednym ze znajomych na temat ostatnich transmisji jakichś sportów w telewizji – Dorota nie bardzo słuchała, o co właściwie chodzi. Zaczepił ją za to jeden z gości.
- cześć, wyglądasz na znudzoną… - szepnął do niej przystojny blondyn z kieliszkiem w ręku
- no… - odrzekła speszona w pierwszej chwili (gdyż obok stał Alan, zajęty jednak swoją rozmową) – może trochę…
- znasz gospodarza, Piotrka?
- no nie, jestem tu z moim… chłopakiem, Alanem – odpowiedziała po chwili wahania
- nie znam go. Ale skoro masz towarzystwo, to nie przeszkadzam – blondyn odszedł
Dorota nawet trochę żałowała urwanej rozmowy. Jednak była ciekawsza od rozmów kibiców. Po pewnym czasie takiego stania obok Alana, szturchnęła go lekko. Odeszli na bok, gdzie nikt ich nie słyszał.
- przepraszam, Panie – szepnęła Dorota – ale może porozmawiaj i ze mną, w końcu nikogo tu nie znam, a już niektórzy mają ochotę mnie poderwać
- hmm – no i dobrze! – odparł
To Dorotę zbiło z tropu, bo myślała, że wywoła odruch zazdrości. Tymczasem Alan rezolutnie kontynuował:
- jeśli teraz się nudzisz, to wiedz, że nie zaprosiłem cię dla rozrywki. Masz tu trudne zadanie do wykonania…
- jakie? – słowa te zelektryzowały Dorotę
- to ty musisz dziś kogoś poderwać
- co?? – Dorota się przestraszyła i z niedowierzaniem czekała na dalsze instrukcje
- musisz poderwać dowolnego chłopaka i zaciągnąć go na górę do sypialni.
- no co ty, Panie! – to zdanie było już w błagalnym tonie. Dorota lekko zadrżała, a dreszcz emocji przebiegł jej ciało – chyba mi nie karzesz znów kochać się z obcymi ludźmi!
- nie obchodzą mnie twoje fochy – syknął Alan przez zęby – jeszcze dziś wieczór ma cię ktoś zaliczyć, a ja będę obserwował, jak ci idzie.
Dorocie pociemniało w oczach. Nikogo tu nie znała, ale w końcu część gości znała Alana i miała szansę ich jeszcze przecież zobaczyć w przyszłości.
- A jak się nie zgodzę? – zapytała desperacko
Alan spojrzał na nią wzrokiem bazyliszka
- to wrócisz sama do domu, a tu żadne autobusy nie kursują. Acha – i odbiorę ci mój dzisiejszy prezent!
Dopiero po chwili Dorota zrozumiała, że tym prezentem jest przecież spódniczka i top, które miała na sobie. Zabrzmiało to o tyle mrocznie, że taki scenariusz z Alanem był prawdopodobny…

Dorota krążyła sama po przestronnym pokoju i wypatrywała mężczyzn, którzy wyglądali na pozbawionych towarzystwa. Jej kroki szybko skierowały się do blondyna, z  którym już miała okazję rozmawiać. Siedział na fotelu, ale gdy podchodziła natychmiast wstał na baczność.
- cześć ponownie… - zagadnęła go
- eee… miło, że przyszłaś… - odparł nieśmiało – czy twój chłopak tak cię zanudza?
- mój… właściwie to nie jest mój chłopak. Tak się przyjaźnimy i wychodzimy razem, ale robimy to raczej tylko z przyzwyczajenia… - wymyślała Dorota
- hmm… To brzmi ciekawie. Pokłóciłaś się z nim?
- no nie, to znaczy tak… trochę… – plątała się – mogę się przysiąść?
- pewnie! Siadaj – nieznajomy podsunął jej fotel i sam usiadł na swoim.
Dorota przysunęła swój fotel jeszcze trochę bliżej i usiadła w ten sposób, że jego kolana i jej dotykały się delikatnie.
- jak masz na imię? – spytała Dorota na dobry początek
- Łukasz – odparł blondyn nadal nieśmiało
- ładnie – przyznała Dorota – jestem Dorota.
