czwartek, 28 kwietnia 2011

14. Trening na świeżym powietrzu

[Kontynuacja części 13.]



Telefon zadzwonił. Dorota odebrała z nadzieja, ze jej “opiekun” znów chce się z nią spotkać. Nie pomyliła się. Podniosła słuchawkę.
-          Witaj Dorotko – ciepły głos Alana przyprawił ją znowu o dreszcz podniecenia.
-          Witaj... – udało jej się wyszeptać
-          Chciałabyś się spotkać?
-          Jasne – wydusiła z siebie, wiedząc, że w sumie pytanie Alana było czystą formalnością.
-          Chcę sprawdzić twoją sprawność fizyczną – to oświadczenie zabrzmiało złowieszczo
-          Ależ Panie… Wiesz, że dla ciebie dam z siebie wszystko – rzekła, sama dziwiąc się górnolotności swych słów
-          W takim razie bądź u mnie jutro rano. Myślę, że będziesz potrafiła wybrać odpowiedni strój… Jutro ma nie być zbyt zimno
-          Oczywiście – Dorota zrozumiała, co to znaczy – wolisz sportowe szorty czy króciutką sportową spódniczkę?
Zapadła chwila ciszy, ale dziewczyna wiedziała, ze jej opiekun się po prostu uśmiechnął z zadowolenia.
-          Spódniczka będzie w sam raz – odparł – a więc widzimy się u mnie o dziewiątej

Był już późny wrzesień, więc Dorota wzięła ze sobą pełny dres. Czarne sportowe buty i białe skarpetki okrywały jej stopy. Spódniczka na razie wylądowała w plecaku. Alan uśmiechnął się szeroko na jej widok, gdy ukazała mu się we drzwiach. Chwycił jej dłoń i zaprosił do środka. I tu nagle się zapomniał i ją mocno przytulił. Tak, najwyraźniej jej naprawdę potrzebował, co bardzo Dorotę wewnętrznie podbudowało i uspokoiło. Uśmiechnęła się i natychmiast bez słowa poszła do łazienki, by zdjąć z siebie dres. Kiedy wyszła już ubrana w krótką czarną sportową spódniczkę, białą przylegającą idealnie koszulkę oraz sportowe buty, oczy Alana się rozszerzyły,. W ten sam sposób, ilekroć ją widywał w negliżu. Wzrok jego natychmiast powędrował na jej apetyczne uda, co od razu zauważyła. Złapała się rękami za biodra, lekko pochyliła na bok i spojrzała zawadiacko na owładniętego jej urokiem Alana:
-          Może tym razem podołam próbie? - spytała
-          Bbbardzo możliwe – wyszeptał – ale nie będzie łatwo – zaraz dodał przytomnie
-          A co będziemy ćwiczyli? – ponownie spytała
-          Bieganie – odparł



Po chwili byli juz w parku niedaleko. Słonce świeciło, dzięki czemu temperatura wzrosła do 20 stopni. Trochę było za zimno na tak lekki strój, ale Dorota się nie martwiła, Czekało ją sporo wysiłku, a poza tym nie dbała o to, co pomyślą inni przechodnie.
-          Mam biegać po tym torze? – spytała dziewczyna wskazując na okrągłą ścieżkę do biegania, która znajdowała się między parkowymi drzewami
-          Tak, tak – potwierdził – ale czemu moja suczka przestała mówić do mnie “Panie”?
Dorotę oblał rumieniec. Nic nie mówiąc zrobiła krok naprzód, stając z nim twarzą w twarz. Przymrużyła oczy, zbliżając nieznacznie do niego swą szczękę. Alan podniósł dłoń, na co zareagowała zamykając całkiem oczy i spinając mięśnie twarzy. Wiedziała, że czeka ją cios. Alan przysunął dłoń do jej twarzy, ale zamiast wymierzyć jej uderzenie, pogładził ją po policzku. Dorota była wniebowzięta:
-          Kochasz mnie, Panie? – spytała grzecznie, otwierając oczy
-           Kocham… - zaczął Alan, a jego mina natychmiast wyraziła radość – kocham… cię trenować!
W tym momencie wyciągnął przygotowany skórzany pasek, szybkim ruchem obrócił ją o 180 stopni i strzelił ją paskiem pod spódniczką. Cios trafił ją akurat w cieniutkie majteczki, więc uderzenie było tak samo skuteczne, jak w gołą pupę.
-          Biegaj!! – krzyknął chłopak, zmuszając ją do rozpoczęcia treningu.
Dorota natychmiast zaczęła biegać, a jej opiekun ruszył natychmiast za nią. Wykorzystał moment jej ogólnego zaskoczenia, by ją dogonić, ale zamiast wyprzedzić, zrównał się z nią w biegu i wymierzył kolejny cios w pupę.
- Auuu! – lekko zaskomlała Dorota, bo cios ją bolał. Dlatego przyspieszyła. Biegła tak przez pewien czas, w miarę daleko od srogiego pasa Alana, a on rozkoszował się widokiem jej ponętnych ud oraz kołyszących się w biegu łydek. Po kilku minutach dziewczyna zaczęła wytracać tempo, gdy tymczasem Alan nadal miał siłę, by do niej się zbliżyć i ponownie zaatakować pasem:
- Auuu... – syknęła dziewczyna
Kolejny cios poleciał tuż potem:
-          Auuu, nieee – próbowała bezskutecznie przyspieszyć biegu, ale kolejne razy poleciały na jej falujące w biegu pośladki
-          Auć, auć, auć! – piszczała
Alan się nie zrażał i pofolgował sobie tym razem jeszcze mocniej:
-          Świssst!
-          Auuuuuuu!! – zawyła Dorota i padła na drogę. Odpoczywała na czworakach, głośno oddychając.
-          Poddaję się, Panie… Jesteś za dobry dla mnie… – wykrztusiła z siebie
Alan podszedł do niej z miną zwycięzcy. Uniósł delikatnie poły jej spódniczki, odsłaniając czerń jej majteczek. Następnie zsunął je kilkanaście centymetrów w dół, odkrywając nagie pośladki, które zdążyły przybrać już leciutko czerwoną barwę. Dorota się nie broniła. Pas po raz kolejny przylgnął do jej pupy, zostawiając tym razem żywszą barwę na ciele.
-          Ajć... – syknęła cicho dziewczyna, nie ruszając się ani na centymetr. Była zbyt zmęczona, by się bronić
-          uderzaj, Panie.... – szepnęła jeszcze tonem wiernopoddańczym
Alana taka kapitulacja nie zadowoliła.
- Ściągaj ubranie! - zawołał
Dorota była oszołomiona, nawet nie pomyślała, czy ktoś patrzy. Była zbyt zmęczona, by skojarzyć, kiedy właściwie straciła ubranie. Biegła teraz nago, a Alan serwował jej ciosy w tym razem nieodsłoniętą pupę.
 


W końcu straciła siłę do biegania, padła na asfalt, aż ją kolana zabolały. Alan podszedł bliżej. Uniósł jej spoconą twarz w dłoni, spojrzał jej w oczy i rzekł złowieszczo:
- Teraz chodź do mnie do mieszkania. Tam czeka cię prawdziwa kara...

Brak komentarzy: