poniedziałek, 28 lutego 2011

11. Inicjacja


[Kontynuacja części 10]

Dorota przeżyła znów boleśnie kończącą się przygodę, ale to nie złamało jej wytrwałego ducha. Przeżyła dziki seks ze swoim ukochanym i czuła się dowartościowana. Na jednym z kolejnych spotkań opowiedziała mu nawet z pewną dumą o swojej bolesnej przygodzie z kelnerem, a Alan zrozumiał, że jego dziewczyna jest gotowa na kolejny etap wspólnej przygody.
- Doroto, czy jesteś gotowa zrobić dla mnie wszystko? – spytał za którymś razem
Piękne oczy dziewczyny powiększyły się nieco, a serce zaczęło jej grać marsza
            - no tak… ale co masz, Panie, na myśli?
            - jesteś już bardzo zahartowana w bólu oraz poniżeniu. Czas, byś awansowała… - Alan był tajemniczy
            - awansowała – powtórzyła bezwiednie – co to oznacza?
            - zobaczysz… chodzi o to, byś zrozumiała, że to, co razem do tej pory wyczyniałaś było rodzajem zabawy i raczej przekomarzania się niż byciem prawdziwą suką… To tak, jak ukończenie szkolenia żołnierskiego z etapu kadeckiego na etap wojownika Kamikadze.
Dorota zrobiła się naraz czerwona na twarzy. Poczuła, że jest gotowa, że chce brnąć w to dalej, mając ufność, że Alan ją kocha i nie da jej skrzywdzić.
            - jestem gotowa… myślę, że tak… Jeśli tylko Kamikadze nie oznacza groźby dla życia
            - nic takiego ci nie grozi, podobnie jak nie grozi ci trwałe okaleczenie – upewnił ją Alan – jednak nic więcej nie mogę ci obiecać. Będąc suką musisz się godzić na wszystko, co ci każę
Dorota nic nie mówiła. Skinęła tylko głową i słuchała rozkazu. Miała przybyć do znajomego Alana, gdzie on, Alan oraz jeszcze kilka osób będą czekać na dokonanie czegoś w rodzaju chrztu bojowego Doroty.
            - czy mam się ubrać seksownie? – spytała tylko
            - zrozum, to już nie będzie zabawa. Suka nosi tylko obrożę. W co się ubierzesz na czas dojazdu do nas nie ma znaczenia.
Dorota miała poważną minę. Czuła, że rzeczywiście to nie będą żarty.

Nazajutrz Dorota, ubrana w sweter i spodnie, znalazła się pod drzwiami mieszkania w jednym z odleglejszych bloków w jej dzielnicy. Serce jej waliło od rana, a teraz czuła się bardzo podniecona. Przed wyjściem wzięła prysznic, wydepilowała nogi i łono, wyperfumowała się, ale lekko i założyła stringi, bo mimo wszystko chciała sprawić pożądliwe wrażenie.
            Po zadzwonieniu dzwonka w drzwiach pojawił się wysoki kolega, którego znała już z jednej z zabaw, w które wplątał ją Alan. Konkretnie kazał jej całować się z nim w parku. Teraz zdawał się jej nie pamiętać. Zaprosił ją do środka. We wnętrzu ujrzała grupkę czterech mężczyzn (w tym i Alana) siedzących na kanapie w zupełnie przeciętnie wyglądającym salonie.
            - widzę, że jesteś gotowa – rzekł Alan – ściągaj z siebie ubrania, tutaj przy nas…
Dorota powoli, w podnieceniu, zaczęła zdejmować sweter, podkoszulkę, spodnie. Lampa salonu oświetlała teraz żółtym intensywnym światłem gładką skórę jej rąk i nóg oraz brzucha. Dziewczyna zauważyła brak pożądliwości w oczach świadków. Była trochę speszona, ale zaraz pomyślała, że to profesjonaliści i nie spotkali się tu z nią, by podniecać się striptizem. Po chwili więc ściągnęła swój stanik, a uwolniony, dość spory biust pofalował lekko. Zaraz też stringi opadły na resztę ubrań, a Dorota została jedynie w szpilkach. Kolega – gospodarz wręczył jej skórzany pasek nabijany ćwiekami na całej swej długości. Był to rodzaj paska z zamknięciem na szlufki. Dorota obejrzała go z wypiekami na twarzy
            - to jest obroża, jesteś początkująca, więc tłumaczę – rzekł gospodarz – a teraz unieś włosy do góry.
Na to Dorota bez słowa chwyciła kitę swych ciemnych włosów w prawą dłoń ku górze, odsłaniając swą zgrabną szyję. Gospodarz teraz założył jej obrożę i zacisnął ją dość mocno, ale tak, by się nie dusiła.
- może jeszcze załóż jej ten łańcuch na biodra - zaproponował Alan wskazując na wiszący na ścianie pas. Składał się z metalowych oczek splecionych ze sobą i przypominał łańcuch. Kolega Alana chwilę później już zawieszał go na jej biodrach, trochę powyżej kusząco się prezentującego, wygolonego wzgórka łonowego. Oprócz obroży zostały zapięte podobne paski na jej nadgarstkach i kostkach. Była gotowa na rozpoczęcie wieczoru…


- zaczniemy od zrobienia suce porządnego lania – zawyrokował jeden z mężczyzn
- dobry pomysł, chodź suczko do pokoju obok – gospodarz zaprosił Dorotę do sypialni, przylegającej do salonu. Dorota posłusznie tam powędrowała, a z nią całe towarzystwo. Alan w pewnym momencie zauważył:
- zdejmijcie jej ten pasek, będzie przeszkadzał…
- świetny pomysł – przyznał ktoś – tyłeczek musi być całkowicie odsłonięty
Po zdjęciu paska kazano Dorocie położyć się na łóżku, na brzuchu tak, że nogi zwisał jej lekko z krawędzi materaca
- jesteś już zaprawiona w laniu? Nie boisz się bólu? – spytał gospodarz
Dorota spojrzała na niego trochę przytępionym ze strachu wzrokiem, ale w odpowiedzi wyręczył ją Alan: „Ona wszystko zniesie”. Wcale to Doroty nie pocieszyło, jednak mimo to odważnie ułożyła się na łóżku. Po chwili usłyszała, jak ze spodni jednego z mężczyzn został wysunięty pasek. Nie spoglądała do tyłu, ale cała podniecona oczekiwała tortur.
            Ku jej zdziwieniu za chwilę ponownie usłyszała szelest wysuwanego paska, a potem poczuła chłód na swej pupie. To jednak nie był pasek – poczuła czyjeś ręce, które rozmasowywały na jej pupie zimną wodę. Ciarki przeszły jej po nogach, co z pewnością było widoczne dla wszystkich, gdyż jej ciało dobrze oświetlała lampa.
- teraz mamy pewność, że poczujesz lanie… - ktoś rzekł
Niedługo potem pierwszy, ciężki cios skórzanego paska spadł na jej gładką skórę. Dorota przełknęła szybko ślinę, czując ostry ból na nawilżonej pupie. Zachowała milczenie. Zaraz jednak kolejny cios zmusił ją do syknięcia.
- suczka już piszczy? – zapytał ktoś ze zdziwieniem – to może teraz przyspieszymy?
Natychmiast spadł na Dorotę trzeci cios, a za nim bardzo szybko czwarty, a potem po chwili piąty. Każdy kolejny na przeciwległy pośladek.
- Auuu! – Auuu! – Auuu! – skowytała teraz, zrozumiawszy, że klapsy są serwowane dwoma paskami przez dwóch oprawców
- Auuu! – Auuu! – Auuu! – krzyki jej były ciche, ale gwałtowne. Dorota nie chciała jednak wyjść na tchórza, więc nie błagała o przestanie, tylko mężnie czekała na koniec ćwiczenia.


- Świiist! Świiiiiist! Świiiiist! – kolejne razy znosiła z godnością, ale niemniej nie przestawała piszczeć. Po około trzydziestu – czterdziestu razach nastąpiła pauza. Dorota czuła, że chyba już nie usiądzie na obolałej pupie, ale poczuła dziką radość, że wytrzymała bez skomlenia o litość. Taka ją radość ogarnęła, że postanowiła jakoś to wyrazić.
- teraz chyba nieźle dostałaś, masz jakieś życzenia? – spytał gospodarz
- a teraz może lanie w brzuszek? – harda odpowiedź dziewczyny wprawiła oprawców w lekkie zmieszanie, ale na ich twarzach pojawiły się zaraz uśmieszki
- o nie! – przejął inicjatywę jeden z nich – najpierw pobawimy się z nóżkami!
- klękaj, suczko – rzekł z uśmiechem gospodarz – ale na siedząco!
Dorotę lekko przeraziła perspektywa siadania na pośladkach zlanych na kwaśne jabłko. Podniosła się jednak z godnością i z udawanym uśmiechem uklękła na tapczanie, który wskazali jej oprawcy.
- oj, ona nie da rady usiąść na tych pośladkach… - przewidywali mężczyźni
Dziewczyna jednak była harda. Powoli spuszczała pupę na swoje stopy, a gdy zaczęło ją bardzo boleć, zatrzymała się na moment. Jej piękna, obita pasem pupcia zawisła na moment w powietrzu
- no i macie, za dużo od suki wymagamy – usłyszała
To ją przekonało do śmielszych czynów. Szybkim ruchem teraz siadła, mając wrażenie, że siada na żarzących się drewnach. Ból przeszył całą dolną część jej ciała, ale uśmiech nie zniknął całkowicie z jej twarzy. Mina jednak lekko zrzedła…
- zuch dziewczyna! Teraz posmakuj pasa w innej pozycji! – krzyknął z przejęciem najstarszy z towarzystwa.
- wpierw chwila zmysłowości… - dodał, zanurzając dłonie w misce z zimną wodą i zaraz potem kładąc je na udach Doroty. Zaczął zmysłowo rozmasowywać wodę na jej ciele, a dziewczyna zadrżała z podniecenia i zimna. Robił to patrząc z bliska jej w oczy.
- widzę, że nie przepuścicie sobie okazji zwiększania bólu… - skomentowała.
Zaraz też oprawca jął ją okładać pasem po udach. Raz jedno udo przyjmowało cios, raz drugie. Do akcji zaraz włączył się kolega, a potem jeszcze trzeci. Musieli naprzemiennie uderzać pasem, by sobie nie wchodzić nawzajem w paradę – a robili to całkiem zręcznie.
- Aj, aj, aj! – po trzy razy Dorota jęczała, bo już nie była w stanie wytrzymać. Jednak to tylko pobudzało towarzyszy Alana. Po kolejnym razie, które i tak już przestała liczyć, Dorota poczuła, że tortura się skończyła. Spojrzała zmęczonym wzrokiem na twarze chłopaków – w ich oczach malował się triumf.
- Może kończymy? – spytali zawadiacko
Dorota tym razem nic nie odpowiedziała. Siedziała tylko cicho na tych swoich obolałych pośladkach, bojąc się je w ogóle ruszyć i spoglądała na czerwone pręgi na swych udach.


Zamiast ostatecznego potwierdzenia końca tortur usłyszała przerażające pytanie:
- a czy suczka miała rozdziewiczoną dziurkę? – spytał najmniej pozorny z kolegów. Dorota przypomniała sobie, że to on właśnie uderzał ją paskiem z największym zacięciem.
- ee…. – Dorota spojrzała na Alana. Z jego oczu nie udało jej się wyczytać żadnych sugestii
- oczywiście – z trudem przeszło jej przez gardło
- w to jestem w stanie bez problemu uwierzyć. Tę lafiryndę na pewno nieraz posuwano! Ale ja pytam o dziurkę w pupie!
Dorota jeszcze bardziej się speszyła. Była obolała i miała już trochę dosyć, ale perspektywa jeszcze brutalniejszej „zabawy” przyprawiła ją o dreszczyk podniecenia. Jedyne, na co ją teraz było stać, to cicho wymamrotane pytanie:
- cco mamm robić?
Jeden z towarzyszy powoli podniósł ją z klęczek. Zaprowadzono ją w drugi kąt pokoju i ułożono na dużym dywanie brzuchem do dołu. Trochę ją piekły poobijane uda w kontakcie z chropowatą powierzchnią dywanu, ale przynajmniej pupa poczuła należną jej ulgę. Głowę przechyliła na bok i odpoczywała, czując na sobie chciwe spojrzenia grupki mężczyzn. To było to! Jej piękne ciało znów jest wystawione na pastwę nachalnych oprawców, nogi ma szeroko rozłożone, tyłeczek wypięty, a jej piękne kształty są do ich dyspozycji. Włosy zasłoniły jej nieco pole widzenia, tak więc nie orientowała się, po co wyszedł jeden z jej „kolegów”. Po chwili poczuła, że ktoś lub coś dotyka ją po pośladku. Oczywiście poczuła ból, gdyż pośladek jeszcze nie wydobrzał po laniu. Ten obiekt to jednak było bardziej coś niż ktoś. Był to gładki, zimny, okrągły przedmiot, który przesunął się powoli z pośladka do jej pięknego, wypiętego rowka między pośladkami. Już za chwilę odnalazł bezbłędnie dziurkę odbytu. Jedno spojrzenie i Dorota już wiedziała: traktowano ją jakimś długim metalowym prętem. To dlatego jego ruchy były niezdarne i mało dokładne. To dziw, że trafił bezbłędnie do otworka. I już po chwili gładko zakończony pręt począł się wbijać w dziurkę. Z początku powoli się przebijał, jednak, gdy go na chwilę wyjęto i wysmarowano jakimś kremem, mógł już bez problemu wbić się przez zwieracze do środka odbytu i zacząć penetrować jej wnętrze. Poczuła ból – średnica pręta musiała wynosić z cztery czy pięć centymetrów! Dorota zaczęła jęczeć, ale nie brzmiało to niepokojąco. Wręcz przeciwnie: jej bolesne jęczenie wydawać się mogło jękami rozkoszy. To rozochociło „operatora” pręta i już, już zaczęły się ruchy do środka i na zewnątrz imitujące kopulację.
- no, dziwko! Poczuj satysfakcję, jesteś posuwana na odległość! – rzucił któryś
- hehe, mocniej ją posuwaj! – dodał inny


Gdy już było po wszystkim Dorota odetchnęła z ulgą. Alan szepnął w ucho leżącej dziewczyny jeszcze tylko krótko:
- kocham cię, zabieram cię do siebie
Uśmiech na jej twarzy oznaczał radość z wytrzymania próby oraz nadzieję na miły wieczór...

Brak komentarzy: