sobota, 25 grudnia 2010

03. Wakacyjna przygoda

[Kontynuacja części 02. Opowiadanie w klimacie BDSM]

Dorota mocno przeżyła przygodę z nieudaną zemstą na Igorze i gwałt zadany jej przez jego kolegów. W tym czasie nie była już dziewicą, ale nigdy w tak brutalny sposób nie dobierano się do niej. Przestały ją na pewien czas interesować sprawy towarzyskie. Myśl o zemście całkowicie porzuciła, przeciwnie – była Igorowi wdzięczna za to, że nie upublicznił jej nagiego zdjęcia. Na korytarzach witała go trochę wymuszonym, ale miłym uśmiechem. Za to jej stosunek do chłopaków uległ dalszemu oziębieniu. Przestała z nimi rozmawiać, a na próby zagadywania (czy to na uczelni, czy to na imprezach) reagowała energicznie. Bardziej zintegrowała się z koleżankami i udało jej się odbudować znajomość z dwoma dawnymi przyjaciółkami, które oburzone jej egoizmem i pewnością siebie, przestały w pewnym momencie się do niej odzywać. Trochę podchodów oraz okazja wspólnych  ćwiczeń i zajęć z siatkówki ponownie je do siebie zbliżyła. Były one również urocze i ładne, ale pozostawały w cieniu urody Doroty. Kinga i Marta, bo tak się nazywały, wybaczyły jej niegdysiejsze zachowania. Teraz znów trzymały się razem i wspólnie przeszły czerwcową sesję.
Dorota mogła się skupić na egzaminach i zdała je bez problemu. Najlepiej poszedł jej oczywiście sprawdzian ruchowy z siatkówki. Jej wybitne umiejętności w tej dziedzinie, a także nie mniej – zgrabność ciała i znane piękno jej nóg, zwróciły uwagę egzaminatorów. W nagrodę za dobrze zdaną sesję Dorota mogła wyjechać na wakacje nad słoneczne tego roku Morze Bałtyckie. Nie zapomniała oczywiście o Kindze i Marcie, którym zaproponowała wyjazd. Teraz więc wszystkie trzy, a także dwóch kolegów z klasy – chłopaków Kingi i Marty – jechali razem w jednym przedziale nad morze. Wspólnie rozmawiali na temat planów spędzenia wyjazdu. Żartując trochę, to znów na poważnie, odreagowywali stresy sesji. W końcu zapadła noc i wszyscy rozłożyli się luźno (przedział ośmioosobowy zajmowali sami) do spania. Dorota dłużej czuwała, ale i w końcu ją zmorzył sen. Obudziła się jednak około godziny trzeciej rano. Poczuła, jak Karol (chłopak Marty) głaszcze delikatnie dłonią jej gładkie, zgrabne nogi, które mógł podziwiać, gdyż Dorota miała na sobie jedynie krótką spódnicę dżinsową i gołe stopy. Marta spała jak zabita. Dorota zareagowała szybko, wyrywając z jego objęć nogę i przyciskając ją energicznie do jego krocza. Bolesny grymas zmieszany ze wstydem zamajaczył mu na twarzy,.
- pięknie, pięknie, zboczeńcu! – szepnęła. Chłopak szybko odwrócił się na bok i udał, że śpi.

Nazajutrz rano cała piątka szła już ze stacji do domku, gdzie zarezerwowali sobie noclegi. Największy plecak miała Dorota, głównie z powodu zasobu jej ubrań, strojów kąpielowych i kosmetyków. Ewidentnie była to osoba, która dbała o swój wygląd. Ćwiczenia fizyczne uzupełniała odpowiednia dieta oraz dobre kosmetyki, które kupowała za każde zaoszczędzone pieniądze. Chłopcy idący za nią mieli jednak na co popatrzeć: poniżej wielkiego plecaka, który zasłaniał jej korpus i czarne, sięgające obojczyka włosy, widać było tylko dół spódniczki i długie, kształtne uda oraz wysportowane łydki. Gracja, z jaką chodziła, wprawiała niemal w hipnozę obserwatorów, co nieco niepokoiło Martę i Kingę. Same nie potrafiły aż tak oczarować swoich partnerów, a przecież miały czym!
            Ulokowali się w jednym dużym pokoju na piętrze, gdzie stały trzy łóżka. Dorota, jako że była solo, zajęła sama jedno z nich. Reszta spała parami. Postanowiono, że natychmiast pójdą na plażę poopalać się. Dzień upłynął im na grze w karty oraz na kąpielach. Dorota dobrze pływała, podobnie jak reszta grupy. Opalanie się zaś stanowiło dodatkową atrakcję. Nie ma to jak darmowe solarium!
            Wieczorem byli w jednym z lokali na mieście, ale o 23.00 zachciało im się spać. W ich kwaterze byli już po toalecie wieczornej, jeszcze tylko Dorota wychodziła po prysznicu, gdy nagle usłyszała odgłos biegania i, gdy tylko otworzyła drzwi od łazienki, zobaczyła Łukasza, chłopaka Kingi, jak wchodził pospiesznie do pokoju. W mig zdała sobie sprawę z sytuacji (w końcu dziurka od klucza była spora, bo zamek był stary, a rozbierała się w łazience do naga). Syknęła na niego:
-         popodglądaj sobie Kingę, a nie mnie, świnio jedna!
