Dorota spotkała się z Alanem po
dłuższej przerwie zimowej. Byli w parku, gdzie miała stawić się mimo
niewysokich jeszcze temperatur – oczywiście w krótkiej spódniczce.
Podczas długich zimowych dni często
Dorota rozmyślała o swoim księciu z bajki. Z jej bajki! Niestety Alan był na
wyjeździe i nie mógł się z nią spotykać. Dziewczyna bardzo tęskniła,
popłakiwała nawet czasem na zajęciach na uczelni (dyskretnie) i przeklinała
Wielką Brytanię i kryzys, który kazał setkom chłopaków jechać za granicę i
zostawiać swe sympatie.
Teraz był już kwiecień. „Post”
się skończył. Ciało Doroty szalało, gdy tylko myślała o ich spotkaniu.
Pierwszym po przerwie. Ale teraz już mieli za sobą wieczór w restauracji, gdzie
mogli sobie poopowiadać wszystko. Drugie spotkanie – na prośbę samej Doroty –
było już randką BDSM – jak nazywała je dziewczyna. Alanowi się spodobała ta
nazwa. Na taką randkę BDSM zaprosił ją do parku koło ośrodka sportowego. Miał
bowiem ochotę wypróbować zręczność ukochanej w grze, którą poznał dobrze na
kilkumiesięcznej emigracji. Sportem tym
był tenis.
- witaj mała – rzekł chłopak i
zaraz spuścił wzrok na jej piękne, 22 – letnie nóżki i figurę. Miała na sobie
czarną bluzeczkę zapinaną na guziki, dżinsową mini spódniczkę oraz czarne,
wygodne buciki na obcasie. Znów była jego! Stała tak wpatrując się i cicho
przełykając ślinkę. Alan zaprosił ją do wnętrza budynku.
Wynajął na dwie godziny salkę do
gry w tenisa. Gdy weszli, Dorocie od razu skoczył poziom podniecenia. W końcu umówili
się w miejscu publicznym, choć dość dobrze odseparowanym.
- wzięłaś strój – spytał groźnie
Alan
Dorota przytaknęła. W swej
czarnej torebce miała przygotowany zestaw, który dostała od Alana. Składały się
na niego ciemnobeżowe szorty oraz jasnożółta bluzeczka bez rękawów. W sam raz
na szybką i energiczną grę. Zniknęli oboje w szatniach. Po chwili już grali –
Alan w białym, klasycznym stroju tenisowym, ona zaś w bardzo króciutkich
łaszkach, czarnych, lekkich bucikach i białych skarpetkach. Dorota grała kiedyś
w tenisa jak była mała. Zajęło jej trochę czasu, by się wyćwiczyć. Dzięki
ponadgodzinnej grze nabrała pewnej dawnej wprawy tak, że gra stała się płynna.
- to wszystko to tylko wstęp do
nowej zabawy terenowej. Chcę cię trochę rozruszać... – zagaił chłopak
- chyba dobrze gram? – spytała Dorota
z nadzieją, że ją pochwali
- w sumie tak, ale najlepiej to
sprawdzić. Zagramy na punkty!
- na punkty? – przestraszyła się
dziewczyna
- tak, tak jak dawniej, urządzimy
pojedynek. Ale spokojnie, nie będę ostry w grze... – uspokajał Alan
Dorota trochę się zawiodła w sumie tym
zapewnieniem, że wszystko będzie na luzie. Ona potrzebowała trochę emocji,
dlatego zmieniła taktykę gry
- nie ma problemu, możesz być
ostry, i tak wygram!
- co ty taka pewna? – spytał zmieszany
- tak ci dołożę, że się nie
pozbierasz, nie masz szans amatorze! – Dorota znów, jak dawniej, zrobiła się
zadziorna
- taak? Zobaczymy! Gramy – Alan posłał
znienacka pierwszą piłkę, którą Dorota z trudem odebrała.
Następnie zaczął grać dość ostro,
śląc piłkę w różne miejsca pola gry, tak że Dorota musiała zacząć szybko
biegać. Kilka razy udało jej się, ale punkty dla Alana rosły. Dwa razy musiała
nawet upadać na kolana, by odebrać piłkę. Gdy łapała się za obolałe miejsca,
natychmiast szła kolejna piłka. I tak przez cały kwadrans. Dziewczyna była już
zasapana i nawet trochę brudna od zakurzonej posadzki. Wyglądała bosko, gdy tak
co chwilę musiała zmieniać kierunek biegu, gdy padała na ziemię i gdy obcierała
sobie ze zmęczenia czoło. Minę miała nietęgą.
- ograłem cię prawie do zera –
rzucił triumfalnie Alan – jesteś beznadziejna!
Dorota była zmęczona, ale i
podniecona. Opuściła głowę.
- tak, panie... Co teraz? –
spytała niewinnie
Alan zmierzył ją wzrokiem
- idziemy! Zobaczymy się jutro w
nowym miejscu
Dorota była zawiedziona. Podeszła
bliżej i skamlała:
- chyba należy mi się jakaś kara
za zuchwalstwo....
Alan był nieugięty. Dziewczyna
nawet pomyślała, że zmienił zdanie co do scenariusza ich spotkań. Dlatego
wzmogła swe prośby:
- panie – złapała go lekko za
rękę – byłam beznadziejna, przepraszam za moje teksty...
W pewnym momencie Alan się do
niej zwrócił z wyrazem twarzy wyrażającym zwątpienie
- no dobrze... Poproś o karę
Dorota osłupiała. Nigdy wcześniej
czegoś takiego nie słyszała. Po chwili milczenia opanowała się
- proszę... panie...
- na kolanach – zażądał chłopak
Dorota usiadła na kolanach na
ziemi i spojrzała mu w twarz
- proszę..... – rzekła żałośnie i
wstyd jej się zrobiło i – co tu ukrywać – trochę głupio
Alan wyciągnął do niej rękę w
geście wielkopańskim. Dorota niechętnie, ale pocałowała ją
- czy teraz...? – zaczęła
- ucałuj jeszcze mój but – rzekł chłopak
beznamiętnie
- co? – dziewczyna była zła.
Miała nawet trochę tego dosyć. Ale po chwili rozwagi zniżyła głowę do ziemi i
pocałowała szybko czubek buta Alana, a właściwie musnęła go wargami
- o nie szmato! – Alan się na
serio rozgniewał jej zachowaniem – w takim razie poproszę o pocałunek pełny i
głęboki!
Dorota ponownie osłupiała. Była u kresu cierpliwości, ale
groźna mina Pana i but sportowy przystawiony pod jej usta nie dał jej czekać.
Musiała otworzyć usta i całować czubek ukurzonego buta. Aby już dać się
zupełnie poniżyć, bez nalegania Alana pogłębiła pocałunek, namiętnie całując i
gładząc językiem czubek adidasa.
Zerknęła tylko raz na Alana. Miał radosną minę...
- jesteś moją MISS KAMIKADZE!!
- jesteś moją MISS KAMIKADZE!!
Po chwili Dorota siedziała już na plastikowej ławeczce pod
ścianą. Nie miała na sobie nic poza butami. Patrzyła tylko w stronę zamkniętych
drzwi z nadzieją, że nikt ich nie otworzy. Nogi miała w pełnym rozkroku. Co
chwilę wydawała z siebie ciche skomlenie z bólu, jak tylko zielona tenisowa piłeczka
trafiała w okolice jej warg sromowych. Miała już sporo czerwonych plamek na
skórze po wewnętrznej stronie ud. Znak, że mistrz celności nie zawsze trafiał.
Cipka bolała ją bardzo. Była już czerwona od trafień, ale dziewczyna dzielnie
trzymała nogi w rozkroku. Wiedziała, że nawet jeśli ktoś wejdzie słysząc jej
piszczenie, Alan jakoś ich z tego wytłumaczy i wrócą bezpiecznie do domu...
3 komentarze:
Czlowieku masz talent do pisania, dlaczego nie pokazesz tej powiesci na jakkiejs stronie czy cos. Bo tak to naprawde trudno ja znalezc. Poza tym naprawde kusi spytac czy aby zdjecia sam nie robisz, bo zawsze pasuja do sytuacji. Z przyjemnoscia porozmawiam z kims kto ma taka wyobraznie makrobq@gmail.com
Podoba mi się ta część przed samą końcówką, gdzie ją skłonił do całowania buta..
zajebiste ale pisz dalej:):)vTo jest mega!
Prześlij komentarz