wtorek, 28 czerwca 2011

17. Zabawy w parku

[Kontynuacja części 16]

Dorota odebrała słuchawkę. Usłyszała ciepły głos Alana:
- nie odzywałem się kilka dni. Mam dla ciebie kolejną propozycję nie do odrzucenia
Dorota milczała
- czeka cię kolejna gra terenowa...
Dziewczyna przełknęła ślinę. Jej uwagę pochłonął przede wszystkim ten ton nie znający sprzeciwu. Treść dotarła do niej po chwili.
- Panie – zaczęła – myślałam, że ten etap mamy za sobą...
Alan chwilę się zawahał. Rzeczywiście Dorota awansowała do wyższych „sfer” w środowisku BDSM. Po chwili zmagania się ze sobą przemówił:
- zgadza się, dlatego teraz konsekwencje ewentualnej przegranej będą dla ciebie surowsze. Nie mogę zupełnie zaniechać wspólnych „zabaw” terenowych, za bardzo mi się podobasz i te zabawy są za piękne. Potraktuj to jak przerywnik.
- dobrze, Panie – odrzekła usatysfakcjonowana dziewczyna
- tym razem zapraszam Cię do Parku Miejskiego, będzie mała wieczorna gra z moimi kolegami... – zachęcał ją jeszcze Alan
Dorotę przebiegł dreszcz podniecenia, jak zawsze w takich sytuacjach. Jednak zaraz nasunęły się pewne wątpliwości. Spojrzała za okno. Było dość słonecznie, ale dni były już jesienne, a była pewna, że tradycyjnie będzie musiała grać w negliżu.
- Panie, jest trochę zimno na takie wieczorne gry – rzekła niepewnie
- nie martw się, będziemy z kolegami ciepło ubrani...
Szybko wychwyciła w tym ironię i domyśliła się, że nie będzie dane jej założyć długich spodni
- ale przecież wieczorem zamykają Park – kontynuowała swoje wątpliwości
- dzięki temu nikt nam nie będzie przeszkadzał – odrzekł Alan
Teraz podniecenie odebrało jej na chwilę głos.
- w takim razie zgadzam się.. – wyszeptała – ale ile mam dni na przygotowanie się?
- będę po ciebie dziś o 17. Możesz ubrać się dowolnie, będę miał twój strój ze sobą...
- dziś? – przeraziła się, ale podniecenie kazało jej dodać – oczywiście! A jakie będą reguły?
- dość tradycyjne, ale poznasz je w aucie. Będziesz ty przeciwko naszej paczce. Jeśli przegramy, to możesz nam zrobić lanie na gołą pupę. Jeśli przegrasz lub jeśli się poddasz – będziesz zdana na łaskę nas wszystkich sama jedna, bez ubrania w ciemnym parku... No i gwarantuję ci, że jeśli wyjdziesz z tego „cała”, to po powrocie zajmę się tobą dodatkowo w mojej piwnicy. Więc lepiej wygraj, bo będziesz miała przechlapane...
Zabrzmiało to groźnie. Już Dorota miała odmówić, kiedy poczuła, że jej majteczki robią się mokre od podniecenia a jej głos ochoczo się zgadza na warunki...

O 17.00 punktualnie Dorota czekała na parkingu przy domu. Samochód Alana zatoczył wokół niej kółko. Już po chwili jechali. Od razu dziewczyna dostała do rąk torbę z ubraniem. Była tam czarna podkoszulka i czarny skórzany żakiet oraz króciutka czarna spódniczka. Wygodne buty miała już na sobie. 
- przebież się zanim ruszymy – rozkazał Alan
Dorota się rozejrzała w koło i szybko rozebrała się do bielizny, siedząc na fotelu. Za chwilę miała na sobie czarne, błyszczące ubranie. Alan uśmiechnął się i pogłaskał ją lekko po odkrytych udach.
- dziś w nocy będziesz moja – rzekł romantycznie – ale wpierw zasady. Jesteś sama w drużynie, ale masz potężną broń. Jest to pistolecik na naboje usypiające. Jeden z kolegów pracuje w sklepie z bronią i zna się na tym. Pociski usypiają na 10 minut mniej więcej. Twoim zadaniem jest uśpić i obezwładnić wszystkich po kolei.
Dorota była pod wrażeniem.
- ja jestem sędzią i do mnie strzelać nie wolno – tu Alan zrobił groźną minę.
- ale wy chyba nie będziecie mieć broni? – spytała z nadzieją
- ich zadaniem będzie ciebie rozebrać – rzekł w odpowiedzi - wszystkie zdjęte części stroju ja przejmuję i nie wolno ci ich ponownie zakładać. Jeśli im się uda, będziesz musiała dać im dupy – ponuro zakończył chłopak
Dorota milczała.
- zawsze możesz się poddać i zrezygnować z gry. W kieszeni masz biały kawałek materiału, który musisz w takim przypadku unieść do góry. Wtedy musisz się sama rozebrać, ale chłopcy w takim razie będą na pewno delikatniejsi wymierzając karę...
Zatrzymali się koło wejścia do Parku Miejskiego. Był to duży park pełen drzew, alejek i przyciętych trawników. Otoczony był wysoką czarną kratą.
- poczekaj na nas na rogu ulic, pójdę po chłopaków – Alan szybko rzucił i zamknął samochód, a w nim domowe ubranie Doroty. Dziewczyna podeszła do ogrodzenia i zaczęła spacerować. Kilku przechodniów zerknęło na jej wyzywająco wyeksponowane nogi, ale się nimi nie przejmowała. Poczuła się lepiej i przestała drżeć.
„Odszedł, dając mi szansę na ucieczkę, miło z jego strony” – pomyślała. Poczuła się bezpieczniej i pewniej. Nawet przeszło jej przez myśl, że może uda jej się pokonać zgraję kolegów Alana. Podeszła do jakiegoś dużego samochodu i oparła się plecami o zderzak. Zerkała teraz zawadiacko w stronę miejsca, gdzie zniknął Alan.


Było już po 18. W międzyczasie strażnik zamknął park. Było już ciemno. Grupka kolegów, którym przewodził najbliższy znajomy Alana i on sam, szła w towarzystwie Doroty wzdłuż ogrodzenia.  Podeszli do bramy i jeden z nich wyjął wielki wytrych. Jako, że nikt nie szedł, udało im się bezkarnie włamać do Parku.  Wzdłuż ogrodzenia rosły krzewy iglaste, więc nie było ich praktycznie widać z zewnątrz. Zaczęła się gra...


Dorota szła środkiem parku, dobrze oświetloną alejką. W rękach ściskała silnie podarowaną jej broń. Zimny wiatr lekko muskał jej nagie nogi i bezszelestnie rozwiewał włosy. Czujnie badała każdy krzak i drzewo. Gdzieś w parku kryło się dziesięciu towarzyszy Alana, a on sam podążał w tym samym tempie równoległą uliczką. Jego wzrok i wzrok Doroty co pewien czas się spotykały. Wiedziała, że znajduje się tu z jego woli, ale sama też tego chciała. Bała się swego zadania, nie wiedziała też, czy pociski usypiające będą działać. Miały usypiać na 10 minut, miała więc mało czasu na znalezienie wszystkich. Czuła, że znowu dano jej niewykonalne zadanie, a porażka miała skończyć się boleśnie. Trochę ją to zrażało…
            W końcu za jednym z drzew dostrzegła jakiegoś chłopaka. Nie wahając się, jak to miała w zwyczaju, oddała w jego kierunku celny strzał. Ofiara padła po chwili na ziemię nieprzytomna. Alan skinął głową z uznaniem. Dorota się uśmiechnęła do niego.
            Kilka minut minęło, ale nie udało jej się nikogo więcej znaleźć. „Tamten się zaraz obudzi, a ja nie mogę stać nad nim i na to czekać” – pomyślała. Wtem zobaczyła dwóch innych kolegów Alana za krzewami koło ogrodzenia. Kucnęła i wystrzeliła do jednego z nich. Chybiła. Reakcja była szybka: obaj rzucili się w jej kierunku. Dziewczyna zdążyła przeładować broń, ale za chwilę już obaj złapali ją za skórzaną kurtkę. Szamotanina trwała chwilę i po chwili Dorota była już w staniku, a kurtka powędrowała za ogrodzenie.
- oddawajcie mi to – krzyknęła, wyrywając się im. Odbiegła na kilka metrów i oddała celny strzał w jednego z nich. Ofiara padła. Jego towarzysz pobiegł w jej stronę. Dorota zaczęła uciekać, a w biegu załadowała kolejny pocisk.
- dawaj tu ten swój staniczek! – zaczął wołać napastnik – zaraz zobaczymy twoje piersi!
Dorota, wściekła, odwróciła się w biegu i wcelowała prosto w jego brzuch. Chłopak padł na trawę. Teraz dziewczyna odsapnęła, ale zaraz pobiegła dalej. Było jej troszkę zimno, a miała jeszcze sporo roboty.
            Po minucie już znalazła kolejnego uczestnika gry. Na szczęście park nie był tak duży, by szukać ich zbyt długo. Po chwili kolejny znajomy leżał na trawie. Nagle jednak z pobliskich krzaków wypadł jeszcze jeden napastnik. Dorota zdążyła tylko zauważyć, że jest to ten sam chłopak, którego postrzeliła jako pierwszego, gdy tymczasem on złapał ją za pasek od stanika. Po chwili leżał już na ziemi, a odpięty stanik zwisał na jednym ramieniu Doroty. Odruchowo go założyła, ale zza pleców usłyszała Alana:
- już został naruszony! Zdejmuj go!
- to nie fair! – odkrzyknęła zła – jakie ja mam szanse wszystkich naraz uśpić?!
- zgodziłaś się grać, to graj – odkrzyknął Alan
Dorota z ciężkim sercem go posłuchała, ale w jej umyśle zrodził się już pewien plan. Na razie zdjęła stanik, a przed Alanem ukazał się w całej pełni jej zgrabny i dość spory biust. Wyprostowała się jak żołnierz i zawołała:
- jestem gotowa do dalszej gry, generale!
- pięknie wyglądasz w samych szortach! – odpowiedział jej z drugiej części parku Alan
Teraz Dorota czuła, jakby z każdych krzaków patrzył na nią jakiś chłopak. Miała wrażenie, że ciągle ją ktoś pożera wzrokiem, i to nie tylko Alan. Ale było jej dobrze z tym uczuciem.
            Po chwili już miała klienta na jej naboje. Zza drzewa rzucił się na nią kolejny delikwent. Podbiegł z bliska i chwycił za jej czarne szorty. Nie zdążył ich jednak ściągnąć. Nie miał szans, gdyż tym razem Dorota nie strzeliła do niego, ale wbiła ręcznie nabój, który był zakończony małą igiełką. Teraz postanowiła uskutecznić swój plan. Podeszła do jednego z krzaków i upewniła się, że nikogo za nim nie ma. Wyjęła z kieszeni białą opaskę i uniosła do góry.
- wychodźcie, poddaję się! Nie mam z wami szans! Za mało mam czasu!
Alan przyglądał jej się z ciekawością, po czym podszedł bliżej.
- na pewno chcesz oddać walkowerem? – spytał
- tak… niech mnie mają, ale na tych warunkach nie dam rady… - odrzekła
- oddaj broń – polecił chłopak
Dorota natychmiast to uczyniła.
- no dobrze – pokiwał głową Alan – wychodźcie! Poddała się! – zawołał
Powoli zza drzew i krzaków zaczęli wychodzić inni gracze. Dorota czekała aż podejdą do niej wszyscy. Stali teraz kilka metrów obok.
- ściągaj resztę ubrania – zawołał jeden z nich, wzbudzając entuzjazm reszty. Dorota spojrzała na Alana. Ten delikatnie skinął głową. Dorota więc ściągnęła szorty i położyła obok krzaka. Spojrzała na resztę.
- no mała! Striptiz teraz! – zawołał prowodyr
Dziewczyna więc zwinnie pozbawiła się majteczek, które powędrowały na ziemię. Wszyscy wbili wzrok w znane im już piękne łono. Wyglądało ono apetycznie, tym bardziej, że było wygolone, a sama Dorota drżała lekko z zimna. Miała na sobie tylko skarpetki i buty sportowe.
- podejdź teraz i stań w rozkroku – powędrowało kolejne polecenie


Dorota bez słowa podeszła do gromady, która tak się wpatrywała w okolice jej bikini, że nie zauważyła, że dziewczyna ściska w dłoni garść nabojów, które wyjęła z kieszeni przed rozebraniem się. W pewnym momencie nastąpił atak. Szybkimi ruchami zaczęła teraz wbijać naboje w ciała uczestników gry. Padał jeden po drugim. Po chwili na trawie leżała już cała grupa, a wśród nich i Alan, którego z rozpędu też uśpiła. Zobaczywszy go przeraziła się trochę… „No to mi potem da popalić…” – pomyślała i rozejrzała się dookoła.
            W międzyczasie spod zwałów kolegów wygrzebał się jeden z chłopaków. Był silniejszy i wyższy od innych i dlatego wytrzymał nabój, a może w ogóle nie został dźgnięty. Dorota się przeraziła. Tamten jednak natychmiast zaczął uciekać. Dziewczyna zatem chwyciła szybko szorty i włożyła je na gołe ciało i zaczęła go gonić.
- jak mi ucieknie, to wszystko na nic – pomyślała
Jednak po kilku minutach biegania uznała, że jej skutecznie uciekł. Przeraziła się jeszcze bardziej na myśl o innych. „Ile minut już minęło?” – spytała z drżeniem samą siebie.
            Szybko postanowiła, że ucieknie do domu. Znalazła więc bramę główną, ale była zamknięta. Wspięła się więc na ogrodzenie, sycząc z bólu, jaki jej sprawiły igły krzewów rosnących tuż przy kratach. Jakoś znalazła się na wolności i pobiegła do domu.

            Mijała wielu przechodniów oburzonych albo rozbawionych atrakcyjną dziewczyną biegnącą wieczorową porą topless. Nie zważała jednak na to. Dobiegła do osiedla. Teraz zwolniła, bo i nikogo wokół domu nie było. Już była na dróżce idącej wokół domu, od tyłu (a więc mniej uczęszczanej), gdy drogę zastąpił jej chłopak, ten jedyny, który „przetrwał” jej ostatni atak. Stanęła jak wryta. Tamten spojrzał jej w oczy z uśmiechem. Zauważył, że nie miała już w ręku naboi i była teraz bezbronna.
- zapraszam cię tu za drzewa – barczysty chłopak wskazał jej kilka drzew rosnących koło podwórka, za którymi mogli być niewidoczni. Opuściła w geście rezygnacji ręce, odsłaniając biust, i podeszła we wskazane miejsce. Tamten spojrzał na nią z satysfakcją, po czym skierował palce wskazujące obu rąk w kierunku jej szortów, po czym wykonał nimi ruch ku dołowi. Dorota nie musiała się długo namyślać. Z walącym ze strachu sercem ściągnęła z siebie po raz kolejny najintymniejszą część garderoby. Chłopak spojrzał znów na jej łono. Teraz oba palce wskazujące zwróciły się w kierunku jej nóg, a odśrodkowy ich ruch wyraźnie nakazał jej stanąć w rozkroku. Uczyniła to też natychmiast. Teraz podszedł do niej i jedną ręką lekko przejechał od spodu po jej lekko mokrych wargach sromowych. Patrzył jej z satysfakcję w przerażone oczy. Dorota patrzyła się pytająco:
- co ze mną zrobisz? – oczy jej nieznacznie się rozszerzyły
Teraz chwycił ją dłonią za szczękę i lekko przybliżył do siebie. Dorota dobrowolnie poddawała się jego gestom. Tamten dał jej szybkiego buziaka, co ją bardziej przeraziło niż dowartościowało. „Czego on chce?” – przemknęło jej przez myśl.
W tym momencie kolejnym szybkim ruchem dłoni spoliczkował Dorotę. Gdy tak milcząco stała schylona lekko, a jej policzek nabierał rumieńców, chłopak się oddalił. Z kieszeni wyjął teraz niedawną broń Doroty i szybko wycelował w jej brzuch i strzelił. Chwilę później dziewczyna leżała nieprzytomna na ziemi i spała.