-         ależ – bronił się – o co ci chodzi! Masz chyba przewidzenia!

Następny, drugi dzień pobytu, był bardzo gorący. Wszyscy leżeli na plaży i się opalali. Rozmawiano o najnowszej modzie plażowej, o tym, że stroje stają się coraz bardziej skąpe.
-         to po prostu lekka przesada – ciągnęła Kinga – może w ogóle ludzie przestaną nosić cokolwiek!
-         ja tam nie mam nic przeciw, by dziewczyny opalały się na przykład topless! – zapewnił ją Karol, za co dostał szturchańca od swojej Marty
-          co ci się nie podoba!? – odparł Łukasz – sama możesz pójść za tą modą i odsłonić co nieco...
-         hmmm – zadumała się Marta – jeśli to cię przekona... Proszę bardzo, i tak miałam opalić sobie biust. To mówiąc Marta zdjęła z siebie powoli stanik. Jej biust był dość spory, lekko uginał się od swego ciężaru. Brodawki były również wydatne. Karol zrobił wielkie oczy i się uśmiechnął z dumą:
-         no, Mała, to mi zaimponowałaś – zerknął jednak na spoglądającego Łukasza i mina jego spochmurniała – co się tak gapisz! - zawołał
W tym momencie Kinga wstała, zebrała swoje rzeczy i odeszła:
-         idę coś zjeść, chodź Łukasz! – tu szturchnęła go w plecy boleśnie. Chłopak posłusznie wstał, udając, że nie ogląda obnażonego biustu.
-         oj, Kindze chyba nie chodziło o zazdrość, tylko o to, by nie musiała pokazywać swoich małych... no wiecie – Karol brutalnie zawyrokował, gdy para odeszła. Marta spojrzała na niego gniewnie, następnie rzuciła okiem na swój biust i się lekko rozpogodziła, a nawet na jej twarzy przemknął lekki uśmiech.
Dorota słuchała tego jednym uchem, bo akurat zerkała na dwóch chłopaków, którzy leżeli paręnaście metrów od niej. Jeden z nich spoglądał bezwiednie na nią co jakiś czas i pięknie się uśmiechał. Sam był przystojny i mocnej budowy ciała, co spodobało się Dorocie. To odwracała się do dziewczyn, by je pogodzić, to odwracała się do swych adoratorów z uśmiechem.
-         Dorota – widzę, że jesteś zajęta! – zauważyła z ironią Marta
-         ee.  Zdaje ci się... – odparła Dorota. Spojrzała na jej dorodny biust i w mig ściągnęła z siebie swój własny stanik. Biust Doroty może ustępował wielkością Marcie, ale z pewnością był bardziej kształtny i jędrny. Dorota położyła się z powrotem na kocu, a wzrokiem szybko objęła obu nieznajomych. Ci lekko rozdziawili usta, co bardzo spodobało się Dorocie.
-         teraz będziemy mieć pięknie opalone biusty – zawyrokowała Marta – i co może być w tym niestosownego, że pokazałyśmy je publicznie?
-         popieram – szepnął Karol, udając że nie patrzy w stronę Doroty
Leżeli tak jeszcze dobre pół godziny. Dorota zauważyła, że jej nieznajomi przesunęli się z ręcznikami trochę bliżej wyjścia z plaży. Po jakimś czasie spostrzegła ze zgrozą, że teraz Marta dyskretnie na nich zerka. Uzmysłowiło to jej, że teraz, gdy zmienili miejsce leżenia, mieli lepszy widok również na biust Marty. Dorota nie mogła powstrzymać zazdrości. W końcu przecież Marta tu przyjechała z chłopakiem, a jeszcze chce najchętniej imponować wszystkim wczasowiczom. Nagle przyszła jej do głowy myśl:
-         spójrzcie! – lekko zsunęła pasek od swych majteczek – jak się zdążyliśmy opalić! Widzicie ten biały pasek na skórze?
-         no tak – przyznała Marta – coś za coś...
Dorota zwinnym ruchem, gdy nikt nie patrzył, ściągnęła majtki i zakryła sobie łono dłonią – tak lepiej – przyznała. Marta spojrzała z niesmakiem:
- no to żeś wymyśliła! Może pobiegaj nago! Na tę kwestię obudził się Karol i spojrzał zdębiały na Dorotę. Po kuksańcu od Marty, lekko się odsunął i udawał, że nie zerka na nieopaloną część ciała Doroty. Ta zaś z satysfakcją skonstatowała, że nieznani adoratorzy patrzą już tylko na nią. Martę to do głębi uderzyło. Leżała tak jeszcze dziesięć minut, po czym wzięła Karola za rękę i dosłownie odprowadziła z plaży, oświadczając, że idą coś zjeść i poszukać Kingi.
Teraz Dorota leżała sama i patrzyła przez ciemne okulary na niebo, co jakiś czas jednak uśmiechając się do sąsiadów. W końcu nadmiar słońca ją na moment zmorzył, a gdy się ocknęła, zauważyła, że adoratorów już nie ma. Postanowiła schłodzić się kąpielą, ale nie mogła znaleźć swoich rzeczy. Wstała, zasłaniając swoje łono ręką, i z przerażeniem zauważyła, że nawet nie ma ręcznika, na którym leżała.


Postanowiła szybko udać się na kwaterę, która znajdowała się niedaleko plaży. Nie patrzyła na przyglądające jej się w osłupieniu kobiety i z zachwytem – mężczyzn. Gdy dotarła tak do wyjścia z plaży, zaczepił ją patrol straży miejskiej:
-         co to, to już chodzimy bez ubrania, młoda panno – zapytał tęgi i niski funkcjonariusz – a może to taka moda?
-         nie, nie... – broniła się Dorota – ktoś mi zabrał wszystkie moje rzeczy!
-         hmm – zmarszczył brwi mężczyzna, zza ciemnych okularów nie było widać, gdzie patrzy, choć można się było tego domyślać. – a jak tego dokonał?
-         no po prostu obudziłam się i już nie było rzeczy, a przecież leżały tuż obok...
-         to znaczy, że opalała się pani nago! Tak?
-         no... a co, nie można?
-         sama się pani przyznała! Otóż w Polsce obowiązują pewne przepisy. Wszędzie jakieś są przepisy, a u nas na przykład nie można obnażać się na publicznej plaży! Może sobie pani iść na plażę nudystów, są one wyznaczone. Ale na publicznej nie wolno! Tego lata prowadzimy akcję wyłapywania takich swawolnych osób.
Dorota zasmuciła się – to co mam zrobić?
-         pójdzie pani ze mną do samochodu i do jednostki!
Dziewczyna chciała się bronić i żądać spisania jej na plaży, a nie w jednostce straży, ale akurat zauważyła wracających Kingę i Martę. Nie wiedziała, kto wyciął jej taki numer, ale jeśli to nie były one, nie powinna się tak im pokazywać. Rumieniec wstydu oblał jej policzki, po czym odważnie i pospiesznie poszła za funkcjonariuszem, wzbudzając w dalszym ciągu zachwyt u spacerowiczów.
Mężczyzna wziął ją do samochodu i podwiózł na jednostkę. Na miejscu zaprosił ją do małej poczekalni. Dorota usiadła, cały czas dbając o to, by ukrywać swoje łono i biust. Funkcjonariusz zniknął za drzwiami. Po kilku minutach do budynku wszedł inny strażnik, prowadząc jakiegoś żebraka. Obaj stanęli jak wryci. Strażnik szybko posadził żebraka na krześle naprzeciw Doroty i pobiegł na moment do biura. Żebrak był w średnim wieku, ubrany w znalezione gdzieś rzeczy, był nieogolony i pachniał nieprzyjemnie. Patrzył na Dorotę tak, jakby ujrzał jakiegoś anioła. Piękna twarzyczka, okolona lekko pofalowanymi czarnymi włosami, ładna ręka, którą zasłaniała swój wypukły, piękny biust. Niżej widać było jej płaski brzuszek ze srebrnym kolczykiem przewleczonym przez pępek, poniżej zaś gładkie, opalone już nieco łono, ukryte za dłonią. Z krzesła opuszczone na ziemię były piękne, gładkie, bose nóżki, w dodatku ciemne niczym po solarium. Najpiękniejsza była jednak ta niepewna i speszona mina, która majaczyła na jej ślicznej twarzy. Trwało to tylko dwie minuty, ale Dorota czuła się mocno zawstydzona. Gdy wyszli z biura obaj funkcjonariusze, Dorota spojrzała gniewnie na „jej” strażnika i zawołała:
-         co to za porządki! Zatrzymywać tak mnie bezprawnie za opalanie się na plaży, a w dodatku zostawianie w towarzystwie obcych!! – twarz funkcjonariusza zrzedła nieco, po czym wyprosił włóczęgę i kazał mu po prostu iść sobie. Obaj teraz patrzyli na nią przez moment i upajali się widokiem.
-         możemy cię puścić, ale pod warunkiem, że odsłonisz nam swoje wdzięki! – rzucił drugi z nich
-         padalce! – Dorota wybuchła gniewem, po czym odwróciła się i wyszła z budynku. Obaj mężczyźni stali jakby zaklęci widokiem jej ciała, a szczególnie rytmicznymi ruchami jej pośladków. Nie zatrzymywali już jej.
Dorota przebrnęła przez kilka ulic miasteczka nago w pełnym słońcu, nie zważając już na świdrujący wzrok mężczyzn oraz uszczypliwe uwagi starszych kobiet. Dotarła nawet dość szybko do pensjonatu i prześlizgnęła się zwinnie przez klatkę schodową. Na szczęście drzwi do pokoju nie były zamknięte. Po ich otworzeniu ujrzała siedzących na łóżku Karola i Łukasza, którzy grali w karty. Oni również rozdziawili usta na jej widok.
-         jesteś... jesteś boska, Dorota... – oznajmił Karol
-         piękna – bezwiednie skonstatował Łukasz.
-         nie będę wam nic tłumaczyła! – rzekła ozięble Dorota, wycofując się z pokoju – idę do łazienki, macie mi podać tam bieliznę z mojej walizki, którąkolwiek!
To mówiąc poszła do łazienki, po chwili odebrała żądane ubranie. Usiadła teraz na zamkniętym sedesie i ukryła twarz w rękach. Próbowała ochłonąć. „Kto mi TO zrobił?! Może Marta – w końcu trochę się z nią droczyłam. Ale chyba nie... To pewnie ci dwaj spryciarze, którzy mi się przyglądali! W sumie nie można wykluczyć też Karola. Mógł to zrobić, gdy Marta odchodziła z plaży – w końcu też nazwałam go w pociągu zboczeńcem. Co z tego, że słusznie to zrobiłam!” – rozmyślała, a rozwiązanie tej zagadki wydawało się poza zasięgiem jej dociekań. Wstała więc i weszła do pokoju, prosząc, by chłopcy nic nie wspominali dziewczynom o tym, że wróciła bez ubrań.

Następnego dnia postanowili wszyscy, że nie będą leżeć, ale pójdą na spacer wzdłuż plaży. Dorota też nie miała więcej ochoty na leżenie; szczególnie po wczorajszej przygodzie. Spacer zapowiadał się ciekawie: wzdłuż brzegu pojawiały się co chwilę nowe wejścia na plażę, czasem kilka samotnych łódek, tkwiących w żółtej płachcie piasku. Mijali bary plażowe i smażalnie. Rozmowy były praktycznie o niczym. Dorota próbowała sprawdzić, co czują do niej koleżanki, a gdy wykryła u nich irytację na temat wczorajszych popisów, odseparowała się i szła w pewnej odległości od obu par. W pewnym momencie zobaczyła leżących dwóch wczorajszych nieznajomych. Jeden z nich, ten przystojniejszy, zerwał się i podbiegł do niej. Jako, że się nie zatrzymała, zaczął iść koło niej.
-         cześć, my się już znamy! – zagadał
-         może – Dorota była zirytowana
-         jestem Rafał. Może pospacerujemy?
-         Już i tak to robimy – zauważyła
-         No tak... – tu zapadła chwila przerwy – z daleka przybywasz?
-         ...z Warszawy – niechętnie odparła
-         O! Ja też! – uradował się Rafał – wakacje nad morzem?
-         Trudno inaczej to nazwać – odparła Dorota z ironią
-         Odważnie się opalasz! – zauważył chłopak
Dorota nie wytrzymała: - A kiedy wyście poszli wtedy z plaży? Kiedy zasnęłam? Może to wy zabraliście moje rzeczy!? – zapytała stanowczo
-         eee... ja nie – zaczął bąkać Rafał
-         czyli wy! – w Dorocie się zagotowało – trafiłam przez was na posterunek!
-         Ale... to nie był mój pomysł, to mój kolega to zrobił. Nie protestowałem długo, bo... nie myślałem, że to tak się skończy! – bronił się – słuchaj! Przepraszam cię, naprawdę! Podobasz mi się, naprawdę i chcę cię poznać!
-         To świetny sposób wybrałeś, zboczeńcu! – Dorota popisała się swoim ulubionym określeniem
-         Błagam! – chłopak w tym momencie już klęczał przed nią – jeśli to zrobi na tobie wrażenie, to błagam cię! Uderz mnie, jeśli to przyniesie ci ulgę, ale nie skreślaj mnie!
Dorota zatrzymała się. Obejrzała go z niedowierzaniem, jak tak klęczał. Po chwili przybliżyła do niego i z całej siły zdzieliła dłonią po policzku. Rafał opadł do tyłu na zgiętych nogach i nadal patrzył jej w oczy, a jego twarz poczerwieniała. Dorota uśmiechnęła się z satysfakcją:
-         jesteśmy kwita.
Na to chłopak wstał i zadeklarował:
-         teraz możemy się poznać?
-         Nie mam ochoty... – ostudziła jego nadzieję Dorota i poszła dalej
-         Ej! Ale teraz jesteś mi coś winna!
-         Co takiego?
-         No… Chociażby rozmowę… - rzekł Rafał błagalnym głosem
-         Hmmm… Dobrze, co mi tam – zdecydowała się dziewczyna
Szli teraz razem plażą. On zabawiał ją rozmową na temat siebie, wakacji, Warszawy. Co jakiś czas zerkał spragniony na jej dżinsowe szorty, a raczej na ich okolice. Dorota zbytnio go nie słuchała, ale, gdy rozmowa zeszła na temat kolegi Rafała, zaczęła się bardziej dopytywać. Okazało się, że tamten chłopak mieszka tutaj i pracuje na pół etatu w sklepie ze strojami plażowymi przy deptaku. Że ma na imię Piotrek i że zna się z Rafałem już od lat. W umyśle Doroty już świtał plan zemsty na nim, więc udawała, że się przekonuje do rozmówcy…

Dorota spotkała się ze swymi znajomymi ze studiów dopiero w domu po powrocie ze spaceru. Noc piątkowa minęła spokojnie po tańcach na dyskotece. Był na dyskotece i Piotrek, który wieczorami wyżywał się w tańcu. Dorota obserwowała go z nienawiścią z daleka. Miał czarne włosy, śniadą cerę i około trzydziestu lat. Postury był raczej mało atletycznej.
Następnego dnia spotkała się jeszcze z Rafałem w kawiarni i dowiedziała się szczegółów rozkładu zajęć Piotrka. Reszta dnia minęła na plaży. Dorota nie mogła się doczekać wieczoru. Około godziny 21.00 przyszła pod sklep, w którym pracował Piotrek Planowała energiczną akcję, dlatego ubrała się wygodnie. Miała na sobie białą koszulkę na ramiączka, dżinsowe szorty oraz wygodne, sportowe czarne buty. Na plecach miała mały plecak z paroma kupionymi rekwizytami. Tego dnia Piotrek już kończył pracę. W witrynach zostały już spuszczone zasłony, ale chłopak był jeszcze w środku. Dorota szybko weszła do środka. Miała włosy związane z tyłu, mając nadzieję, że tamten jej nie pozna – widzieli się tylko kilka razy z daleka. Nie wiedziała też, czy Rafał mu już wyjawił, że się o niego dopytywała. Chłopak właśnie wyszedł z zaplecza i ją zobaczył.
- w czym mogę służyć. Właśnie zamykamy – najwyraźniej jej nie poznał
„uff” – pomyślała Dorota.
- chciałam sobie kupić strój na plażę… - zaimprowizowała. Podeszła do lady, gdzie pod szybą leżały wyłożone damskie majtki i staniki
- a co takiego? – spytał niecierpliwie
- majteczki, najlepiej jakieś niewielkie – Dorota sprytnie zaczęła stymulować jego fantazję – najlepiej jakieś jaskrawe…
Piotrek spojrzał na nią, a jego oddech przyspieszył – mamy tu na przykład takie żółte… Będą pasować na ciebie.
Dorota spojrzała na wskazywane majteczki i skrzywiła minę
- jakieś takie za wielkie i tradycyjne… Chociaż… może… A można tu je przymierzyć? – zapytała śmiało
- ale… - zająknął się Piotrek – nie ma tu takiej możliwości… Nie ma przebieralni… Tu sprzedajemy tylko bieliznę.
- no to przymierzę to na zapleczu, proszę, czy mogę? – zamrugała pięknie swymi oczkami
- no… oczywiście – Piotrek nadal mówił niepewnie
- dzięki – Dorota chwyciła majteczki, które chłopak właśnie wyjął i zniknęła za drzwiami zaplecza. Po chwili na krzesło przy drzwiach przyfrunęły jej szorty, a potem stare majtki. Chłopak lekko poczerwieniał. Zastawiał się, czy to nie jest jakiś program telewizyjny i czy zaraz ktoś mu o tym nie powie. Dorota w tym czasie obejrzała zaplecze: nikogo tam więcej nie było. Tu zostawiła swój plecaczek.
- i jak? – zapytała, wychodząc z zaplecza przebrana w koszulkę i te żółte majteczki. Jej obnażone uda prezentowały się teraz wdzięcznie, reszty uroku dopełniała gracja jej ruchów. – Tu nie ma lustra! Musisz mi powiedzieć, czy dobrze wyglądam!
- eee… - zawahał się Piotrek – pięknie
- nie! – zawyrokowała Dorota – jakieś takie dziwne te falbanki, nie masz może jakichś stringów?
- Może się znajdą – Piotrek powoli się pochylił nad ladą podniecony. Po chwili wyciągnął białe springi z półki i podał dziewczynie. Ta uśmiechnęła się zniewalająco, jak tylko ona umiała. Wzięła je do rąk i zniknęła kolejny raz za drzwiami. Na zapleczu wyjęła z plecaka pewien przedmiot i ukryła w zwiniętych majtkach, które z siebie zdjęła. Weszła teraz do sali i obróciła się wokół własnej osi. Chłopak stał jak zaczarowany. Przed jego wzrokiem śmignęły szybko jej piękne pośladki. Skutek opalania nago mógł teraz być wykorzystany. Miał teraz przyjemność oglądania całych jej nóg: tylko stopy ukryte były w butach.
- pięknie, naprawdę – przyznał
- jeszcze tylko jeden szczegół mi się nie podoba: kolor. Chcę czerwonych! – Dorota nadal udawała niezadowoloną
- ale nie mamy takich – Piotrek był zbity z tropu
- nie wierzę, na pewno macie, pokaż, co masz tam w półkach przy podłodze!
Piotrek chwilę zwlekał, ale postanowił być uczciwy i pokazać jej, co ma. Schylił się do dolnych półek, które stały przy ścianie. Odsunął szufladę, ale nie zdążył nic pokazać, bo Dorota skocznych ruchem przygwoździła go zgiętą nogą do ziemi. Chłopak padł plackiem na brzuch. Napastniczka szybkim ruchem chwyciła jego ręce i wygięła do tyłu. Piotrek syknął z bólu. Dorota zablokowała obie ręce i wyjęła ukryte kajdanki. Założywszy mu je, mogła teraz skrępować sznurkiem nogi. Piotrek bronił się, ale Dorota górowała nad nim zwinnością.
- Co ty robisz?! Zwariowałaś! Zawołam policję! – krzyczał bezradnie
Dorota czuła satysfakcję, że wreszcie na kimś jej się udało zemścić. Teraz podprowadziła go do drzwi, przywiązał dwa sznury, które przyniosła w plecaku, do obu części kajdanek. Potem przewlokła je przez dwa mocne uchwyty do zasłonek nad witryną sklepową. Pociągnęła oba sznury, a ręce Piotrka uniosły się do góry w kajdankach. Nogi chłopaka przywiązała do dwóch dużych gwoździ, które wbiła w podłogę. Następnie przecięła łańcuch łączący oba oczka kajdanek (wcześniej je nadpiłowała w domu) i ręce pociągnęła sznurami na oba boki. Piotrek stał teraz, a raczej wisiał przywiązany za obie ręce do sufitu nad witryną, a nogi miał unieruchomione u dołu.
            - ty idiotko! O co ci chodzi!
            - pamiętasz dziewczynę, której ukradłeś ubrania na plaży, gdy opalała się nago?
Piotrek poczerwieniał ze zgrozy.
- no to masz za swoje…
- przepraszam, nie chciałem cię zranić, sama się prosiłaś o to! – bronił się
            - ty też się  prosisz o to! – Dorota ukończyła go wiązać i stał tak teraz tyłem do wnętrza sklepu.
            - chcesz mnie pobić? – spytał z niedowierzaniem
Dorota zamiast odpowiedzi wciągnęła na siebie szorty i uprzątnęła swoje rzeczy. Na koniec zawiązała mu usta cienką gumową obręczą. Podniosła nogę i przybliżyła mu kolano do pasa
            - no teraz spróbuj mnie dotknąć! Pożałujesz, że mnie tak urządziłeś!
W tym momencie otworzyły się drzwi do sklepu i stanął w nich Rafał. Dorota uświadomiła sobie, że zapomniała ich zamknąć. Podeszła szybko do niego.
            - wpadłem zobaczyć, dlaczego jeszcze Piotrek siedzi w sklepie – rzekł Rafał - … A co ty tu robisz?
Dorota była śmiertelnie wystraszona, ale nie zmieszała się. Podeszła do niego i objęła jedną ręką. Podprowadziła do lady
            - poznałam już Piotrka, więc go odwiedziłam.
W tym momencie Rafał usłyszał wierzganie ofiary przy witrynie i się przeraził. Dorota musiała działać błyskawicznie. Jednym ruchem powaliła go na ziemię. Teraz leżał on na wznak, a jego ręce i ramiona były unieruchomione jej nogami. Jego twarz znajdowała się między jej opalonymi udami, co nawet mu się spodobało.
            - w co ty się bawisz? – do głowy mu nie przyszło, co może się tu dziać. To wystarczyło. Sięgnęła do plecaka, który leżał obok i związała go. Po kwadransie wisiał on, jak jego kolega, tylko, że zamiast kajdanek miał na rękach pętle sznura, wzmocnione warstwą taśmy samoprzylepnej.
            - no chłopcy, muszę już iść! – szepnęła zawadiacko Dorota. Żaden z nich nie mógł odpowiedzieć, bo mieli przewiązane usta. Na koniec jeszcze wyjęła nóż introligatorski i podeszła od przodu do Piotrka.
            - a to z pozdrowieniami od Dorotki – przybliżyła ostrze do jego spodni. Tamten był aż siny ze strachu. Dorota rozerwała nożem bok jego spodni. Tak przecięła na pół całą nogawkę z obu stron, a potem drugą. Potem zaś to samo zrobiła z koszulą. Spodnie i koszula opadły na ziemię. Następnie nie zawahała się uczynić tego z jego bielizną. Gdy już i ta opadła na ziemię, podniosła wszystko i ukryła w plecaku.
            - jaki mały! – skomentowała wygląd jego męskości, uśmiechnęła się do Rafała, któremu oszczędziła rozbierania. Zabrała jeszcze klucz do sklepu i na koniec odsłoniła zasłonkę witryny. Obie ofiary zaczęły wierzgać przerażone, ale nic nie dało się zrobić. Za chwilę Dorota zniknęła za drzwiami, które zamknęła na klucz. Odchodząc upajała się widokiem dwóch wiszących „eksponatów” sklepowych. Szczególnie Piotrek wyglądał głupio bez ubrań. Napis „Stroje plażowe” nad nim dopełniał kompozycji.
            - jutro jest niedziela i nikt ich nie uratuje za szybko – przemknęło jej przez myśl – a popołudniu już będę w pociągu do domu….

Rano wymknęła się Dorota z domu wcześniej. Stała przez godzinę za drzewem i śmiała się cicho na widok przerażonych i zdegustowanych przechodniów. Chłopcy wisząc próbowali coś krzyczeć, nadaremno. Przechodnie zaś bali się interweniować. Kilku jedynie zawezwało straż miejską, a ta skontaktowała się z właścicielem sklepu. Rumieniec na twarzy Piotrka, gdy spowiadał się pracodawcy, był szczególnie widoczny. W sumie nie wiedzieli nic o niej konkretnego, nie sądziła też, by duma pozwoliła im wyjawić całą prawdę. Gdy już wszyscy się rozeszli, Dorota także odeszła. Kupiła parę pamiątek, a po powrocie do domu udała, że źle się czuje i dziś zostaje w domu. Powoli dochodziła do niej świadomość tego, co zrobiła.
            - w końcu za to nie grozi więzienie! Nie groziłam im bronią! – myślała, odrywając się co jakiś czas od książki, którą czytała. Kilka razy zdawało jej się, że ktoś podchodzi do drzwi jej pokoju, ale wszystko to były zwidy. Tak spędziła kilka godzin, a już o 17.00 wychodzili wszyscy na pociąg. Dorota szła na końcu, naciągnęła na siebie czarną bejzbolówkę i założyła skromnie czarne długie spodnie. Tak przemknęła ostrożnie przez miasto. O 17.30 byli już w przedziale. Dopiero, gdy pociąg ruszył, Dorota się rozluźniła. Teraz poczuła, że pierwszy raz udała jej się zemsta, było to jak oczyszczenie i przekonanie o własnych możliwościach. Zaczęła bardziej żywo rozmawiać z koleżankami.
            Po godzinie jazdy wyszła na korytarz, by pooglądać okolice. Następnie poszła do Warsa napić się soku. Po ugaszeniu pragnienia oparła się o ramę pierwszego lepszego okna pociągu. Poczuła, że jeden ją łokieć uwiera. Odwróciła się w prawo i ujrzała… Rafała. Stał obok niej ze stanowczą miną. Za chwilę ktoś ją trącił w drugi łokieć – był to Piotrek. Dorota była przerażona, tak przerażona, że nie zrobiła nic, tylko patrzyła im w oczy kolejno przez kilka minut.
            - znów się spotykamy, gdzie tak podróżujesz, dziewczyno? – spytał spokojnie Piotrek
            - sama tu jesteś?
Dorota nadal stała jak wryta. W umyśle jej coś wrzało, a policzki paliły.
            - dobrze, że obstawiliśmy dworzec, tak myślałem, że będziesz tego dnia uciekać… - ciągnął Piotrek – ładnie nas urządziłaś.. nie ma co… Wyleciałem z roboty… - tu chwycił ją delikatnie za rękę, a potem mocno ścisnął. Dorota nie broniła się oszołomiona. Dziwne dźwięki obijały się o jej uszy, a ona płynęła z prądem jakiejś wielkiej rzeki. Nie stawiała więc oporu, gdy na najbliższej stacji mężczyźni wyprowadzili ją z pociągu. Następnie udali się obok prowincjonalnego dworca w kierunku lasu. Słońce było jeszcze dość wysoko. Szli tak drogą polną, a Dorota powoli wracała do siebie. Szeptała coraz wyraźniej:
            - o matko…. o matko… tylko nie krzywdźcie mnie, błagam was… o matko, proszę….
            - tylko nie próbuj płakać, kurwo! – rzucił wściekły Piotrek. To ją otrzeźwiło trochę. Powtarzała jednak: - tylko mnie nie krzywdźcie…
Rozejrzała się po polach wokół, miasteczko już zniknęło daleko.
            - tam były moje bagaże… Co wy chcecie mi zrobić? – mamrotała Dorota
Piotrek i Rafał milczeli i prowadzili ją przed siebie. W końcu znaleźli jakąś opuszczoną chatę. Stanęli i obejrzeli ją.
            - będzie dobra… - zadeklarował Piotrek i się uśmiechnął – dosyć na odludziu…
            - no mała! Teraz się naprawdę zabawimy – Rafał postawił nacisk na słowo „naprawdę” – bardzo mi się podobasz, to może zatańczysz dla nas?
Piotrek zsunął z siebie plecak, który cały czas miał na sobie. Wyjął z niego nóż introligatorski. Dorota już wiedziała, co zamierza zrobić.
            - teraz może sprawdzimy, czy masz grube spodnie – zaproponował
            - nie! Proszę! – błagała Dorota – nie mam nic na zmianę!
Rafał chwycił ją za ramiona i przycisnął do siebie, a Piotrek w tym czasie działał. Dorota nie próbowała się bronić. Patrzyła tylko, jak opadają z niej spodnie, odsłaniając piękno jej nóg. Koszulka szybko podzieliła los spodni. Miała już na sobie tylko t-shirt, stanik i springi i białe sportowe buty.
            - te springi są kradzione z mojego sklepu! – zawołał uradowany Piotrek – ale ładnie na tej suczce wyglądają!
Rzeczywiście figurę miała piękną, nawet, gdy cała drżała. Nie było już zbyt gorąco i na skórze pojawiła się gęsia skórka.
- teraz zdejmij springi. Jeśli nie chcesz, bym je pociął, to musisz je zdjąć tańcząc dla nas, jak dziwka w klubie – rozkazał
Dorota stała zawstydzona, ale już nie tak przerażona, jak na początku. Zrozumiała, że chłopaki chcą się tylko pobawić z nią. Nie wiedziała, w jakim jest błędzie...
 Zaczęła więc odgrywać rolę podnieconej suczki, która tańczy, zmysłowo ocierając się o ich nogi i krocza. Powoli wsunęła dłoń pod sznurek stringów i zaczęła go rozciągać na boki. Widziała już takie rzeczy na filmach. Otarła się jeszcze swoim kroczem o nogę Piotrka, który stał podniecony, a potem zsunęła je całkiem. Stała teraz onieśmielona przed nimi. Ostatnie odblaski zachodzącego słońca padały na jej nagie biodra. Nie próbowała przy tym nawet zasłaniać swojego lekko owłosionego łona, bo wiedziała, że nic to nie da. Spojrzała tylko nieśmiało Rafałowi w oczy, mając nadzieję, że zrobi mu się jej żal. Nie zdążyła jednak zaobserwować jego reakcji, gdy dłoń Piotrka chwyciła ją za pośladek, a palce powędrowały głębiej. Odwróciła się przestraszona lekko, ale Piotrek rzucił tylko:
            - rozchylaj nogi zdziro!
