czwartek, 28 kwietnia 2011

15. Piwnica


[Kontynuacja części 14.]

Dorota i Alan cały dzień spędzili razem na odpoczynku po bieganiu. Dorota na szczęście miała u Alana swoje zapasowe ubranie – zwyczajne dżinsy i podkoszulkę. Następnie czas upłynął im na romantycznym spacerze, obiedzie w restauracji, a w końcu późne popołudnie przesiedzieli w mieszkaniu Alana, rozmawiając oraz oglądając filmy. Gdy nastał wieczór dziewczyna czuła, że był to najpiękniejszy dzień od czasu jak się poznali.
            Podczas kolacji Dorota podsumowała:
- to było wspaniałe, dziękuję za ten dzień, Panie
- już chyba zapomniałaś o karze?... – zauważył chłopak
Dorota przełknęła ślinę. Pamiętała o niej i starała się nic nie mówić, by zdążyły ją przestać boleć pośladki po lekcji biegania.
- wiem i jestem gotowa na to, co wymyślisz… - spuściła wzrok – Panie…
- no to zapraszam cię na dół – rzekł tajemniczo Alan
Wyszli teraz z mieszkania na klatkę schodową, Alan chwycił dziewczynę lekko za dłoń i zaprowadził schodami na sam dół, gdzie znajdowały się drzwi do piwnicy…
- czy ukrywasz coś w piwnicy? – Dorotę przejął lekki dreszczyk na myśl, co też może się tam znajdować
- zapraszam – rzekł chłopak, gdy już drzwi były otwarte. Zaprowadził ją pod kolejne drzwi, tym razem do dużego boksu, opatrzonego tym samym numerem, co jego mieszkanie.
- piwnica jest duża, odkupiłem dwa boksy od sąsiadów, chociaż i tak każdy z nich jest dość spory – zapowiedział Alan.
Weszli do ciemnej przestrzeni, czuć było lekko chłód, było może z 10 stopni. Zamiast jakiejś dużej lampy, Alan zapalił dwie malutkie lampki w rogach pokoju, uprzednio zamykając drzwi. Oczom dziewczyny ukazało się pomieszczenie na ok. 20 metrów kwadratowych, o ciemnych ścianach wykładanych kamieniem lub płytkami przypominającymi kamień. Na środku pokoju stało kilka dziwnych, dużych przedmiotów albo mebli oraz duży stół pod ścianą. Za chwilę dech zaparło Dorocie, gdyż poznała w tych meblach coś w rodzaju dawnych narzędzi tortur! Przed nią stał duży czarny fotel metalowy zapatrzony w różnego rodzaju otwory, kolce i gwoździe. Wyglądał jakby żywcem wzięty był z muzeum średniowiecznych narzędzi tortur. Obok stał długi metalowy stół z jakąś maszynerią wystającą spod spodu. Przymocowane do niego były jakieś drążki, deseczki i liny, a z jednej strony w jego środek wtopione było duże koło średnicy około metra. Tuż obok z małej maszynerii przymocowanej do sufitu zwisały jakieś liny, a pod ścianą w przeciwległym końcu sali widać było zwisające łańcuchy. Tyle zdążyła objąć wzrokiem dziewczyna, a serce jej zaczęło bić jak młot. Zdążyła zauważyć jeszcze nieduże drzwi wiodące do jakiegoś innego pokoju. Nie wytrzymała i spytała:
- Panie, skąd masz tu takie muzeum? To autentyczne narzędzia?
- Dorotko – rzekł protekcjonalnie Alan – udało mi się z pomocą znajomych znaleźć te cacka i tu przywieźć. Pochodzą z jakiegoś pałacu ekscentrycznego barona z XIX wieku. Miał na punkcie takich cacek bzika i kazał sobie zrobić wierne kopie narzędzi tortur. Tylko nie wiadomo, czy były to eksponaty do oglądania, czy naprawdę ich używał…
Dorocie oczy zabłysły. Spojrzała jeszcze raz na te narzędzia i dotknęła palcem fotela. Był zimny i twardy, a więc realny. Nie śniło jej się to. Ale jak udało się to wszystko tu zamontować? Czy to ma związek z jej karą? Przecież nie wiadomo, czy to działa – różne myśli przechodziły jej przez umysł. Dotknęła ponownie jednego z gwoździ wystających z fotela – był dość tępy, ale robił i tak na niej wielkie wrażenie. Dopiero teraz przyjrzała się fotelowi. Można było na nim normalnie siedzieć z nogami w dół, ale były też przymocowane do niego koryta z rzemieniami, by siedzieć z nogami rozłożonymi i uniesionymi na dwie strony, jak na fotelu ginekologicznym. Silne rumieńce uderzyły jej na twarz, gdyż natychmiast jej rozgrzany umysł pozwolił wyobrazić sobie, jak siedzi na takim fotelu, gdzieś ponad sto lat temu, więziona przez okrutnego barona i przywiązana do takiego fotela. Znów przeszły ją ciarki. Po chwili jednak wybudził ją z tego letargu Alan, kładąc rękę na jej ramieniu:
- widzę, że oddajesz się fantazjom, ha ha. Spokojnie, chciałem ci tylko pokazać jedno z moich hobby kolekcjonowania. Na razie zapraszam na górę.
Dorota spojrzała na niego pytająco
- Karę przekładamy na jutro, suczko… - uśmiechnął się

Byli już w mieszkaniu, siedli oglądać jakiś film, ale dziewczyna niewiele z niego mogła zrozumieć, gdyż coraz intensywniej myślała o tym, co jest w piwnicy. Umysł jej nadal buzował. Miała bardzo silną chęć zobaczyć jeszcze raz te cacka, poczuć ich chłód. Wyobrażała sobie, jak to jest być leżeć na takim stole lub siedzieć na takim fotelu, bez wiedzy, która jest godzina, ani co się będzie dalej działo. Wyobrażała sobie zakapturzonych katów, zdzierających z niej ubranie, a potem jej piękne, młode, niewinne ciało przykuwane do tych czarnych, zimnych, brudnych maszynerii… Wyobrażała sobie jak to jest, mieć skute ręce i nogi takimi twardymi, bezlitosnymi kajdanami z żelaza. Narzędzia te skazywały ofiarę na totalną bezradność, ból i poniżenie. Wyobrażała sobie wydobywanie z niej zeznań na temat jakichś związków z siłami nieczystymi, zmuszanie jej do przyznania się do praktyk magicznych rodem ze średniowiecza, wyobrażała sobie, jak kaci ją poniżają, bluzgają na nią i zmuszają do bluzgania sama na siebie.
- ty oglądasz? – spytał w końcu Alan, patrząc na jej nieobecny wyraz twarzy
- tak, oczywiście – odparła nieprzekonująco
- nie wiem, jak ty, ale ja idę spać…
Teraz dopiero Dorota się ożywiła. Czekała na noc i na szansę kochania się z jej chłopakiem
- nie licz na to – spojrzał na nią Alan, widząc w jej wzroku pożądanie – karą będzie noc spędzona tuż obok, ale bez seksu.
Co było robić? Dziewczyna spojrzała błagalnie mu w oczy, ale Alan odwrócił się tylko na bok i zasnął. Dorota leżała teraz i wyobrażała sobie nadal tortury. Znów zaczęli przychodzić do niej zakapturzeni oprawcy i zaciągali na siłę do piwnicy, zdzierając ubranie po drodze. Dorota szybko wstała i pobiegła do kuchni. Wyjęła z szuflady widelec i wróciła do łóżka. Podwinęła koszulkę i spodnie piżamy i zaczęła lekko wodzić zimnym widelcem po swoim ciele w okolicy łona i po brzuchu. Potem lekko wbiła go w udo, wyobrażając sobie, że to kolec jakiejś maszyny do tortur. W końcu wstała. Przyszedł jej na myśl świetny pomysł. Na palcach podeszła do drzwi i wyjęła z półki klucze do mieszkania i do piwnicy, gdzie umieścił je Alan.
„Pójdę i obejrzę jeszcze te narzędzia” – postanowiła.
Po cichu zeszła na dół. Przed drzwiami do piwnicy się chwilę zawahała i zaczęła nasłuchiwać. Dom spał. Po chwili była już pod boksem. Przekręciła klucz i szybko weszła do środka. Zamknęła drzwi na klamkę i nacisnęła na włącznik światła. Nie działał. Przestraszyła się i po omacku, potykając się o jakieś narzędzia, dobrnęła do przeciwległej ściany. Znalazła włącznik jednej z lampek. Jej oczom ukazały się metalowe obiekty jej fascynacji. Szybko podeszła do fotela kolczastego. Po kolei dotykała gwoździ na jego poręczach, siedzisku i oparciu. Niemal nieświadomie zaczęła ściągać z siebie górę od piżamy. Gdy już była topless, zbliżyła się do oparcia i schyliła tak, by dotknąć brzuchem o jeden z gwoździ. Potrafił ukuć. Następnie przysunęła jedną z piersi do gwoździa i zaczęła „jeździć” piersią po jego przytępionej końcówce. Przez jej ciało przeszły dreszcze podniecenia. Natychmiast spodnie powędrowały na podłogę. Łono przysunęła do zimnej ścianki bocznej fotela. Chłód przeszył na wylot jej ciało. Zdjęła kapcie i teraz jej stopy poczuły zimno terakotowej posadzki. W końcu podeszła z przodu fotela i postanowiła spełnić marzenie – usiąść na tym cudeńku.
            Wyprostowanymi rękami podciągnęła się na poręczach w taki sposób, by nie skaleczyć się dłońmi o kolce. Teraz przesunęła swoją miednicę tak, by wisiała w powietrzu nad pokrytym gwoździami siedzisku. W końcu zaczęła się powoli opuszczać w dół. Starała się usiąść na tych kolcach tak, by żaden nie wbił jej się w wargi sromowe ani w odbyt. Nie było to łatwe, ale w końcu zasiadła na tym „tronie” tak, że gwoździe wbijały jej się w pośladki i tył ud. Puściła ręce i teraz poczuła, że gwoździe wbijają się z całej siły w jej ciało. Czuła się bardzo podniecona, a ból nie był tak wielki, by go nie można było przez pewien czas znieść.



Nie była jeszcze do końca zadowolona ze swego dzieła. Kusiły ją rynienki na nogi, więc spróbowała powoli unieść nogi. Ból się zwiększył. Powoli rozłożyła uda i ułożyła nogi na kolczastych rynienkach, po czym jeszcze wyciągnęła ręce i szybkim ruchem zawiązała oba rzemienie wokół ud. Ręce położyła na poręczach i poczuła się spełniona. Siedziała w pozycji ginekologicznej z rozchylonymi nogami, a jej pupa, plecy, tył nóg i ręce spoczywały na łożach kolczastych rodem ze średniowiecza. Serce waliło jej jak młotem, a podniecenie dało się od razu wyczuć, gdyż wyeksponowane wargi sromowe szybko zawilgotniały.
            Nagle z ciemności wyłoniła się postać. To chyba nie były już wytwory wyobraźni dziewczyny. To był Alan. Miał bardzo uradowaną minę. Spoglądał na Dorotę.
- widzę, że suczka sama wymierza sobie karę za zachowanie... jakie to wzruszające...
Dorota przestraszyła się, palił ją wstyd i nie mogła z siebie wykrzesać ani słowa.
- może jeszcze lekko pomożemy? – spytał retorycznie Alan i położył rękę na jej brzuszku, lekko go naciskając. Nowy ból otrzeźwił oniemiałą dziewczynę.
- może usiądę ci na kolanach? – spytał z rozbawieniem chłopak
- nie, proszę... – wyszeptała ochrypłym głosem jego piękna ofiara
- wiesz co, zapomniałem, że tu jest jeszcze jeden element fotela – zauważył Alan, patrząc na jej wypięty otworek – jeszcze jest to!
W tym momencie wyjął zwisający na łańcuchu przymocowanym do przedniej ścianki fotela pałąk metalowy cały upstrzony przytępionymi małymi gwoździkami.
- to się wkładało do pochwy... – rzekł spokojnie
Dorotę zamroczyło ze strachu, natychmiast zaczęła skomleć:
- nie, proszę, nie rób tego... ja nie chciałam tu schodzić, ale jestem głupia, że ci zabrałam klucz...
Alan patrzył na nią z dobrotliwym uśmiechem, gdy nagle przybrał gniewną minę:
- a od kiedy moja suka nie mówi do mnie „Panie”?!

14. Trening na świeżym powietrzu

[Kontynuacja części 13.]



Telefon zadzwonił. Dorota odebrała z nadzieja, ze jej “opiekun” znów chce się z nią spotkać. Nie pomyliła się. Podniosła słuchawkę.
-          Witaj Dorotko – ciepły głos Alana przyprawił ją znowu o dreszcz podniecenia.
-          Witaj... – udało jej się wyszeptać
-          Chciałabyś się spotkać?
-          Jasne – wydusiła z siebie, wiedząc, że w sumie pytanie Alana było czystą formalnością.
-          Chcę sprawdzić twoją sprawność fizyczną – to oświadczenie zabrzmiało złowieszczo
-          Ależ Panie… Wiesz, że dla ciebie dam z siebie wszystko – rzekła, sama dziwiąc się górnolotności swych słów
-          W takim razie bądź u mnie jutro rano. Myślę, że będziesz potrafiła wybrać odpowiedni strój… Jutro ma nie być zbyt zimno
-          Oczywiście – Dorota zrozumiała, co to znaczy – wolisz sportowe szorty czy króciutką sportową spódniczkę?
Zapadła chwila ciszy, ale dziewczyna wiedziała, ze jej opiekun się po prostu uśmiechnął z zadowolenia.
-          Spódniczka będzie w sam raz – odparł – a więc widzimy się u mnie o dziewiątej

Był już późny wrzesień, więc Dorota wzięła ze sobą pełny dres. Czarne sportowe buty i białe skarpetki okrywały jej stopy. Spódniczka na razie wylądowała w plecaku. Alan uśmiechnął się szeroko na jej widok, gdy ukazała mu się we drzwiach. Chwycił jej dłoń i zaprosił do środka. I tu nagle się zapomniał i ją mocno przytulił. Tak, najwyraźniej jej naprawdę potrzebował, co bardzo Dorotę wewnętrznie podbudowało i uspokoiło. Uśmiechnęła się i natychmiast bez słowa poszła do łazienki, by zdjąć z siebie dres. Kiedy wyszła już ubrana w krótką czarną sportową spódniczkę, białą przylegającą idealnie koszulkę oraz sportowe buty, oczy Alana się rozszerzyły,. W ten sam sposób, ilekroć ją widywał w negliżu. Wzrok jego natychmiast powędrował na jej apetyczne uda, co od razu zauważyła. Złapała się rękami za biodra, lekko pochyliła na bok i spojrzała zawadiacko na owładniętego jej urokiem Alana:
-          Może tym razem podołam próbie? - spytała
-          Bbbardzo możliwe – wyszeptał – ale nie będzie łatwo – zaraz dodał przytomnie
-          A co będziemy ćwiczyli? – ponownie spytała
-          Bieganie – odparł



Po chwili byli juz w parku niedaleko. Słonce świeciło, dzięki czemu temperatura wzrosła do 20 stopni. Trochę było za zimno na tak lekki strój, ale Dorota się nie martwiła, Czekało ją sporo wysiłku, a poza tym nie dbała o to, co pomyślą inni przechodnie.
-          Mam biegać po tym torze? – spytała dziewczyna wskazując na okrągłą ścieżkę do biegania, która znajdowała się między parkowymi drzewami
-          Tak, tak – potwierdził – ale czemu moja suczka przestała mówić do mnie “Panie”?
Dorotę oblał rumieniec. Nic nie mówiąc zrobiła krok naprzód, stając z nim twarzą w twarz. Przymrużyła oczy, zbliżając nieznacznie do niego swą szczękę. Alan podniósł dłoń, na co zareagowała zamykając całkiem oczy i spinając mięśnie twarzy. Wiedziała, że czeka ją cios. Alan przysunął dłoń do jej twarzy, ale zamiast wymierzyć jej uderzenie, pogładził ją po policzku. Dorota była wniebowzięta:
-          Kochasz mnie, Panie? – spytała grzecznie, otwierając oczy
-           Kocham… - zaczął Alan, a jego mina natychmiast wyraziła radość – kocham… cię trenować!
W tym momencie wyciągnął przygotowany skórzany pasek, szybkim ruchem obrócił ją o 180 stopni i strzelił ją paskiem pod spódniczką. Cios trafił ją akurat w cieniutkie majteczki, więc uderzenie było tak samo skuteczne, jak w gołą pupę.
-          Biegaj!! – krzyknął chłopak, zmuszając ją do rozpoczęcia treningu.
Dorota natychmiast zaczęła biegać, a jej opiekun ruszył natychmiast za nią. Wykorzystał moment jej ogólnego zaskoczenia, by ją dogonić, ale zamiast wyprzedzić, zrównał się z nią w biegu i wymierzył kolejny cios w pupę.
- Auuu! – lekko zaskomlała Dorota, bo cios ją bolał. Dlatego przyspieszyła. Biegła tak przez pewien czas, w miarę daleko od srogiego pasa Alana, a on rozkoszował się widokiem jej ponętnych ud oraz kołyszących się w biegu łydek. Po kilku minutach dziewczyna zaczęła wytracać tempo, gdy tymczasem Alan nadal miał siłę, by do niej się zbliżyć i ponownie zaatakować pasem:
- Auuu... – syknęła dziewczyna
Kolejny cios poleciał tuż potem:
-          Auuu, nieee – próbowała bezskutecznie przyspieszyć biegu, ale kolejne razy poleciały na jej falujące w biegu pośladki
-          Auć, auć, auć! – piszczała
Alan się nie zrażał i pofolgował sobie tym razem jeszcze mocniej:
-          Świssst!
-          Auuuuuuu!! – zawyła Dorota i padła na drogę. Odpoczywała na czworakach, głośno oddychając.
-          Poddaję się, Panie… Jesteś za dobry dla mnie… – wykrztusiła z siebie
Alan podszedł do niej z miną zwycięzcy. Uniósł delikatnie poły jej spódniczki, odsłaniając czerń jej majteczek. Następnie zsunął je kilkanaście centymetrów w dół, odkrywając nagie pośladki, które zdążyły przybrać już leciutko czerwoną barwę. Dorota się nie broniła. Pas po raz kolejny przylgnął do jej pupy, zostawiając tym razem żywszą barwę na ciele.
-          Ajć... – syknęła cicho dziewczyna, nie ruszając się ani na centymetr. Była zbyt zmęczona, by się bronić
-          uderzaj, Panie.... – szepnęła jeszcze tonem wiernopoddańczym
Alana taka kapitulacja nie zadowoliła.
- Ściągaj ubranie! - zawołał
Dorota była oszołomiona, nawet nie pomyślała, czy ktoś patrzy. Była zbyt zmęczona, by skojarzyć, kiedy właściwie straciła ubranie. Biegła teraz nago, a Alan serwował jej ciosy w tym razem nieodsłoniętą pupę.
 


W końcu straciła siłę do biegania, padła na asfalt, aż ją kolana zabolały. Alan podszedł bliżej. Uniósł jej spoconą twarz w dłoni, spojrzał jej w oczy i rzekł złowieszczo:
- Teraz chodź do mnie do mieszkania. Tam czeka cię prawdziwa kara...