sobota, 25 grudnia 2010

02. Pułapka

[Kontynuacja części 01. Opowiadanie w klimacie BDSM]


Od tamtej pamiętnej lekcji, jaką dostała Dorota, minęło kilka tygodni. Dorota trochę popuściła z tonu, trochę mniej bezczelnie już odpowiadała na różne uszczypliwe uwagi kolegów i koleżanek, nie rzucała się do ataku po każdej próbie kolegi dotknięcia jej uda, czy chwycenia za pośladek. Na zajęciach siedziała spokojnie i w skupieniu chłonęła wiedzę. Z Bartkiem się pogodzili, ale dopiero po tym, jak oboje sobie opowiedzieli całą prawdę: on o tym, że nie miał siostry, ale też o tym, że to nie był jego pomysł z tym kusym wdziankiem. Dorota zaś wyjawiła mu prawdę (no, przynajmniej częściową, gdyż lubiła czasem zataić pewne niewygodne informacje) o tym pamiętnym poniedziałku. Cała przygoda pozostawiła jednak pewien niesmak u obojga, tak, że nadal łączyła ich tylko średnio mocna przyjaźń. Bartek mimo to nadal zjadał ją wzrokiem, ilekroć ją zobaczył. Kolega – oprawca, którego imię brzmiało Igor, przestał już znacząco i protekcjonalnie na nią patrzeć na korytarzach. Sama nie mogła wyjść z podziwu, ale nie miała do niego z początku żalu za tamto lanie. 
Nie na długo jednak cała ta sytuacja się zmieniła, gdyż Dorota w początku czerwca znów zaczęła się czuć pewniejsza siebie. Znów jej odzywki stały się dzikie, choć może nie tak, jak kiedyś. W końcu i w jej umyśle zaczęła świtać myśl, że przecież urażono ją poważnie i zdeptano jej dumę osobistą. Nie mówiąc już o autorytecie u koleżanek i, przede wszystkim, kolegów. Był nadszarpnięty i nikt prawie się już nie bał jej piorunującego wzroku. Szalę przeważyła sytuacja, do jakiej doszło pewnej środy w kafejce uczelnianej. Widząc, że jeden z chłopaków zajął jej wcześniej zarezerwowane miejsce, zaczęła się z nim sprzeczać. Od słowa do słowa wyszło na to, że kolega ma ją za nic i nic sobie nie robi z jej gróźb „wyrzucenia go siłą”. Dorota bowiem nie zwykła cicho i dyskretnie przyjmować nieuprzejmości w stosunku do swej osoby. W końcu Dorota wzięła kolegi herbatę i niewiele myśląc wylała do kosza. Kolega wtedy podszedł do niej, chwycił pod brodę, uniósł jej wdzięczną główkę i zagroził: „ty się znowu doigrasz moja piękna!”. Mówiąc to chwycił ją za pośladek i zapytał z ironią: „już nie boli?” Od tego momentu Dorota wiedziała, że musi odbudować nadszarpnięty autorytet. Mogła tego dokonać tylko mszcząc się w jakiś perfidny sposób na Igorze.
Nie znała go praktycznie. Jednak dzięki wrodzonej gracji i pięknemu uśmiechowi udało jej się dowiedzieć to i owo o nim od jego kolegów z roku. Wiedziała więc już, że to facet lubiący mocne wrażenia. Był starszy o cztery lata, czyli kończył już uczelnię. Przeczekanie wakacji odebrałoby jej szansę zemszczenia się (przynajmniej tak, by dowiedzieli się jej koledzy z roku). Wiedziała też, że należy do jakiejś grupy motocyklistów. Sama rzadko miała szansę przemieszczać się na tych niebezpiecznych pojazdach i zawsze tylko w miejscu pasażera. Jako, że było to towarzystwo, w którym najczęściej się kręcił poza studiami, postanowiła jakoś do niego trafić. W głowie przemknęła jej prosta myśl: on sprawił, że obnażyła się przed dużą częścią uczelni – ona doprowadzi do takiej sytuacji z nim, ale za to przed całą. Ostatecznie mogło to być bardzo niebezpieczne, zdecydowała się więc, że wystarczy, że na ścianach budynku pojawią się jego nagie zdjęcia. Tak... To by jednoznacznie sugerowało innym, że mamy do czynienia z uwieńczoną sukcesem zemstą. Nawet, jeśli on by chciał się ze swej strony mścić – po wakacjach tracił na to szansę. Zresztą nie wiedział, gdzie mieszkała, więc mogła czuć się bezpiecznie. „W razie czego wyjadę na długie wakacje, po nich Igor może już zapomni o wydarzeniu” – podsumowała.
Nie dysponowała zbytnią siłą fizyczną, by jej użyć przeciw niemu. Musiała kogoś wtajemniczyć w plan, najlepiej jakiegoś silnego chłopaka. Poszukiwania kandydata wśród jej znajomych spełzły na niczym, gdyż nikt nie chciał słyszeć o takim ryzykowaniu – Igor wszak był to kawał byka. W końcu wpadła na świetną myśl, by do pomocy dokooptować nikogo innego jak... jego kolegów z „paczki” motocyklowej. Oni go w końcu znali i jakieś jego ujawnione „grzechy” mogły bojowo na nich podziałać. „Może jakiś mocny zawód na jego osobie?” – myślała. „Może ujawnienie jakichś jego kłamstw” Cały plan na razie był mocno naciągany. Kto mógłby na niego się tak skarżyć?... W końcu dowiedziała się, że Igor miał dziewczynę, z którą się rozstali. Może gdyby ona by ich przekonała, że trzeba mu dać nauczkę, za jakieś świństwo, które on jej – kobiecie – zrobił? Na pewno przestali razem chodzić, zanim Igor trafił do swego towarzystwa, było to kilka lat temu, więc całość mogła by mieć taki dramatyczny, wręcz powieściowy posmak. Głowa Doroty była pełna pomysłów. Trzeba było tylko do tej osoby dotrzeć.
Kilka dni wywiadu i poszukiwań doprowadziły ją do informacji, że dziewczyna ta wyjechała już dawno do Ameryki i Igor stracił z nią całkowicie kontakt. Podobno miał nadal jej zdjęcie na swoim biurku w domu, o czym powiedział jej kolega, który tam bywał. Rozczarowanie, że nie będzie się dało do niej dotrzeć, trwało niedługo. Dziewczyna ta była podobno bardzo do niej podobna. „Dlatego tak na Igora zadziałałam erotycznie w ten feralny poniedziałek” – uświadomiła sobie Dorota. Wpadła przy tym na genialny pomysł: ona sama poda się za nią i dotrze do serc jego przyjaciół. „Ważne tylko, by nigdy nie pokazywać się, gdy Igor był w pobliżu. To było z dwóch powodów łatwe: po pierwsze Igor pracował już w sklepie jako sprzedawca, więc regularnie był zajęty, nawet wieczorami. Po drugie łatwo byłoby wyjaśnić, że owa dziewczyna nie chce go widzieć na oczy, a jedynie chce zemsty. Zemsta ta przybrałaby postać upokorzenia nagim zdjęciem. Resztę można było wymyślić na bieżąco. Dorota więc ochoczo przystąpiła do działania...

Lokal „Latający smok” położony był kilka przecznic od uczelni. Tam spotykało się grono znajomych Igora. Poznał ich po sąsiedzku, nie było tam też na szczęście nikogo z uczelni. Podobno Igor jedyny z nich poszedł na studia.
Dorota weszła do owego pubu w sobotni wieczór około godziny 20.00. Igor miał tego dnia pracę do 22.00. Rzeczywiście nie było Igora wśród grupy ośmiu wysokich i krótko obstrzyżonych piwoszy, siedzących w rogu pomieszczenia. Dorota była ładnie, umiarkowanie elegancko ubrana: dżinsy, buty na obcasie u dołu oraz ciemna koszula u góry. Podeszła nieśmiało do nich i stanęła między dwa najbliższymi krzesłami.
- laseczka szuka towarzystwa? – zapytał wesoło jeden z nich
- szukam Igora – rzuciła Dorota bez ogródek
- aaa. Igora? Kim jesteś? – zapytał chłopak siedzący na wprost. Miał smukłą twarz, włosy koloru blond i silną budowę ciała
- jestem Ania, jego dawna dziewczyna... – powiedziała cicho i markotnie
Chłopak zbladł lekko.
- Ania? Ta Ania? Igor opowiadał mi o tobie... – rozmowę najwyraźniej podjął właśnie tylko ten blondyn
- możliwe... Mogę się dosiąść?
- oczywiście – blondyn wstał – nazywam się Kamil.
Kamil  podał jej dłoń. Inni jedynie jej skinęli głowami.
- miło cię poznać, niestety Igora nie ma z nami, dziś pracuje – odrzekł inny z nich
- acha... może i dobrze... – zaczęła snuć intrygę Dorota
- dlaczego dobrze? – spytał blondyn
- bo właściwie chyba nie zaznam od niego niczego dobrego. No, na pewno nic gorszego, niż już od niego doświadczyłam – snuła swą zmyśloną opowieść Dorota
- co on takiego zrobił? – zapytali wszyscy
- nie, nie chcę o tym mówić. To bolesna sprawa. Nie. Może tak będzie lepiej... Przepraszam – Dorota trochę odeszła od stolika i zaczęła się odwracać
- stój! Czy on ma coś na sumieniu? Takim studentom to rożne rzeczy się mieszają w głowie – rzucił któryś
- nie – Dorota odwróciła do nich głowę – nie mówmy już o tym...
Kąciki oczu Doroty zabłysły w świetle świec. Uronione na zawołanie kilka kropli łez spłynęło jej po policzku. Wyglądała cudownie i zarazem koszmarnie smutno, tak, że serce ścisnęło się chłopakom. Dorota odwróciła się i odeszła. Wyszła z pubu i powoli oddaliła. Po kilku minutach jednak ktoś ją dogonił. To był Kamil. Szedł z nią równym krokiem i jak gdyby nigdy nic kontynuował rozmowę
- jestem jego bliskim znajomym. Często jeździmy i ścigamy się razem na motorach, znamy się dobrze, ale nie opowiadał mi Igor nic o dawnych czasach. Może rzeczywiście coś ukrywa?
Dorota zatrzymała się i spojrzała mu w oczy
- nie wyjawisz nikomu mojej tajemnicy?
- nigdy! – zadeklarował Kamil
Dorota westchnęła, udała, że połyka łzę i przytłumionym głosem powiedziała:
- zgwałcił mnie....
Zapanowała niezręczna cisza. Kamila mina spoważniała bardzo. Brwi zsunęły nieco niżej.
- drań... - zawyrokował
- mimo, że byliśmy razem – ciągnęła Dorota, sprawiając wrażenie, jakby rozmowa ta dawała jej ulgę – ale on mnie zgwałcił kilka razy. Na początku naszej znajomości też. Ale ja mu wybaczyłam. Nie cofnął się przed zbezczeszczeniem mnie nawet wtedy, gdy nie czułam się dobrze, miałam akurat okres i bolała mnie głowa... Za trzecim takim atakiem niewyżytego chłopaka, postanowiłam go rzucić. A on... Ujawnił w moim liceum moje nagie zdjęcie, które mi zrobił po jednym z tych gwałtów... Rozumiesz to upokorzenie? Nie zrozumiesz nigdy! A ja chcę, by on zrozumiał!
- bydlę! – cedził Kamil przez zęby – bydlę!
- pomóż mi się zemścić! Tylko tego chcę!
Kamil był rozkojarzony natłokiem informacji.
- pozwól mi to przemyśleć... Igor więc to taki cham? – pytał sam siebie – nie można działać pochopnie
Dorota była wewnętrznie rozpromieniona szybkim obrotem akcji.
- dobrze... Umówmy się mailowo na kolejne spotkanie. Podaj mi swój adres. Tylko błagam o jedno, błagam!
- o co chcesz...
- nic mu nie mów i spróbuj przekonać kolegów, by niczego mu nie mówili. Wyjaw w razie czego im prawdę. Może oni by też coś pomogli lub doradzili...

Kolejne dni spokojnie spędzone przez Dorotę na uczelni stały pod znakiem oczekiwań na spotkanie z Kamilem. We wtorek wieczorem wreszcie usiedli razem znów w kawiarni. Dorota ubrała się elegancko, a i Kamil, jak zauważyła, zwrócił uwagę na swój ubiór. Był najwyraźniej trochę bardziej wrażliwy i sensowniejszy od swych kolegów. Nawet od Igora.
- cześć Aniu
- witam cię Kamil, udało się coś wymyślić? – Dorota była ciekawa
- no... Pytałem się delikatnie Igora o jego byłą dziewczynę. Powiedział, że rozstali się w przyjaźni... – Kamil sprawiał wrażenie, jakby się wahał
- ale... On nie... nie mówi prawdy przecież! – zapewniała Dorota – mnie potrafił okłamywać, okłamuje więc i ciebie
- no nie wiem... Dlaczego ty nie chcesz wpierw z nim porozmawiać? – spytał Kamil
- wróciłam właśnie z Ameryki, ale nie dla niego. Nie chcę go znać, nie chcę do niego wracać. Nie chcę tym bardziej, by wiedział, że wróciłam. Chcę tylko zemsty... – Dorota postawiła na jedną kartę
- no ale to w końcu mój kolega – ciągnął Kamil – i nie wiem, dlaczego akurat miałbym ci pomagać. A... – zaproponował – nie mogłabyś zrezygnować z tego?
- nie! – wymsknęło się Dorocie – to znaczy... nie chcę. W końcu po to wróciłam...
- mściwa jesteś... – Kamil przyznał – sam się dziwię, jak Igor mógł być taki w stosunku do ciebie. Jesteś przecież taka śliczna
Dorocie serce szybciej zabiło. Nie dlatego, że jej się Kamil podobał, ale dlatego, że przyszła jej do głowy nowa strategia działania
- dziękuję ci.... – spuściła zgrabnie wzrok – czy ładnej dziewczynie, którą skrzywdzono nie można pomóc? – Dorota położyła dłoń na moment na jego dłoni
Kamil zamrugał oczami i się uśmiechnął.
- no.... a może? Czemu nie... W końcu zrobił ci świństwo!
Dorota uśmiechnęła się jak najpiękniej potrafiła, wstała, przelotnie pocałowała go w policzek i wyszła. Kamil siedział jeszcze chwilę spoglądał na drzwi, za którymi zniknęła.

Była piękna czerwcowa sobota. Dorota zamiast uczyć się do zbliżającej się sesji, stroiła się u siebie w pokoju. Dziś była znów umówiona z Kamilem. Miał to być kolejny ważny punkt w jej chytrym planie. Nie na darmo więc wyciągnęła z szafy najkrótszą sukienkę, jaką miała. Pół zgrabnego uda było seksownie odkryte, zaś drugie pół przykrywała czarna, atłasowa sukienka. Odsłaniała ona hojnie dekolt i całe ramiona Doroty. Na stopy założyła czarne, eleganckie pantofle na wysokim obcasie. Wyglądała bardziej na randkę, niż na naradę w cztery oczy.
Kamil czekał na nią przy umówionym skrzyżowaniu. Dorota, jak gdyby nigdy nic podeszła do niego i objęła go rzeczowym spojrzeniem.
- wow.... – przyznał Kamil – jesteś... jesteś... śliczna
Uśmiech rozpromienił jej twarz, a i rumieniec delikatnie zaznaczył się.
- dzięki Kamil. To może gdzieś usiądziemy? - zaproponowała
- jasne!
Usiedli w lokalu i rozmowa się zaczęła.
- to może przekonałam cię do swojej zemsty? – zagaiła Dorota
- w sumie tak... Tylko wytłumacz mi, masz jakiś konkretny plan? – zapytał Kamil
- myślałam, żebyś ty z kolegami po prostu zaprowadzili go w ustronne miejsce... no i tam... Już ja się z nim rozprawię... – wyłożyła swój plan
- nie no, co ty! – Kamil był lekko zażenowany – chyba nie mówisz poważnie!
Dorota spoważniała.
- to znaczy inaczej! Myślałam, abyście go poczęstowali czymś usypiającym, a jak zaśnie, zanieśli do jakiegoś przygotowanego lokum, gdzie bym go rozebrała i sfotografowała... – wpadła na pomysł Dorota
- ooo... to już lepiej... To ja pomyślę... – szepnął Kamil
- nie jesteś nadal pewny? – nieśmiało zapytała
- w sumie... szczerze mówiąc... nadal uważam, że najpierw trzeba z nim otwarcie porozmawiać.... Nie obraź się – Kamil się tłumaczył
Dorota lekko się podniosła i zbliżyła do niego przy stoliku.
- jasne, że się nie obrażę... W końcu jestem tylko małą, biedną, pokrzywdzoną istotką, która chce przeprowadzić swoją małą zemstę.... W końcu nic Igorowi się nie stanie, a dostanie nauczkę i to porządną... – usta Doroty zbliżały się do ust Kamila i w końcu się z nimi zwarły. Kilkusekundowy, romantyczny pocałunek przerwał tok wypowiedzi. W końcu Dorota odsunęła swe usta i, nadal z bardzo bliska, zapytała:
- mam nadzieję, że cię definitywnie przekonałam?
- ależ tak... – przytłumiony głos Kamila zdradzał spore zmieszanie, ale oczy mu iskrzyły. Ręka powędrowała pod stołem pod jej sukienkę. Delikatnie pogłaskał jej udo, potem objął je całą ręką i przesunął dłoń w kierunku majteczek. Gdy ich już dotknął, Dorota się lekko odsunęła i z buńczucznym uśmiechem zapytała: „to może zabierzesz mnie na jakąś przejażdżkę motocyklem z kolegami?”

Następnego dnia w niedzielę, równie słoneczną i gorącą jak sobota, grupa kolegów Igora zebrała się przy jednej z ulic. (Igor miał pracę nawet w tę niedzielę. Pracował ogólnie wtedy, gdy nie było zajęć, a do tego zbierał na wakacje). Była już wśród nich Dorota. Zawadiacko nagabywała poszczególnych z nich. Jego koledzy byli już gotowi na wyjazd motocyklowy za miasto. Dorota robiła na nich duże wrażenie. Oprócz niej były obecne dwie inne dziewczyny, partnerki motocyklistów. Kamil czuł się, jakby i on miał partnerkę. W końcu był człowiekiem wolnym od roku, a Dorota bardzo mu się spodobała. Bolało go, gdy inni jego koledzy pożerali ją wzrokiem, paru nawet odważyło się chwycić ją przelotnie za udo. Ona jednak najwięcej uśmiechała się do niego, wiedząc, że tylko w ten sposób zachęci go do swego planu.
- jeździłaś dużo na motorze? - zapytał
- sporo – skłamała – głównie z Igorem...
- wskakuj!
Dorota przełożyła nogę nad motocyklem, a jej czarna sukienka przez moment odsłoniła prawie całe jej udo. Kilku kolegów wpatrywało się z zachwytem
- hej! Kształtne nóżki masz laleczko!
- Tomek, przymknij się – bronił jej Kamil
- ooo... Trzeba Igorowi powiedzieć, że jego eks ma już partnera!
- nic nikomu nie powiecie! – przerwał Kamil – jedziemy!
Rozległ się ogłuszający warkot i siedem motorów ruszyło naraz i pognało w kierunku lasu podmiejskiego. Sukienka Doroty powiewała luźno, dostarczając radości jadącemu za nimi koledze. Gdy dojechali, zsiedli i zdjęli kaski. Cała gromada poszła drogą leśną. Dorota szła przy Kamilu, ale od czasu do czasu zostawała trochę w tyle. Wykorzystał to ów Tomek i znowu chwycił ją za pośladek
- hej, kolego – uśmiechnęła się uroczo Dorota, choć zaczęło ją to już denerwować
- daj jej spokój – jej obrońca wyszedł na ratunek...
Na jednej z polan chwilę posiedzieli, potem znów poszli dalej. Zatoczyli łuk i wracając znów zasiedli na polanie. Kamil poszedł między drzewa za potrzebą. Dorota również postanowiła skorzystać z okazji. Poszła kilka kroków w głąb niegęstego lasu, ale ciągle była na widoku. Weszła więc głębiej, ale koledzy Igora jakby na złość podeszli na skraj lasu. Dorota więc weszła jeszcze głębiej między krzewy. Idąc jeszcze odwróciła się, by skontrolować owych gapiów, gdy uderzyła w czyjąś klatkę piersiową. Był to Tomek. Złapał ją pod ramię.
- hej, laseczko, daj się obejrzeć z bliska.... – powiedział głosem najwyraźniej już lekko pijanym
- odejdź! Bo wezwę Kamila!
- twój wybawca cię nie widzi! – ciągnął niewybrednie Tomek – podobno niezła z ciebie dziwka... Byłaś gwałcona? Może masz ochotę na jeszcze? Wy zawsze macie ochotę na więcej – w tym momencie Tomek uniósł jej sukienkę i powoli wsuwał dłoń pod majtki.
Dorota próbowała go zatrzymać, ale on był lepszym siłaczem.
- proszę cię, przestań... Ty nie wiesz, co to za okropność, nie próbuj nawet – szeptała Dorota. Po policzku spłynęła jej tym razem nieudawana łza. Nie chciała jednak stosować w stosunku do niego na razie siły (na przykład uderzyć go), bo jej plan mógłby się zachwiać. Postanowiła grać na zwłokę.
- znajdziesz sobie ładniejsze dziewczyny.... ja na razie muszę się zemścić na Igorze... Ach... Ja... Najpierw pomóż mi upokorzyć Igora, a potem... Ach... Potem się umówimy i... Ach... Będzie przyjemnie... Achch...
Ręka Tomka powędrowała między uda Doroty i wsunęła się zwinnie do jej pochwy. Nagle w pobliżu usłyszeli głos Kamila: „Ania! Jesteś tu?!” Dorota wykorzystała to i uwolniła się z objęć Tomka. Opuściła sukienkę i wyszła z krzaków.
- czy ja słyszałem tu Tomka? – zapytał badawczo Kamil
- nie... Przesłyszenie – ujęła to dyplomatycznie Dorota i zniewalająco uśmiechnęła się

A więc plan był już zapięty na ostatni guzik. Koledzy Igora spotkali się z nim w pobliżu mieszkania Kamila. Miało to być spotkanie przy piwie. Dorota czekała ukryta na klatce schodowej obok mieszkania. Miała wejść za nimi do mieszkania dopiero, gdy zobaczy, że koledzy niosą uśpionego Igora do mieszkania i zaniosą do sypialni. W razie, gdyby Igor nie zasnął jak należy, miała dostać znak i na razie nie wchodzić, by jej nie zobaczył. Koledzy swoją część wykonali bez problemu. Rozpuszczona tabletka nasenna zadziałała. Właściciel pubu uznał, że Igor się zbytnio spił. Sms od Kamila poinformował Dorotę o tym i uspokoił o jej plan. Teraz czekała, choć trwało to znacznie dłużej, niż sobie wyobrażała...
            Koledzy, a było ich ośmiu, bez trudu unieśli Igora. Z kieszeni jego koszuli wypadł przy tym jednak portfel. Pieniądze, karta płatnicza i dokumenty wypadły na podłogę pubu. Kamil przeklął mimochodem i pozbierał to wszystko. Między dokumentami jednak znalazł jakieś zdjęcie. Z tyłu podpisane było: „Moja kochana Ania”. Tylko, że na zdjęciu nie było Doroty. Włosy miała podobne i usta też, ale zdecydowanie nie była to Dorota! Kamil stał jak wryty i kontemplował nad zdjęciem. Jego towarzysze położyli znów Igora na stole i się wpatrywali. Twarze ich z początku wyrażały zdumienie, a potem coraz bardziej wściekłość:
- to nie ona!
- to kim jest ta cizia?!
- może to jakaś inna eks?
- mówiła, że jest Anią!
- a Igor skoro ma jej zdjęcie i taki tekst nawet po latach, to jest romantykiem, a nie gwałcicielem! – zawyrokował szybko inny z nich
- to co robimy?– spytał rozweselony Tomek

Na schodach słychać było dudnienie. Ośmiu mężczyzn wciągało dziewiątego na górę klatką schodową. Wnieśli go do mieszkania Kamila i położyli zgodnie z planem w sypialni. Dorota poczekała chwilę i zapukała do drzwi i weszła...
            Gdy tylko weszła, Tomek już za nią stanął i zamknął drzwi na zamek.
- świetnie, pilnuj drzwi – zaordynowała nieświadoma zagrożenia Dorota
Kamil stał na środku hallu w otoczeniu kolegów. Wyciągnął zdjęcie znalezione przy Igorze:
- kto to jest?
Dorota się przeraziła. Drżącą ręką wzięła zdjęcie do rąk i obejrzała z obu stron.
- to jest.... jakaś Ania – Dorota zrozumiała w mig, co jest grane
- to kim ty jesteś?! – groźnie zapytał Kamil
- eee... To jest inna Ania.... Ja jestem prawdziwą... To znaczy, nie, jestem Magda, jego poprzednia.... – w tym momencie Tomek objął ją od tyłu na wysokości brzucha, a inni wyrwali torebkę. Po jej przeszukaniu znaleźli ukryty głęboko dowód osobisty
- czyli nazywasz się Dorota? Jakieś rozdwojenie jaźni? – zapytał jeden z nich
- aaa! To chyba TA Dorota! Igor opowiadał mi przecież – krzyknął inny – to ta bezczelna smarkula z jego studiów! Ale był śmiech, jak mi opowiedział o tej przygodzie z laniem tyłka!
- a więc jedno się zgadza – ona naprawdę chciała się na Igorze zemścić! – podsumował bystro Tomek – ale nie za gwałt!
- ale my ci damy szansę! Za gwałt też będziesz musiała się zemścić! – zawyrokował do głębi rozbity i nie panujący nad sobą Kamil – okłamałaś mnie, dziwko! Ty cholerna  suko!
Kamil podszedł do niej i wymierzył siarczysty policzek
- proszę, spokojnie, nie denerwujcie się, proszę, nie denerwujcie się – szeptała czerwona od uderzenia Dorota. Uda jej zaczęły trząść się ze strachu, a śliczna twarzyczka pobladła do reszty.
Zaprowadzili ją do kuchni, a że było ich aż tylu, to jej sukienka szybko została podarta na strzępy. Mogli teraz obejrzeć jej ukryte przed nimi dotąd ciało. Duże wrażenie zrobiły na nich jej piękne, zgrabne nogi oraz płaski, opalony brzuszek z kolczykiem w pępku. Kształtne piersi ukryte były zaledwie za cienką warstwą białego stanika. Dopełnieniem jej garderoby były białe, seksowne majteczki. Bardzo podniecił ich widok takiej półnagiej, bezbronnej piękności.
- zdejmujmy jej szybko resztę i bierzmy się do niej! – zaproponował jeden z nich
Dorota już nie płakała. Nadal drżała, ale psychicznie się opanowała. Zrozumiała, że sama jest sobie winna. Nie broniła się
- sama sobie zdejmę bieliznę! Wy ją na pewno podrzecie! – to mówiąc zgrabnym ruchem ściągnęła z siebie resztę garderoby – Macie rację, jestem perfidną suką i macie prawo zrobić ze mną, co chcecie! Proszę tylko, opanujcie się trochę, nie krzywdźcie mnie, nie chciałam Igorowi nic zrobić, tylko jedno zdjęcie, jedno...


- właśnie! Dobry pomysł! Jeden z nich wyciągnął komórkę i zrobił zdjęcie jej pięknemu, trochę już zbezczeszczonemu ciału, trzymanemu siłą przez resztę chłopaków
- nie, proszę nie! – zapłakała – nie róbcie mi zdjęć, proszę!
- tylko ty możesz robić takie zdjęcia, rozumiem? – padła krótka odpowiedź
Dorota już nie protestowała. Mężczyźni wzięli ją za ręce i nogi i położyli na stole w kuchni. Dwóch z nich trzymało jej ręce w nadgarstkach, dwóch innych złapało za nogi i je rozchyliło na obie strony. Łono z przystrzyżonymi włoskami oraz wargi sromowe były teraz wyeksponowane i dostępne. Następnie kolejno do niej podchodzili i zadowalali jej ciałem aż do osiągnięcia orgazmu. Po godzinie dziewczyna, znużona, zasnęła kamiennym snem.

Rano do kuchni wszedł lekko zaspany Igor. Natychmiast otrzeźwiał na widok śpiącej Doroty. Podszedł do niej. Na jej udach w okolicy łona oraz na stole widać było zaschnięte białe plamy. Obudziła się. Oczy otwarła szeroko z przerażenia.
- więc chciałaś mieć moje nagie zdjęcie…? – spytał – ale może chcesz obejrzeć swoje?
W tym momencie pokazał jej już wydrukowane zdjęcie Doroty, gdzie można było rozkoszować się jej wyeksponowanymi, nagimi piersiami i kroczem.
- błagam… – wyszeptała zachrypniętym głosem – nie pokazuj go nikomu….
- na przykład na uczelni? – spytał szyderczo
Dorota zbladła jeszcze bardziej, po czym rozchyliła nieco uda
- proszę, poużywaj sobie i ty, ale nie kompromituj mnie jeszcze bardziej… Już dostałam porządną nauczkę… - prosiła
- na razie potrzebna jest ci kąpiel i spokój – uśmiechnął się Igor i podał jej ubranie.

Brak komentarzy: