niedziela, 20 lutego 2011

10. Spełnienie

[Kontynuacja części 9]


Tym razem Dorota oberwała bardziej niż zwykle: wargi sromowe bolały ją przez cały tydzień, a w jej ślicznej główce począł rodzić się niepokój. Nie był to zwykły strach, ale głębsza obawa o to, czy Alanowi nie znudzi się kiedyś to wszystko. Dosyć szybko pokonywali jak dotąd kolejne progi akceptowanej przemocy i kolejne stopnie bólu, jakiemu poddawana była dziewczyna. Może nawet za szybko. „A co będzie, jak dotrzemy do granicy? Czy wtedy Alan nie przestanie się mną interesować?” – rozmyślała Dorota. W końcu nie miała stuprocentowej pewności, czy Alan się w niej zakochał. Ostatecznie ani razu nie spali ze sobą. Mimo, że wcześniej gardziła ona chłopakami, którzy tylko do tego dążą, teraz zaczęła sama tego bardzo chcieć. Tak, chciała się z Alanem przespać i to coraz bardziej. Dla potwierdzenia własnej seksualności i dla większej pewności siebie. Wiedziała, że bardzo jej to pomoże.
Pewnego ciepłego wieczoru siadła więc do klawiatury komputera i zaczęła przelewać swoje myśli na list. Napisała Alanowi e-maila, który kończył się wielkim znakiem zapytania: „czy ja ci się w ogóle podobam? czy traktujesz mnie tylko jak mięso armatnie? Ja się w tobie zakochałam, bo jesteś władczy i przystojny… Ale czy ty?... Proszę, odpisz, ale bez żartów.”
            W odpowiedzi Alan napisał jej list jeszcze tego dnia: „Kochana Dorotko! Nie wątp w moją miłość. A odpowiadając na twoje pytanie: bardzo mi się podobasz. Uwielbiam twoją śliczną buzię. A szczególnie uwielbiam twoje nogi. Kocham patrzeć na twoje uda, kiedy nie masz na sobie niczego! Są takie zgrabne i seksowne! A jak zakładasz buty na obcasie, to po prostu nie mogę oderwać od ciebie wzroku! Pozdrawiam i całuję. Alan”
            Dorota uśmiechała się czytając to. Rzeczywiście: nogi miała niczego sobie. Lubiła się na nie wpatrywać w lustrze. Ilekroć szła spać, zerkała przelotnie w lustro na swe nogi, całkiem odsłonięte, gdyż do snu nosiła sukienkę zasłaniającą tylko niewielką część ud. Lubiła swój wygląd. Teraz nawet, czytając ten list od ukochanego, przeszyło ją na chwilę podniecenie. Pod wpływem tego impulsu wstała i poszła do garderoby. Szybkim ruchem ściągnęła z siebie ubranie i założyła buty na obcasie, które miała zawsze w pogotowiu. Siadła z powrotem na krześle, a nogi oparła a stół. Przyjrzała się im jeszcze raz. Smuga światła odbijała się na jej skórze: były zgrabne i lśniące. „Rzeczywiście, ma on co podziwiać na naszych spotkaniach” – utwierdziła się w przekonaniu.


            Jeszcze tego samego dnia wieczorem Alan napisał do niej drugi raz. Najwyraźniej chciał odegnać jej strach, bo zaproponował tym razem coś nietypowego dla nich: „Dorota, proszę cię o spotkanie. Chcę umówić się z Tobą na wieczorną randkę na mieście. Poszłabyś?”
            Odpowiedź twierdzącą przesłała od razu. Jako, że zaproponowany termin wypadał następnego dnia (czyli w piątek), Dorota od razu zaczęła planować, co na siebie włoży i co mu powie. Założyła na siebie to, co na pewno musiało przypaść do gustu Alanowi: czarna minispódniczka i czarne szpilki. Do tego bluzeczka na ramiączka w kolorze karmazynowym, trochę przykrótka. Umyła starannie włosy, umalowała usta i pokreśliła rzęsy. Wyglądała seksownie. „A teraz na podbój jego serca!” – pomyślała.
            Spotkali się w restauracji w centrum miasta. Dorota przyszła nieco spóźniona; Alan czekał już na nią przy elegancko nakrytym stoliku. Był trochę zniecierpliwiony, dlatego Dorota postarała się go oczarować. Podeszła do niego zgrabnym krokiem, lekko kołysząc biodrami, co wywołało pożądliwość w jego oczach.
- przepraszam za spóźnienie… – rzekła niewinnie
- hmmm… wybaczam – odparł Alan z trochę wymuszoną surowością – jesteś zbyt piękna, bym się mógł na ciebie złościć…
Dorota usiadła naprzeciw niego
- to jak to jest? – zaczęła pytając prosto z mostu – to w końcu jesteś zakochany, czy nie?
- oj… już ci mówiłem, że tak… Jesteś przecież taka pociągająca i piękna
- czy tylko dlatego mnie kochasz? Czyli to jest tylko zauroczenie? – zaniepokoiła się
- nie… no wiesz…. Nie tylko…
- a więc co jeszcze ci się we mnie podoba?
- hmm… - znów zasępił się na chwilę
Po kilkunastu sekundach w końcu się odezwał:
- jeśli miałbym coś wybrać, to najbardziej podoba mi się twoja posłuszność moim rozkazom.
Dorota zrobiła minę lekko urażoną:
- naprawdę myślisz, że jestem posłuszna z natury? Mylisz się! Spełniam twoje zachcianki tylko dlatego, że mnie to również sprawia przyjemność. Zresztą i tak nie zawsze!
- no, ale w takich przypadkach ponosisz karę… – skwitował Alan
- ale! – Dorota postanowiła się bronić – nie jest to regułą… Czasem tak, ale tylko dlatego, że sama tego chcę!
- oczywiście, twoje dobra wola jest tu konieczna, to warunek wstępny… – przyznał Alan – ale jak na razie za twoje nieposłuszeństwo spotykała cię w stu procentach przypadków kara, czasem nawet bardzo surowa. I bolesna!
Dorota była zbita z tropu, ale przez jej ciało już przeszła lekka fala podniecenia na myśl o karach.
- przyznaję, uczysz mnie posłuszeństwa brutalnie, ale skutecznie…
Alan wykorzystał moment słabości i zbicia z tropu Doroty, by udowodnić jej swoje racje:
- bardzo mi się podobasz, naprawdę! Twoje nogi po prostu ubóstwiam.
- dzięki… - odparła znów zarumieniona
- tak mi się podobają, że mam ochotę na nie ciągle patrzeć i ty o tym wiesz, w końcu dlatego założyłaś tą kusą spódniczkę, podczas gdy inne dziewczyny przy stolikach obok mają dłuższe sukienki, albo nawet spodnie – a z tego, co widzę też są tu na randkach…
Dorota milczała. Alan w tym czasie odsunął sprzed siebie talerz i sztućce
- w tej chwili masz wejść na stolik i klęknąć przede mną tak, bym mógł mieć twoje nóżki na wyciągnięcie dłoni, to rozkaz!
Dorota poczuła mieszankę podniecenia i wściekłości
- co ty sobie myślisz! Myślisz, że udowodnisz mi w taki prostacki sposób swoje racje??
- klękaj i nie gadaj!
- ani mi się śni!
- klękaj – wzrok Alana stał się zimny i władczy
- nie… – Dorota była trochę speszona i przestraszona – przecież jesteśmy tu na randce…
- klękaj! Chcesz mieć znów metalowe obręcze na rękach i nogach?
To dało jej do myślenia, ale nie osłabiło do końca uporu
- nie chcę! Nie masz prawa! – niemal krzyczała
- Klękaj! Bo zaraz biorę obręcze!
- nie!
Na to Alan wyjął ze swej ukrytej pod stołem torby czarne obręcze, których Dorota dopiero co z trudem się pozbyła
- nie… proszę… – w jej oczach pojawił się strach – nie rób mi tego…
- to klękaj! – syknął tylko
Dorota w lekkim szoku wstała od stolika i zaczęła odchodzić w kierunku wyjścia. Alan rzekł jej tylko na odchodnym:
- to żegnaj na zawsze…
Dorota stanęła. Chwilę coś jeszcze przemyślała, ale serce jej się ścisnęło na myśl o rozstaniu z Alanem. Odwróciła się do niego, patrząc mu w oczy, tak trzeźwo i bezemocjonalnie. Podeszła do niego, odsunęła krzesło i wspięła się po nim na stolik. Biel jej wyglądających spod spódniczki majteczek przez chwilę zamajaczyła Alanowi. Klękła na miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był jego talerz. Pupę oparła na piętach, by było wygodniej: teraz jej lśniące, zgrabne uda miał Alan tuż przed sobą.


 - grzeczna suczka… – pochwalił ją wyraźnie podniecony Alan
- zrobiłam to tylko dla siebie, a nie dla ciebie – przekomarzała się dalej Dorota
- nie, jesteś w mojej mocy – oświadczył tamten buńczucznie
- co?! – Dorota patrzyła na niego z góry z gniewem. W tej chwili uświadomiła sobie, że na sali zaczęły pojawiać się szmery, a inne pary zaczęły na nią spoglądać z zaciekawieniem i pogardą. Kilka osób szepnęło: „prostytutka”… Dorotę ścisnął strach i wstyd
- zejdę już – szepnęła
- teraz już za późno. Ja cię w to wpakowałem i ja mogę cię wyciągnąć – kontynuował Alan – dlatego nie schodź.
Dorota milcząc siedziała więc dalej
- ty i te twoje sztuczki…. A jak przyjdzie kelner? – spytała
- to cię wyprosi… Chyba, że znajdę dla ciebie jakąś dobrą wymówkę…
- no to znajduj i to szybko! – Dorota była lekko przerażona
- najpierw ci udowodnię swoją potęgę – rzekł Alan i zaczął czegoś szukać w portfelu
- chyba nie szukasz tam pieniędzy, ty padalcu – Dorota była już zirytowana
Na tę odzywkę Alan wyjął z portfela długą igłę i bezceremonialnie przystawił ją ostrym końcem do wewnętrznej strony uda Doroty, mniej więcej w połowie odległości od kolan do jej majteczek. Zrobił to dość dyskretnie, by inni tej igły nie zauważyli. Przytknął ją dość mocno, bo od razu dziewczynę przeszedł bolesny impuls.
- co.. co ty robisz głupcze?? – szepnęła zrozpaczona i zdębiała Dorota – auuu…
- jak się będziesz jeszcze odzywać, to przebiję ci skórę – zagroził jej, patrząc na nią ozięble
Dorota umilkła i zaraz też poczuła podniecenie, jakie ją zaczęło ogarniać
- już nic nie mówię… mój los jest w twoich rękach, ale błagam nie pokalecz mnie… – błagalnie wyszeptała, ale mocniejszy ból w udo zamknął jej usta.
Minęła chwila, podczas której Dorota dzielnie znosiła ból; nie odezwała się ani razu, a nawet starała się mieć neutralną minę. Alan patrzył jej w oczy, by się przekonać, czy długo wytrzyma wbijanie szpilki. Po kilku minutach był już zadowolony ze swej suczki.
- chcę się dzisiaj z tobą kochać – stwierdził nagle
Dorocie zabiło mocniej serce. Nagle obudziła się z bolesnego letargu. Spojrzała na niego z uśmiechem, którego nie potrafiła ukryć.
- nap.. naprawdę? – jej bezpretensjonalna i szczera radość wzruszyła Alana
- Dorotko… jasne… - potwierdził
- czekałam na to… już się bałam, że….
- nie musisz nic mówić – kontynuował szeptem
- kiedy? – spytała tylko
- zaraz
Dorota czuła, że jej serce zaczyna trzepotać, a w majteczkach natychmiast zaczęło się robić mokro. To było silniejsze od niej, jak odruch Pawłowa.
- wiedziałam, że będziemy wreszcie razem, kochany – wyrwało się szczęśliwej dziewczynie
Na taki przykład spoufalania Alan zareagował gniewną miną
- a gdzie jest „Panie”? – syknął
Dorota zbladła ze strachu
- ja nie… Panie…. Panie… - mowa jej była nieskładna
- kochaj się ze mną… - wyszeptała błagalnie
- powiedz „przeleć mnie” – zażądał Alan gniewnie
- prze… – zaczęła szeptać bez namysłu
- głośno!
- ale? jak? – znów zaczęła się plątać
- tak! głośno, by wszyscy usłyszeli – Alan był zafascynowany swoim pomysłem – jak dziwka
- nie, proszę… – błagała, gdyż właśnie zaczęła zauważać miny dezaprobaty u innych klientów restauracji
- no to zapomnij o seksie, a jutro zgłoś się do mnie po karę… – uciął rozmowę chłopak
Dorota rozejrzała się dyskretnie. Wzięła głębszy oddech i odchrząknęła
- przeleć mnie! – wykrzyknęła nawet głośniej, niż musiała
Alan był wniebowzięty. Jedna z par zaczęła się zbierać do wyjścia, a w drzwiach pojawił się kelner
- przeleć mnie i to zaraz! – kontynuowała upojona swoją odwagą Dorota – ale znasz stawkę?!
Tego było za wiele. Kelner podszedł do klęczącej nadal na stole dziewczyny i zwrócił się do Alana:
- jak już pan przyprowadza taką wulgarną prostytutkę, to przynajmniej niech się ona zachowuje! Albo niech się wynosi! Swoją drogą – dodał ciszej spoglądając na nią – niezła dupa, niech przyjdzie tu wieczorem, ale na razie obrzydza gościom obiad.
Dorota miała łzy w oczach, już chciała spoliczkować tego kelnera, ale Alan szybkim ruchem zdjął ją ze stolika i wyprowadził z sali
- chciałam mu przyłożyć, dlaczego nie dasz mi się bronić?! – była zła

Alan zaprowadził ją do pobliskiego parku na spacer. Było już zupełnie ciemno, ale drogę oświetlały latarnie, przysłonięte nieco bujnie rozwiniętymi liśćmi na drzewach. Szli pod rękę, a Dorota wpatrzona była w profil Alana. Ten patrzył przed siebie, co jakiś czas zerkając na nią z miłością.
- pojedziemy do ciebie? – spytała zalotnie
- na razie jesteśmy tu – odparł, spoglądając jej w oczy – choć, może usiądziemy
- tu na ławce? Jest już trochę zimno… - zauważyła Dorota
Jednak Alan ją podprowadził do pobliskiej ławki parkowej i tu usiedli. Nie minęła chwila, jak zaczęli się namiętnie całować. Akurat nie było tu wielu osób w parku, więc nie zwracali prawie niczyjej uwagi. Trwało to z kwadrans, podczas którego Dorota była wniebowzięta.
- teraz – szepnął Alan w przerwie między kolejnymi głębokimi pocałunkami – siądź teraz naprzeciw mnie i spójrz mi w oczy. Dorota siadła prostopadle do ławki, co było możliwe, gdyż ławka nie miała oparcia. Stykali się teraz kolanami i patrzyli sobie w oczy. Alan położył dłoń na jej nagim kolanie.
- jesteś piękna, już mówiłem – nawiązał do wcześniejszej rozmowy – teraz proszę, złóż razem nogi i połóż mi na moim prawym kolanie
Dorota zaraz to uczyniła. Alan zaczął głaskać jej gładkie nogi, na co zwrócił uwagę przechodzący jegomość. Oboje się jednak nie przejmowali innymi ludźmi
- takie seksowne nogi to prawdziwy skarb, którego bym nie chciał stracić… - kontynuował Alan – jego ręce powędrowały teraz wyżej ku jej króciutkiej spódniczce, po czym zręcznie je pod nią wsunął i… szybkim ruchem ściągnął jej białe majteczki. Zanim Dorota się ocknęła z rozmarzenia, zdążył je ściągnąć jej do kolan
- co, co ty robisz – spytała retorycznie, ale w jej głosie nie było sprzeciwu. Dlatego nie natrafił na żadne problemy ściągając je całkowicie z Doroty. Najwięcej kłopotu miał ze ściągnięciem ich przez jej czarne szpilki, ale po chwili trzymał majteczki już w dłoni. Spojrzał na nie i dostrzegł mokrą plamę jej soków. Nie obwijał w bawełnę:
- teraz rozłóż uda, suczko…
Dorota patrzyła mu nadal w oczy i powoli zdjęła nogi z jego kolana i opuściła po lewej i prawej stronie ławki tak, że podeszwy i obcasy jej pantofli znalazły się na ziemi. Spod jej spódniczki dało się teraz bez trudu zobaczyć jej piękne i tak dobrze znane Alanowi, wygolone łono.
- teraz jesteś moja w całości… - rzekł rozmarzonym i podnieconym głosem
Chwycił jej teraz silnym ruchem za pupę i przysunął do siebie, uprzednio rozpinając swój rozporek i zsuwając swoje bokserki. Na swą wyeksponowaną i stojącą męskość wsunął teraz zręcznie pochwę Doroty, a zrobił to z niebywałą lekkością. Po prostu się w nią wtopił.
            Teraz, trzymając mocno w garści jej pośladki, rozpoczął posuwistymi ruchami wbijać Dorotę w swojego penisa. Stopniowo posuwał ją coraz szybciej, a podniecona dziewczyna zaczęła cicho jęczeć. Była szczęśliwa i bardzo podniecona. Stopniowo Alan zaczął unosić jej nogi do góry, by móc głębiej się w nią wbić. W końcu jej piękne nóżki były podniesione pionowo do góry – były zupełnie gołe, jeśli nie liczyć pantofli, a ich wysokie ostre obcasy rysowały szybko w powietrzu niewidzialne okręgi. Tak posuwał Dorotę na oczach nielicznych spacerowiczów, ale żadne z ich dwojga nie raczyło się nawet rozglądać. Byli zwarci w miłosnym uścisku. Spacerowicze zaś patrzyli z niechęcią, a nawet i strachem, pomieszanym z lekkim podnieceniem. Sprawa dla nich była oczywista: ta dziewczyna to prostytutka…

Dorota siedziała teraz spocona i głośno oddychała. Doznała dwóch orgazmów, z czego pierwszy bardzo szybko, gdyż była chyba najbardziej podniecona w życiu. Majteczki wróciły już na swoje miejsce. Alan siedział obok, a uśmiech nie schodził mu z twarzy
- byłaś świetna, bardzo zmysłowa i taka wulgarna…
- ty też byłeś dobry… bardzo dobry… - przyznała Dorota
- i się nie bałaś…
Wzięli się pod rękę i przeszli z powrotem w kierunku samochodu. Byli zadowoleni swoją parkową przygodą oraz tym, że nie pojawiła się policja. Gdy dochodzili do samochodu, Dorota zauważyła, jak z restauracji, w której jedli, wychodzi po pracy kelner, który ich obsługiwał. Był dość niski, ale wyglądał na silnego i przebiegłego. To, jak potraktował Dorotę utkwiło jej w pamięci mocno, psując częściowo sielankowy nastrój całej randki. Dlatego szybko poczuła nieprzepartą chęć zakończenia jej satysfakcjonującym finałem zemsty.
- Alan – tam jest ten kelner, który mnie tak obraził…
- widzę.. – odparł chłopak
- musisz mi wyświadczyć teraz przysługę i pomóc mi się zemścić! Chodźmy za nim!
- ale może daruj mu, w końcu sama go sprowokowałaś…
- zepsuł mi randkę z tobą… Zresztą to był twój pomysł, żeby go sprowokować, Jesteś mi to winien! – zażądała stanowczo
- nie ma czasu… - bronił się jeszcze Alan
- ale zerżnąć mnie miałeś czas!
Alan spojrzał jej w twarz i zauważył upór w jej oczach. Dał za wygraną. Powędrowali za nim dyskretnie, gdy zmierzał do swego auta. Skręcili oboje za owym mężczyzną. Ten zaś niefortunnie skręcił w dość wąską i ciemną uliczkę. Dorota dogoniła go szybciej i dotknęła jego ramienia. Gdy się odwrócił, rzekła:
- aaa… my się chyba znamy…
- ale… kim pani jest – spytał niepewnie, a gdy zauważył podchodzącego Alana, zatrwożył się
- może pamięta mnie pan z restauracji, jak klęczałam na stoliku?
Kelner zrobił wielkie oczy:
- czego ode mnie chcecie?? Nic wam nie zrobiłem!
- a kto wyzywał od prostytutek? Obraziłeś mnie i to poważnie – głos Doroty był stanowczy
- przepraszam panią – mężczyzna rzucił się do ucieczki
Dorota dogoniła go i podłożyła mu nogę, tak że upadł na ziemię. Następnie przy pomocy Alana posadziła i spoliczkowała
- zostaw mnie! Nic złego ci nie mówiłem!
Dorota była już weselsza:
- a może to ty jesteś prostytutką? – to mówiąc skinęła na Alana, by go trzymał za ręce, a ona zdjęła mu spodnie, a następnie majtki. Bronił się silnie, ale kolejny policzek od Doroty go uspokoił. Teraz Dorota złapała przez chusteczkę go za jaja i ścisnęła
- no zawyj cienkim głosikiem, jak w kreskówkach… - naigrywała się
- auuu – jęknął tamten – proszę puść mnie
Dorota puściła go, a ten, uwolniony, szybko uciekł i zniknął w ciemności
- no to mu dałam, popamięta, że ze mną się nie zadziera – skwitowała dumnie sytuację dziewczyna
- widzę, że przemoc, jakiej czasem ulegasz uczyniła cię bardziej brutalną… - Alan nie dowierzał

Alan odwiózł Dorotę do domu samochodem. Popatrzył na nią jeszcze raz rozmarzonym wzrokiem, zerkając jeszcze na sekundę na jej piękne nogi. Dorota wyszła z samochodu, kręcąc ponętnie pupą. Wjechała windą na górę, ale jeszcze przez okno wyglądała za swoim mężczyzną. Ten odjechał, ale bardzo powoli. Po kwadransie jednak znów zadzwonił domofon.
- to jeszcze ja – rzekł cicho Alan
Dorota wpuściła go i natychmiast założyła z powrotem zdjętą już uprzednio spódniczkę. Podnieciła się na samą myśl o tym, że Alan jeszcze raz chce z nią się kochać. Jakże się przeraziła, że w otwartych drzwiach ujrzała owego kelnera z restauracji!
- no maleńka, teraz porozmawiamy poważnie… - rzekł złowieszczo, wciskając buta między drzwi a futrynę. Dorota, blada z przerażenia, uciekła do innego pokoju, tarasując drzwi.
            Tamten jednak silnym ruchem drzwi otworzył, szepcząc:
- choć, pobawimy się, taka kurwa jak ty na pewno lubi igraszki…
Szybko Dorota została przygwożdżona do stołu silnymi, owłosionymi rękami kelnera. Nie jęknęła ani razu, tylko zaproponowała, przełykając ślinę:
- nie wiem, jak pan mnie tu znalazł, ale już pan mnie ma, czego pan chce?
- he he, zaraz się dowiesz – rzucił tajemniczo – odwróć się szmato!
Dorota odwróciła się, a wtedy poczuła na swoich nadgarstkach zimno metalu. Kelner założył na nią coś na kształt kajdanek, ograniczając jej ruchy. Teraz wyjął z kieszeni scyzoryk i pogroził jej:
- teraz będziesz wykonywać moje rozkazy!
Dorocie nie był obcy taki scenariusz, więc nie panikowała. Wręcz przeciwnie, postanowiła, że da się wyżyć temu drabowi i zawładnie jego zmysłami. Rozstawiła więc zmysłowym ruchem nogi na boki, kołysząc lekko talią
- a może ja coś zaproponuję? Niech pan ściągnie moje majteczki…
- czytasz w moich myślach – krzyknął napalony
Zdjął jej majteczki do samej ziemi, po czym wsunął dłoń między jej uda, by dotknąć skarbów, znajdujących się za jej wygolonym łonem.
- chciałem po pierwsze sobie pomacać twojej cipki – rzekł rozochocony
- o tak… – Dorota udawała podnieconą, czyniąc aluzję do swojej dzisiejszej roli – jest twoja…Dziś na koszt firmy…
Kelner przejechał kilka razy po jej wargach sromowych, a widząc zadowolenie w oczach Doroty, natychmiast zmienił ton:
- o nie! Tak pięknie nie będzie! Teraz ja tu zadaję rozkazy! Idź i przynieś kubek zimnej wody!
Dorota szybko była z powrotem i wręczyła mu napój. Ten zamiast podziękować zaczął rozbierać do naga dziewczynę. Nie broniła się i gdy była już naga kazał jej schylić się kładąc przodem na blacie stołu, nogami stojąc na ziemi. Dorota uczyniła to natychmiast. Teraz spojrzał on na jej wypięte, jędrne pośladki i zaczął je podziwiać. Po chwili ściągnął z siebie skórzany pas od spodni i przystawił go do delikatnej skóry jej pośladków.
- teraz czeka cię długie i bolesne lanie. Kto ze mną zadziera musi się liczyć z brutalną zemstą… - rzekł pewnym siebie głosem
Dorota się trochę przestraszyła. Nie mówiła nic, a policzek przycisnęła jeszcze mocniej do blatu, czekając na przykry rozwój wydarzeń. Kelner teraz zaczął wylewać powoli wodę z kubka na jej pośladki. Drugą ręką rozmasował wodę po całym jej tyłeczku. Dorota przełknęła ślinę, mamrocząc coś o litości
- teraz licz razy, mała! – rozkazał

W tym momencie pierwszy klaps paskiem spadł na jej lewy pośladek. Dorota syknęła z bólu, wzmocnionego jeszcze wilgocią jej skóry
- Świst!!! – poszedł drugi klaps
- Świst!!! – poszedł trzeci
Po trzecim był czwarty, po czwartym piąty. Po nim szósty, a następnie siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty. Dorota cicho, a potem głośniej, zaczęła je liczyć:
- Świst!!!!
- Jedennaśccie….
- Świst!!!!
- Dwanaścieeee….
Przy dwudziestym pupa była już solidnie czerwona.
- błagam, już się zemściłeś…
- Świst!!!!
- dwadzieścia… jeden…. – rzekła mimo woli ochrypłym głosem
- błagam… Już i tak nie usiądę na pupie… Och, jak piecze, jak mnie piecze – powtarzała jak w malignie, ale oprawca jeszcze bardziej się nakręcał
- Świstt!!!
- trzydzieści… och… jeden….. błagam cię… pana… jestem już totalnie zeszmacona….
- Świstt!!!
- błagam.. Proszę dać choćby odpocząć mojemu tyłeczkowi – siliła się Dorota
Po czterdziestu razach kelner szybkim krokiem wyszedł z jej mieszkania. Dorota ze łzami w oczach, naga i zmaltretowana położyła się spać na swoim łóżku, oczywiście na brzuchu…