- miałem kiedyś przyjaciółkę o takim imieniu – odparł tamten
- ciekawe… A dlaczego już nie masz? – próbowała rozkręcić rozmowę  
- hmmm… Owszem, była ładna… Jak ty… Ale była podstępna, zawsze chciała wymusić na mnie swoją wolę, kombinowała, kręciła, była taka… sztuczna
Dorota poczuła, że nie będzie łatwo.
- dziewczyny czasem takie bywają, ale to nie norma…Zazwyczaj mają pokręcone w głowie, ale to właśnie im łatwo narzucić swoją wolę. Faceci zaś to wykorzystują i zmuszają do poświęceń, skłócają z koleżankami albo zaciągają do łóżka… – prawiła dalej Dorota, kładąc szczególny nacisk na to ostatnie. Promyk nadziei jej zaświtał, gdy Łukasz odniósł się do tej ostatniej kwestii
- a czy ten twój Alan ciebie zaciągnął?
- eee… No tak! Ale nie mam mu tego za złe! – szybko dodała – to było bardzo przyjemne…
- chyba rzeczywiście to lubisz… – odrzekł Łukasz
Dorota była trochę zbita z tropu. Nie wiedziała, o co dokładnie chodziło jej rozmówcy. Zaczęła się obawiać, że nic nie wyjdzie z jej starań w tej jakże irracjonalnej misji, którą jej wyznaczył Alan. Postanowiła iść dalej, by nie tracić czasu
- seks to przede wszystkim przyjemność i nie widzę w nim nic złego – brawurowo podjęła temat. Łukasz spojrzał na nią z lekkim niesmakiem
- a tak w ogóle nie zimno ci? – spytał spoglądając na jej gołe kolana, które już zdążyły lekko zahaczyć o jego. Dorotę to nie speszyło, gdyż już zrozumiała, że będzie ciężko go przekonać do współżycia
- no cóż… Dziewczyny muszą czasem być w negliżu, bo to się podoba ich facetom… A może ubieramy się tak, aby łatwiej mogli nas rozebrać… – w tym momencie uśmiechnęła się uroczo, jak tylko ona potrafiła
- to co, mam cię rozebrać tutaj? – spytał już wyraźnie ironicznie
Dorota nie wytrzymała upokorzenia i wybuchła:
- lepiej nie! A może wolałbyś jednak rozebrać jakiegoś chłopaka?
Wstała i odeszła wściekła na to, że tak ją potraktował
„No tak… Kobiety są podstępne…. No tak…” – pomyślał Łukasz

Dorota próbowała nawiązać rozmowę z jeszcze kilku chłopakami na imprezie, dołączała do toczących się rozmów, ale bez sukcesów. Niektórzy gadali na dziwne tematy, jak rajdy samochodowe, a inni byli tu ze swoimi dziewczynami. Zerknęła z oddali na Alana, który ciągle rozmawiał z tym samym kolegą. Denerwowało ją ta jego cyniczna postawa, ale czuła, że musi spełnić jego rozkaz. Podeszła w końcu do dwóch chłopaków, którzy najwyraźniej niedawno przyszli, bo ich wcześniej nie widziała. Rozmowa toczyła się wokół rodzajów imprezek.
- no cześć, jestem Dorota! – siliła się na spontaniczność – o czym rozmawiacie?
- cześć – odparł jeden z nich, wesoły i wysoki szatyn – jestem Arek, gadamy tak o imprezach.
- Janek – rzucił drugi, trochę niższy – widać było, że mówiąc do niej, pożera Dorotę wzrokiem.
- A ta wam się podoba? – spytała
- no… oczywiście, ale jest za spokojna… Nie ma tańców… - odrzekł Arek
- przydałyby się – dopowiedział Janek
- oczywiście, może uda się jakoś załatwić – potwierdziła Dorota
- to może na razie usiądziemy – zaproponował Janek
Usiedli przy stoliku i zaczęli gawędzić na różne błahe tematy. Alana obaj nie znali. Dorota starała się dużo do nich uśmiechać, a co jakiś czas nawet puszczać oko. Trochę udawała pijaną, ale nie chciała sprawiać wrażenie niepoczytalnej.
- od tańców to są dyskoteki – ciągnął Arek
- ale często nie ma tam szans pogadać, bo jest za głośna muzyka – zauważyła Dorota i po raz kolejny uśmiechnęła się do Janka, który wyglądał na coraz bardziej nią zauroczonego
- może… Ale można poznać więcej ciekawych ludzi – rzekł Arek
- szczególnie – ciekawych dziewczyn – dodał uśmiechając się Janek
- na takich spotkaniach też jest na to szansa. Na przykład gdyby nie ta impreza, to byśmy się nie poznali – powiedziała Dorota dalej strojąc uwodzicielskie miny
- no… szkoda byłoby nie poznać tak atrakcyjnej dziewczyny – skomplementował ją Janek
- to… może zatańczymy… - spytała Dorota
- Jasne, ale może ze mną – zaproponował Arek
- jasne, pójdziesz poprosić? – spytała go Dorota. Czuła, że to Janek bardziej na nią „leciał” i że lepiej spróbować z nim. Gdy więc Arek uzyskał zgodę gospodarza na muzykę taneczną i wrócił, Dorota już tańczyła z Jankiem jeden z przebojów dyskotekowych. Arek usiadł więc w pobliżu i czekał.
Oboje tańczący uśmiechali się do siebie przyjaźnie i widać było, że Jankowi się Dorota spodobała. Co jakiś czas zezował na jej piękne nogi i brzuszek, gdyż tańczyli w pewnej odległości od siebie. Po skończonym utworze nastąpił wolny, romantyczny przebój
- o! Wolny teraz… - rzekł badawczo Janek
- obejmij mnie – szepnęła niemal Dorota, co zadziałało na niego pobudzająco. Natychmiast przytulił się do niej i zaczął powoli kołysać. Arek, zniecierpliwiony czekaniem, odszedł w inny rejon sali nieco zły i obrażony na kolegę.
- dobrze tańczysz – pochwalił Dorotę jej partner
- dzięki – Dorota uśmiechnęła się, jak tylko potrafiła najszerzej. Oplotła mu ściśle ręce wokół szyi tak, że swym wydatnym biustem wbijała się niemal w jego klatkę piersiową. Po pewnym czasie podniecony tym niebywale Janek objął jeszcze mocniej jej plecy. Powoli jedna jego ręka „zjechała” niżej i spoczęła na jej pupie na samym dole jej króciutkiej spódniczki.
- mmm… ty niegrzeczny chłopczyku… – Dorota udawała również podnieconą, choć stresowała się coraz bardziej sytuacją do jakiej doprowadziła
Zamiast odpowiedzi poczuła, jak jego ręka powoli wchodzi jej pod spódniczkę i zaczyna macać jej pośladki. Stopniowo chwytał je coraz ściślej, tak że ludzie wokół zaczęli się im przyglądać.
- chodźmy do kuchni, pić mi się zachciało – poprosiła przebiegle Dorota
- z chęcią się stąd wyniosę – potwierdził Janek
Oboje przemknęli się cichcem do korytarza wychodzącego z salonu i poszli do kuchni. Dorota dostała szklankę wody, z której uszczknęła zaledwie trochę płynu
- a co jest w tamtej części domu – spytała wskazując na korytarz idący gdzieś w głąb nieruchomości
- zobaczmy – odparł już mocno podniecony Janek
Odeszli za róg korytarza, gdzie nikogo nie było i tu Janek wprost rzucił się na Dorotę i jął ją całować, głęboko penetrując jej usta językiem. Dorota chwyciła jego głowę w dłonie, a on zaczął jedną ręką masować jej pośladki pod majtkami, a drugą rozpinać stanik.
- może wejdziemy do jakiegoś pokoju? – spytała w przerwie między pocałunkami
- dobra! Muszę cię dziś przelecieć – szepnął jej do ucha, co trochę ją rozluźniło, bo poczuła, że zaraz rozkaz Alana będzie wykonany
Nagle zza rogu wyszła jakaś dziewczyna. Najwyraźniej nie zabłądziła, bo twarz jej wyrażał gniew. Gdzieś w tle widać też było Arka.
- no ładnie! Ty idioto! Znowu sobie znalazłeś jakąś cizię?! Myślałeś, że nie przyjdę jednak do Piotrka na imprezę!??? – krzyknęła na nich, ale widać było, że jej wściekłość w nie mniejszym stopniu dotyczy Doroty, co Janka.
- ale nie mówiłeś, że masz dziewczynę… – próbowała się bronić Dorota, ale tamta napastniczka najwyraźniej nie słyszała, albo nie chciała słuchać. Szybko wydarła Janka Dorocie z objęć i kopniakiem zmusiła do odsunięcia się dalej.
- a ty co sobie myślisz lafiryndo???! – ryknęła na Dorotę z niesmakiem patrząc na jej pogniecioną i przekrzywioną spódniczkę i zsunięty stanik, który Dorota starała się teraz poprawić. Podeszła teraz do niej i zamachnęła się, próbując uderzyć ją ze wściekłości w twarz. W tym momencie zatrzymał ją swym krzykiem… Alan. Podbiegł w ostatniej chwili:
- co tu się dzieje!? – spytał
- ta dziwka uwodziła mojego chłopaka, a co? Znasz ją? – spytała tamta
- to moja dziewczyna! – stanął w jej obronie Alan
- Achaaa! A więc co ty na to, że zaczęła już się całować z moim chłopakiem i już on zaczął ją rozbierać! Wyglądała raczej na rozochoconą!
Alan zrobił się czerwony na twarzy. Dorota próbowała coś bąkać, ale czekała, że ją on stąd zabierze, bo czuła piekący wstyd, a na jej policzkach pojawiły się wypieki.
- A… to… suka! – Alan wyglądał teraz na równie wściekłego
- No to wal! – dodał po chwili ku zaskoczeniu Doroty
Tamta dziewczyna poczuła się trochę zbita z tropu tą nagłą zmianą frontu Alana. Po chwili wahania jednak poczuła ponownie nie usatysfakcjonowany gniew i jej ciężka ręka poleciała na twarz Doroty. Spoliczkowana Dorota wyglądała jak zaszczuta sarna w potrzasku.  Zachowanie Alana przekroczyło teraz jej najśmielsze oczekiwania. Alan zdjął bowiem z siebie pasek od spodni i podał dziewczynie Janka:
- dla takiej suki policzek to za mało… - rzekł z przekąsem
Tamta, chociaż nadal wściekła, poczuła się szczerze zmieszana. Jednak nie trzeba było jej namawiać. Jakiś jej kolega zaciągnął Dorotę (która się wyrywała i błagalnie patrzyła już na Janka, a nie na Alana) do końca korytarza i kazał jej się lekko schylić do przodu, odsłaniając lekko pośladki spod spódniczki. Dorota nie widziała już innej możliwości jak ustąpić. Pochyliła się. Przez chwilę wszyscy rozkoszowali się widokiem wypinającej się Doroty.


Po chwili silny ruch ręką chłopaka zmusił Dorotę do jeszcze większego skłonu, po czym podwinął do góry jej spódniczkę. Dziewczyna zamachnęła się paskiem i na pośladki Doroty spadło kilka mocnych i głośnych razów, zagłuszonych na szczęście równie głośną muzyką biegnącą z drugiej części domu. Podobnie nie było słychać jej pisków. Po skończonej karze Dorota posłusznie, milcząco, z twarzą nie wyrażającą nic poza piekącym wstydem, poszła w stronę najbliższej łazienki, zostawiając wszystkich za sobą.

Dorota siedziała w salonie, ale gdzieś z boku. Twarz miała skrytą w dłoniach i szlochała. Tym razem nie wytrzymała psychicznie poniżenia. Stopniowo jednak powoli się przemagała: w końcu sama chciała tu przyjść, sama się zaprzyjaźniła z Alanem i wiedziała, że wszystko, co on robi, robi dla niej. „W końcu to tylko zabawa, rodzaj gry, w której moją rolą jest dostawać cięgi…” – Dorota zaczęła sobie to tłumaczyć.
W tym momencie podszedł do niej gospodarz, który na szczęście nie brał udziału w scenie poniżenia Doroty i o niej nic nie wiedział. Widział tylko, jak dziewczyna Tomka wyprowadza go wciekła z imprezy.
- Czemu płaczesz? Coś się stało? – spytał troskliwie
- Eee… Chlip… - Dorota była zaskoczona
- Czy Alan wie o tym, że płaczesz? – wypytywał dalej gospodarz
Dorocie natychmiast zaświtał pewien pomysł:
- Alan? Ten oszust!? Potraktował mnie jak dziwkę! – rzekła stanowczo Dorota, o tyle pewniej, że w jej twierdzeniu było sporo prawdy
- Biedna… Nie spodziewałbym się tego po nim – przyznał poważnie rozmówca
- Mogę się przespać gdzieś w którejś sypialni na górze? – Dorota spytała wprost i zdobyła się na lekki uśmiech
Piotrek po chwili wahania zareagował
- Oczywiście! Chodź ze mną…
Poszli oboje na pierwsze piętro, gdzie Dorota natychmiast położyła się do wskazanego łóżka, nadal pochlipując, tym razem jednak był to płacz udawany. Serce biło jej niczym młotem. Poprosiła jeszcze o herbatę bez cukru. Piotrek wyszedł i niedługo potem wrócił z napojem.
- Proszę, Dorotko. Napij się i już nie płacz – w jego głosie wyczuć można było bardzo opiekuńczy ton.
- Dziękuję – Dorota uśmiechnęła się już szerzej. Po chwili jednak zręcznym ruchem przechyliła „pomyłkowo” kubek z herbatą, wylewając troszkę na swoją bluzeczkę. Gorąca herbata rozlała się na jej biuście i spłynęła kilkoma strużkami po jej nagim brzuszku w kierunku paska od spódniczki. Poczuła ból lekkiego poparzenia, musiała jednak działać z tą herbatą szybko, póki Piotrek był w pokoju. Jego reakcja była natychmiastowa.
- Ojej! Uważaj! Ale się poparzyłaś… Może jakoś pomóc?
Dorota szybko odłożyła kubek i odkleiła bluzeczkę od ciała, nie zdejmując jej przy tym.
- Ale gapa ze mnie… Nic się nie stało… Może masz jakąś podkoszulkę na zmianę…?
- Eeee… – Piotrek wpatrywał się w jej zakryte mokrą bluzką piersi, na których szczycie przez chwilę widać było stwardniałe sutki. Nie miała na sobie stanika!
Zaraz wyszedł w poszukiwaniu czegoś na zmianę. Gdy wrócił, aż zdębiał. Dorota siedziała na skraju łóżka, ale nie miała na sobie nie tylko stanika, ale i bluzki, a także spódniczki. Była ubrana jedynie w kuse majteczki i popijała herbatę. Na jej brzuszku nie widać już było śladów oparzeń, bo i herbata nie była taka gorąca. Piotrek chciał odruchowo się wycofać, ale Dorota zaprosiła go do środka.
- Przyniosłem… coś do założenia… - bąknął niepewnie
- Dzięki – Dorota się uśmiechnęła przyjaźnie – kochany jesteś! Zaopiekowałeś się mną.
- E… - cedził Piotrek, podchodząc i dając Dorocie podkoszulkę
- Usiądź tu – Dorota wskazała mu miejsce obok siebie. Piotrek niepewnie podszedł i usiadł.
- Myślisz, że jestem głupia pewnie? – kontynuowała dziewczyna
- Nie, dlaczego? – chłopak nie mógł oprzeć się pragnieniu oglądania jej z bliska. Przestał się odwracać i spojrzał na nią:
- Jesteś naprawdę piękna – powiedział pewnie
- Dzięki – uśmiech na twarzy Doroty stawał się coraz pełniejszy
Po chwili ich usta się do siebie zbliżyły i zaczęli się całować. Teraz Piotrek mógł bezkarnie dotknąć jej pięknych ud. Jego dłoń powędrowała na jej piersi, brzuch, aż w końcu na majteczki. Dalej akcja potoczyła się szybko i po chwili majteczki wylądowały na dywanie, a wkrótce znalazły się tam i ubrania Piotrka. Oboje spletli się w uścisku, kładąc się razem na łóżku. Zapomnieli jednak zamknąć drzwi na klucz, bo po chwili drzwi skrzypnęły i ukazał się w nich Alan…
- Ty suko! – zawołał do Doroty – znów mnie zdradzasz??? Drugi raz na tej samej imprezie?!
Piotrek wstał jak poparzony. Nie wiedział, co z sobą począć, więc podszedł do przeciwległej ściany i udawał, że go nie ma, tym bardziej, że Alan najwyraźniej kierował swoje słowa tylko do swej dziewczyny.
- Natychmiast się ubieraj, zdziro! Wychodzimy! – Alan był wściekły. Albo było to naturalne, albo świetnie udawał. Zagarnął ją pod rękę i w jednej chwili pociągnął ją do góry, tak że stanęła na równe nogi.
- Ale my przecież – Dorota coś tam pisnęła, ale Alan zaraz jej rzucił ubranie na łóżko i kazał włożyć. I tak niezdarnie ubraną i poczochraną zaprowadził szybko na dół i wyprowadził z domu. Towarzystwo patrzyło na Dorotę z politowaniem w czasie, gdy była prowadzona za rękę z salonu. Zaraz potem podprowadził ją pod drzwi samochodu i jeszcze zanim wsiadła założył jej szybko wydobyte z kieszeni kajdanki. Siadła tak ze skutymi z przodu rękami, przestraszona i oszołomiona, z przykrótką bluzką i nagimi nogami. Próbowała spojrzeć Alanowi w oczy, w momencie gdy odpalał on zapłon, ale ich spojrzenia się nie spotkały. Alan bąknął tylko:
- Zostaniesz w kajdankach aż do momentu, gdy poniesiesz karę!
Dorota przestraszyła się perspektywy kary. Chciała tłumaczyć, że wykonywała tylko jego rozkazy, ale zrozumiała, że teraz lepiej go jeszcze nie złościć…

Jej przerażenie się jeszcze wzmogło, gdy zaprowadził ją do swego mieszkania. Tam, w pokoju, którego do tej pory nie widziała, zobaczyła całą „maszynerię” zamontowaną do ściany. Była to belka metalowa zamocowana poziomo do górnej części ściany pod sufitem oraz przewieszone przez nią dwie grube liny zakończone dwoma skórzanymi opaskami. Na drugim końcu nawinięte one były na korbę przymocowaną do spodu ściany.
- Te skórzane opaski są na twoje piękne nóżki, moja panno – zaczął Alan dość rozmarzonym głosem – dziś za karę sobie trochę powisisz i to do góry nogami…
Dorota była przerażona, tym bardziej, że nie doświadczyła nigdy takiego rodzaju tortury. Zanim się obejrzała, a już nie miała na sobie ubrania. Teraz już była zupełnie bezbronna i nie próbowała w ogóle grymasić, gdy Alan zakładał jej opaski na wysokości kostek u nóg. Następnie ułożył ją na ziemi i zaczął kręcić korbą. Powoli jej nogi zaczęły się unosić do góry, a potem od ziemi oderwała się jej pupa. Po chwili już wisiała rozciągnięta z nogami w rozkroku, jako że obie liny, do których przymocowane miała nogi, przewinięte były przez belkę w sporej odległości od siebie. Ręce, skute kajdankami, wisiały jej z przodu, jej ciało tworzyło więc literę „Y”. Alan przyjrzał się teraz swojemu dziełu, aż poczuł się tym podniecony. Szczególnie soczystą szparką Doroty, która była teraz naga i wyeksponowana tuż na wyciągnięcie dłoni. Oprócz kilku jęków, Dorota starała się zachować ciszę. Czekała tylko na jego kolejne kroki, czując ból rozciągniętych członków.
- Jeszcze brakuje tylko jednego elementu – stwierdził oprawca i szybko gdzieś poszedł. Trwało to kilka minut i wrócił niosąc w ręku spory korzeń imbiru, już obrany. Bez zbędnych słów umieścił go w odsłoniętej pochwie Doroty. Dziewczyna po chwili zaczęła czuć potworne pieczenie w pochwie, zaczęła się wić z bólu i coraz głośniej jęczeć. Po chwili Alan wpakował jej zwiniętą skarpetkę do ust, tym samym uciszając jej jęki.
- Masz za swoje puszczalska dziwko! – zbluzgał ją jeszcze – powisisz tak jeszcze jakiś czas, aż uznam, że odpłaciłaś za swój uczynek…