Posłusznie rozstawiła nogi na boki, umożliwiając palcom Piotrka dotarcie do jej otworków.
            - oprzyj się rękami o ścianę! – padł kolejny rozkaz
Dorota w tym momencie zawahała się, ale mocny klaps dłonią po pośladku przywołał ją do porządku.
            - rób co mówią, ty mała kurwo!!! – gdy już oparła się i pochyliła lekko, Piotrek rozchylił jej pośladki.

 Dorota za chwilę poczuła, jak dwa palce przejeżdżają między jej pośladkami, zostawiając tam warstwę śliskiego kremu, zaś chwilę potem poczuła ogromny ból w odbycie. Penis Piotrka brutalnie wdzierał się w jej zwieracze. Piotrek nie przejmował się faktem, że dziurka była jeszcze dziewicza, a wciskanie na siłę tylko sprawia jej ból. Sprawiał wrażenie, jakby chciał, by ją bolało. Twarz Doroty ogarnął grymas. Po jakimś czasie penis był już w środku i Piotrek mógł posuwać od tyłu Dorotę bez problemów i oporów. Dziewczyna coraz głośniej jęczała…

-         Skoro masz już wyrobioną dziurkę, to chodź teraz do mnie! – zawołał Rafał, gdy już Piotrek wyjmował swego usatysfakcjonowanego penisa z jej odbytu. Rafał siadł na pniu, ściągnąwszy wcześniej spodnie i majtki. Jego penis był znacznie większy i sterczał pionowo w górę
-         Śmiało, Dorotko, masz dosiąść mojego i się sama ujeżdżać!
Dorota posłusznie, choć zdyszana, podeszła do niego i usiadła mu na kolanach twarzą w twarz tak, by jego męskość w całości weszła w jej odbyt. Nie udało się to, gdyż był za duży. Jednak Piotrek szybkim ruchem oparł się swym ciężarem na jej ramionach. Z ust Doroty wyrwał się krzyk bólu, czuła, jakby ktoś przepruł jej pupę. Po chwili wzdychania, zachęcona uderzeniem paska po pośladku, zaczęła rytmicznie unosić i opuszczać pupę.
-         nie ma to, jak dupa, która sama się gwałci! – rzucił z satysfakcją i rozkoszą Rafał

Po tym wszystkim Dorota padła z wyczerpania na trawę. Z odbytu wypływała jej gęsta sperma. Po dłuższym seksie czuła się w pewien sposób przyjemnie.
-         to może teraz damy jej spokój?  Zaproponował Rafał. Dorota odwróciła swoją twarz ku niemu z ziemi i postarała się o jakiś niezbyt szeroki uśmiech
-         nie! To było dla niej przyjemne! Teraz czas na karę! – Piotrek był bezlitosny
Chwilę później Dorota już siedziała na ławie w opuszczonej chacie z rękami związanymi z tyłu. Rafał trzymał jej rozchylone szeroko nogi lekko do góry, a Piotrek w tym czasie przypierał ją za biust do ściany jedną ręką, a drugą wyjął z plecaka zapalniczkę
-         lubisz być przypalana? – zapytał z ironią.
Następnie zapalił zapalniczkę i zaczął przybliżać ją do jej piersi i sutków. Dorota zaczęła się skręcać z bólu, a na jej twarzy pojawiły się wkrótce łzy. Zapalniczka powoli zeszła do jej pępka i zaczęła przypalać jej kolczyk. Ten zrobił się tak gorący, że zaczął parzyć Dorotę. Następnie zapalniczka powędrowała jeszcze niżej, do jej warg sromowych. Tego już nie mogła znieść – zaczęła głośno krzyczeć, tak że Piotrek musiał ją złapać za usta i je zamknąć siłą. Stopniowo zaczął spalać jej włosy łonowe. W pewnym momencie wpadł na lepszy pomysł. Przywiązali jej nogi do ściany chaty oraz do stołu. Siedziała teraz obolałymi pośladkami na szorstkiej desce ławy, a jej łono było w pełni eksponowane. Piotrek wyjął kartkę formatu A4 i złożył w długą „fajkę”. Następnie wsunął końcem w jej pochwę, a drugi koniec zapalił. Dorota patrzyła przerażona i wierzgała. Nie ma cudów i w końcu ogień przybliżył się do jej łona, z którego zaczęły masowo znikać spalone włoski. Na koniec ogień dotarł do jej krocza, boleśnie ją parząc, w porę jednak go Rafał ugasił i Dorota nie doznała poważniejszych oparzeń.
-         Aaaaghghhhhhh!!!!!!!!!!!!! – krzyczała dziewczyna, a głos jej był stłumiony przez dłoń Piotrka
Po zakończeniu ćwiczenia, dłoń została zdjęta z jej ust. Dorota zaczęła prosić
- błagam, puśćcie już mnie! Wiem, jestem głupią kurwą, która zrobiła wam takie świństwo! Byłam chyba nienormalna, że was zaatakowałam, żałuję, naprawdę żałuję mojej głupoty! Już dostałam za swoje, byłam już waszą dziwką i suką, proszę, wypuśćcie już mnie! Pójdę sobie po prostu, proszę!

Brak komentarzy: