poniedziałek, 31 stycznia 2011

09. Lekcja golfa

[Kontynuacja części 8.]


            Ostatnia przygoda Doroty była bardzo upokarzająca – szczególnie ukaranie na oczach ludzi. Dorota czuła, że jej niegdysiejsza duma powoli rozpływa się i przestaje istnieć. Nie traciła jednak pewności siebie. Napisała swojemu Panu nawet po kilku dniach dość wesoły e-mail, gdyż zaczął się zbliżać rok akademicki, a ona nadal miała przymocowane do rąk i nóg czarne obręcze. List brzmiał następująco:
„Cześć Alan, tu Twoja biedna upokorzona Dorotka J. Dałeś mi popalić ostatnio na tyle nieźle, że jestem zmuszona Cię prosić, Panie, czy byś nie mógł uwolnić mnie już od tych metalowych obręczy. Nie chcę na uczelni obnosić się z faktem, że jestem suczką…”
Alan był chyba zadowolony z tego listu, bo od razu odpisał:
„Witam cię Suczko! Z chęcią cię z nich uwolnię. Może być nawet jutro. Jest tylko jeden szkopuł. Nadal nie wykazałaś się w żadnym z pojedynków, które przeprowadziliśmy…”
Dorota była trochę zbita z tropu, ale nie traciła werwy. Nazajutrz odpisała:
„Mój kochany, Panie. To fakt, że za każdym razem ponoszę sromotne porażki, ale daj mi jeszcze szansę. Może tym razem Tobie sprostam?”
Wieczorem miała już odpowiedź: „Zapraszam cię na golfa!”

Umówili się pod wejściem na miejskie pola golfowe w dzień powszedni, gdy nie ma tłoku. Dzień był słoneczny, więc Dorocie nie było na szczęście zimno, tym bardziej, że jak zwykle dostała polecenie przebrania się w dostarczony przez Alana strój. Tym razem miał on pasować do gry w golfa. O godzinie dziewiątej Dorota stała już w umówionym miejscu, gdy zajechał tam Alan. Obejrzał ją od stóp do głów i doznał podniecenia. Dorota miała na sobie elegancką białą bawełnianą koszulkę z kołnierzem i krótkimi rękawami, czarną krótką spódniczkę, eksponującą spore partie ud, a do tego białe podkolanówki, w których wyglądała naprawdę sexi. Do tego były czarne buty sportowe i czarna baseballówka z daszkiem na głowę i ciemne okulary. Alan wysiadł z auta:
- Mmm. Wyglądasz apetycznie… Z chęcią cię znów pokonam w grze w golfa
- Zobaczymy, Panie – uśmiechnęła się Dorota, też już lekko podniecona
Weszli na zarezerwowany teren. Alan miał ze sobą sprzęt do golfa. Obszar był dość spory, kilkuhektarowy, pagórkowaty i pokryty strzyżoną trawą. Dookoła nie widać było zbyt wielu ludzi, szczególnie jak się zawędrowało w głąb terenu.
            Jako, że Dorota miała okazję grać do tej pory jedynie w minigolfa, Alan wyjaśnił jej, jak się uderza. Po kilku próbach mógł już oglądać Dorotę dość pewnie uderzającą kijem w piłeczkę. Szczególną przyjemność sprawiało mu oglądanie jej odsłoniętej przez ułamek sekundy pupci, w momencie, gdy się zamachiwała.
            Gdy już minęły lekcje i rozgrzewka, zaczęli grać na serio. Walka była o to, kto za mniejszą ilością uderzeń umieści piłeczkę w dołku, oddalonym o kilkadziesiąt, a potem i kilkaset metrów. Pierwszy etap był prosty i oboje trafili za drugim razem.
 - dobra jesteś, szybko się uczysz… Może nie będzie to takie banalne z tobą wygrać…
- dziękuję, Panie – odrzekła serdecznie Dorota
Zaczęła jej się podobać ta gra. W przerwie między etapami ćwiczyła uderzenia, by nie dać plamy. Za drugim etapem oboje trafili za trzecim razem, choć mało brakowało, a Dorota musiała by uderzać czwarty raz. Trzeci etap był trudniejszy i Dorota trafiła za czwartym razem, a Alan za trzecim.
- hmmm… Oj przegrywasz… - Alan powątpiewał
- liczy się chyba wynik końcowy… Grajmy dalej – broniła się dziewczyna
I zagrali dalej. Dorota przykładała się bardzo do uderzeń i dokładnie mierzyła za każdym razem. Trwało to na tyle długo, że Alan zdążył raz i drugi chwycić Dorotę lekko za pośladki. Uśmiech Doroty pozwolił mu upewnić się, że ruch taki jej nie przeszkadza. Gdy jednak powtórzyło się to po raz piąty, dziewczyna spojrzała na niego ze zniecierpliwieniem, ale nie zdecydowała się nic powiedzieć.
Po sześciu etapach Dorota jednak przegrywała już trzema uderzeniami. Tego było za wiele.
- chyba nie ma co grać dalej, trzy punkty do tyłu to raczej za dużo, byś wygrała cały turniej.. – zawyrokował Alan
- błagam, nie zabieraj mi szansy… - prosiła Dorota z uniżonym wyrazem twarzy – muszę się pozbyć obręczy…
Alan się zgodził i zagrali dalej. Po skończonej rundzie Dorota przegrywała pięcioma punktami. Alan stwierdził:
- no to chyba już po turnieju… szkoda…
- błagam – Dorota padła przed nim kolanami w zieloną trawę – może jest szansa?
Alan spojrzał na jej śliczne uda i kolana
- a może dałoby się coś zrobić… Musiałabyś „odpracować” jakoś te stracone punkty i bylibyśmy znów ex aequo…
- tak, zrobię, co każesz – Dorotę to „urządzało”
- hmmm – myślał przez chwilę Alan – za te trzy punkty poprosiłbym o…. twoją bieliznę…
Dorota mogła się spodziewać takiego obroty sprawy, ale i tak przeszedł ją dreszcz podniecenia. Bez długiego namyślania się ściągnęła spod bluzeczki biustonosz. Nie można było zauważyć jego braku – jedynie z bliska widać było, że przez bawełnę prześwitują ciemne brodawki jej piersi. Po chwili też, rozejrzawszy się, bez długich ceregieli usiadła na trawie i ściągnęła swoje białe majteczki spod spódniczki. Brak majteczek nie dał się już tak dobrze ukryć, choć spódniczka nie była tak krótka, jak miała okazję nosić poprzednimi razami. Stanęła teraz na baczność przed Alanem ze złączonymi nogami i podała mu posłusznie swoją bieliznę.
- bardzo dobrze… Jest remis. – uśmiechnął się Alan

Grali dalej. Dorota nauczyła się jednak czegoś i kolejny, trudny etap skończył się remisem. Dorota była radosna i miała nadzieję na wygraną w następnej rundzie. Następny etap był długi. Dołek był kilometr od nich. Po czterech uderzeniach piłeczka Alana była jeszcze dość daleko. Dorota patrzyła rozmarzona na jego ruchy, na jego muskularne ręce i na jego twarz, gdy w skupieniu mierzył wzrokiem odległość. Zakochała się w nim już dawno temu, ale teraz umacniała się w tym zauroczeniu. Ostatecznie Alan potrzebował sześciu uderzeń, by wpakować piłeczkę w dołek…
- golf jest jak seks. Chodzi o to, by piłeczka, niczym plemnik, dotarła na samo dno dziurki… – stwierdził pewny siebie Alan
Dorota trochę się zaczerwieniła i podświadomie przycisnęła jeszcze silniej oba uda do siebie. W sumie marzyła o seksie z Alanem, ale traciła już na niego nadzieję… Widziała, że Alan zerka co jakiś czas między jej uda z nadzieją zobaczenia jej łona, ale robiła co mogła, aby mu to uniemożliwić. Z samej przekory.
- Teraz ty – rzucił Alan, gdy wrócili do punktu startowego
Dorota podeszła do słupka i, ukucnąwszy, precyzyjnie umieściła na nim piłeczkę
- bardzo lubię patrzeć na twoje uda, szczególnie, gdy są gołe – walnął ni stąd ni zowąd Alan
Dorota się zarumieniła, ale nie odwróciła się do niego, by nie widział jej policzków
- tak musisz je szczelnie do siebie przykładać, by chronić swoją dziurkę. Boisz się, by ktoś nie trafił do niej swoją piłeczką… - snuł dalej swój pseudopoetycki monolog
Dorota uderzyła piłeczkę, a ta zawędrowała nawet dość daleko. Zaraz też pobiegła w tym kierunku, zostawiając Alana. Ten w końcu do niej dobiegł w momencie, gdy mierzyła do następnego uderzenia
- zobaczymy, co potrafisz – mruknął – czy jesteś lepszym strzelcem ode mnie
Niedługo potem Dorota miała już pięć uderzeń na koncie, a piłeczka była nadal w odległości kilkunastu metrów od dołka. Przymierzała się do uderzenia więc szczególnie długo, czując na sobie dość nachalny wzrok Alana. W końcu uderzyła, i to z wypiekami na twarzy. Czuła, że to jej ostatnia szansa. Piłeczka… przetoczyła się w kierunku dołeczka, wymijając go na kilka centymetrów…
- no Mała… Chyba dość mojej cierpliwości. Znów poniosłaś klęskę… - sarkał Alan
Dorota nic nie powiedziała, tylko przełknęła ślinę.
- teraz wykonuj precyzyjnie moje polecenia, suko – ton głosu jej chłopaka zmienił się z ironicznego na lekko wściekły – mam dość twoich kiepskich umiejętności. Pokażę ci, jak się trafia!
Alan zaprowadził Dorotę pod rękę w kierunku dołeczka. Podniósł piłeczkę z ziemi, po czym ściągnął z Doroty jej koszulkę, odpinając powoli jej guziki. Gdy już ujrzał jej nagie piersi i niepewny wzrok wbity błagalnie w jego oczy, zakomenderował:
- teraz siadaj na trawie!
Dorota zaczęła siadać po turecku w miejscu, gdzie stała
- nie tu! Siadaj dokładnie na dołeczku! Pupą na nim!
Dorota chwilę jeszcze patrzyła w jego zagniewaną twarz, ale ni chciała, by się dalej złościł. Usiadła na dołeczku, a Alan zaraz zręcznym ruchem wyprostował jej nogi, tak, że siedziała z wyciągniętymi przed siebie prosto nogami. Teraz Alan odchylił je od siebie, po czym wyjął z worka na sprzęt dwa długie i cienkie metalowe kołki, które wbił w ziemię przy stopach Doroty. Zaraz też przykuł do nich obręcze, znajdujące się na stopach Doroty. Siedziała ona teraz z szeroko rozchylonymi nogami, na których miała naciągnięte podkolanówki. Nogi były unieruchomione. Spod czarnej spódniczki widać było jej wygolone, piękne wargi sromowe. Teraz Alan skuł jej ręce za plecami i odszedł na odległość kilkunastu metrów.
- teraz jestem tu, skąd ostatnio uderzałaś! – krzyknął – zaraz cię nauczę techniki!
Alan przymierzył się wzorowo do uderzenia i dynamicznym ruchem kija posłał piłeczkę wprost między nogi Doroty. Piłeczka uderzyła ze średnią prędkością w sam środek warg sromowych, tak że gdyby były one rozchylone, to piłeczka wbiłaby się chyba w jej wnętrze.
- Auuuu! – Dorota wydała okrzyk bólu
- A widzisz, genialne uderzenie! – rozkoszował się Alan, po czym podszedł do swej ofiary. Dorota nie mogła się za bardzo ruszyć, a nawet nie próbowała. Alan przybliżył dłoń do jej poczerwieniałego łona i dotknął warg sromowych. Poczuł wilgoć.
- A więc ci się podobało! – stwierdził zadowolony – pokażę ci więc ten sam numer z większej odległości!
I tak, zgodnie z obietnicą, wykonał ponowne uderzenie, tym razem z dwudziestukilku metrów. Strzał musiał być silny, by piłeczka doleciała. I znów okazał się celny! Najlepiej wiedziała o tym cipka Doroty, która oberwała teraz jeszcze silniej i to tak mocno, że piłeczka dosłownie wbiła się między wargi, a w każdym razie pozostała między nimi a trawnikiem, wchodząc niejako pod Dorotę. Okrzyk bólu był tym razem przeraźliwy i wypełnił sporą część pola golfowego. Nie widać było jednak nikogo spomiędzy pagórków.
- Panie – rzekła Dorota maskując grymas bólu, gdy Alan do niej podszedł – świet.. świetne uderzenie… Jesteś geniuszem golfa
- z geniuszem nie sposób wygrać… - Alan kontynuował myśl – jak tam dołeczek?
- boli, Panie, proszę… Dołeczek ma już dość – rzekła błagalnie
- w takim razie pokażę ci technikę podrzutu – oznajmił z radością
Alan odszedł na kilkanaście metrów i znów posłał piłeczkę w kierunku Doroty, tym razem podbijając ją trochę do góry. Piłeczka trafiła w lewą, odsłoniętą, pierś Doroty
- Aaaaa! – dało znów się słyszeć. Dorota spojrzała na swoją poczerwieniałą pierś
- No to już mistrzostwo świata – Alan rzekł
- Panie, nie wiedziałam, że jesteś tak dobry, nie miałam z tobą szans! Dziękuję za oszczędzenie „dołeczka” – zapewniała Dorota
Alan podszedł do niej, schylił się i ucałował ją w usta, co Dorocie zrobiło wielką przyjemność
- czy teraz mnie uwolnisz z obręczy? – spytała szeptem
- hmmm… No nie wiem… Chyba będę musiał wykonać na tobie jeszcze jeden test i może wtedy…
- jestem gotowa! – zapewniła uradowana Dorota. Nie spodziewała się takiego pozytywnego obrotu sprawy
- ale uprzedzam, że będzie bardzo ostro, czy tego chcesz?
- eee…– Dorota zadrżała. Przez myśl przeszło jej kilka różnych mrożących krew w żyłach scenariuszy. Była jednak podniecona i to odbierało jej jasność myśli. W końcu musiała się wreszcie pozbyć tych obręczy, więc się zgodziła, kiwnąwszy głową
- wstawaj! – Alan rozkuł jej nogi – byłaś dołeczkiem, a więc teraz będziesz piłeczką!
Dorota przełknęła ślinkę. Zrozumiała mniej więcej, co ją czeka. Wkrótce też podeszli do miejsca startowego. Dorota musiała uklęknąć nad słupkiem do piłeczki i to nadal ze skutymi na plecach rękami. Następnie musiała wykonać niemal szpagat nad słupkiem tak, by jej wzgórek łonowy oparł się na słupku. Teraz na rozkaz Alana schyliła się mocno do przodu aż jej twarz oparła się o trawę. Tak leżała policzkiem na ziemi i patrzyła z przerażeniem do góry, ale nie mogła dojrzeć twarzy oprawcy z tak niska. Oprawca podsypał pod jej twarz trochę ziemi, by było jej miękko, tak więc ryła twarzą w czarnej brei. Alan obejrzał teraz z satysfakcją jej wypięty i świetnie wyeksponowany tyłeczek i rozchylone, nagie wargi sromowe oparte na słupku golfowym, otoczone krótką spódniczką, która nie zasłaniała praktycznie niczego.

- Perfetto! – szepnął z włoska Alan
- Panie… proszę…. – Dorota próbowała coś mówić, ale trudno jej było cokolwiek wyksztusić z tej pozycji
Alan teraz wybrał jeden z kijów – ten do dalekich uderzeń. Wypolerował chusteczką jego metalową główkę, chuchając na nią kilkakrotnie, po czym jeszcze przejechał po nim dokładnie roztapiającą się bryłką lodu, którą wyjął ze specjalnej torby. Następnie zaczął przymierzać się do strzału. Robił to bardzo długo, przy okazji lekko trącając nim odbyt Doroty i jej wargi sromowe. Dorota, mocno podniecona, reagowała drżeniem na każdy taki dotyk, a mrowie przechodziło jej po plecach. Gdy zaś na chwilę główka kija znalazła się między jej i tak już obolałymi wargami sromowymi, całe jej ciało zadrżało. Alan dojrzał, że końcówka kija zrobiła się mokra.
- dziewczyno, ale się podnieciłaś, będziesz więc miała to, na co czekasz! – stwierdził Alan
Dorota zaoponowała
- już nie możesz zrezygnować! – warknął, trącając znów, tym razem dość niedbale i mocno, odbyt Doroty. Ta zadrżała ponownie, jak w transie. Czas jednak przedłużał się
- Panie… Jak masz już mi dołożyć, to uderzaj…. Twoja piłeczka czeka…


Alan zamachnął prawidłowo się więc, jak do dalekiego rzutu i uderzył kijkiem, celując między obie dziurki Doroty. Przez okolicę przebiegł przeraźliwy krzyk dziewczyny, niczym jakaś nawałnica. W jednej chwili jednak okrzyk ten zamarł, gdyż Dorota, pod wpływem uderzenia, przesunęła się do przodu, ryjąc kolanami w trawie, a jej twarz zagłębiła się lekko w górce ziemi. Przy okazji, z szoku i rozpędu, połknęła troszkę czarnego piasku. Miednica jej przemieściła się ze słupka, opadając do przodu w trawę. Leżała teraz plackiem z rozchylonymi nadal nogami, tak że widać było jej poczerwieniały odbyt i wargi sromowe. Kijek musiał najwyraźniej przeciąć fragment jej warg sromowych, gdyż na jego główce pojawiły się lekkie ślady krwi.
Alan był pod wrażeniem swego dzieła. Szybko też zdjął z dziewczyny wszystkie kompromitujące ją obręcze, a ona, powoli dochodząc do siebie, uśmiechnęła się przez łzy…

Brak komentarzy: