środa, 25 kwietnia 2012

21. Spotkanie po przerwie

[Kontynuacja części 20. - po przerwie...]


Dorota spotkała się z Alanem po dłuższej przerwie zimowej. Byli w parku, gdzie miała stawić się mimo niewysokich jeszcze temperatur – oczywiście w krótkiej spódniczce.  
Podczas długich zimowych dni często Dorota rozmyślała o swoim księciu z bajki. Z jej bajki! Niestety Alan był na wyjeździe i nie mógł się z nią spotykać. Dziewczyna bardzo tęskniła, popłakiwała nawet czasem na zajęciach na uczelni (dyskretnie) i przeklinała Wielką Brytanię i kryzys, który kazał setkom chłopaków jechać za granicę i zostawiać swe sympatie.
Teraz był już kwiecień. „Post” się skończył. Ciało Doroty szalało, gdy tylko myślała o ich spotkaniu. Pierwszym po przerwie. Ale teraz już mieli za sobą wieczór w restauracji, gdzie mogli sobie poopowiadać wszystko. Drugie spotkanie – na prośbę samej Doroty – było już randką BDSM – jak nazywała je dziewczyna. Alanowi się spodobała ta nazwa. Na taką randkę BDSM zaprosił ją do parku koło ośrodka sportowego. Miał bowiem ochotę wypróbować zręczność ukochanej w grze, którą poznał dobrze na kilkumiesięcznej emigracji.  Sportem tym był tenis.


- witaj mała – rzekł chłopak i zaraz spuścił wzrok na jej piękne, 22 – letnie nóżki i figurę. Miała na sobie czarną bluzeczkę zapinaną na guziki, dżinsową mini spódniczkę oraz czarne, wygodne buciki na obcasie. Znów była jego! Stała tak wpatrując się i cicho przełykając ślinkę. Alan zaprosił ją do wnętrza budynku.
Wynajął na dwie godziny salkę do gry w tenisa. Gdy weszli, Dorocie od razu skoczył poziom podniecenia. W końcu umówili się w miejscu publicznym, choć dość dobrze odseparowanym.
- wzięłaś strój – spytał groźnie Alan
Dorota przytaknęła. W swej czarnej torebce miała przygotowany zestaw, który dostała od Alana. Składały się na niego ciemnobeżowe szorty oraz jasnożółta bluzeczka bez rękawów. W sam raz na szybką i energiczną grę. Zniknęli oboje w szatniach. Po chwili już grali – Alan w białym, klasycznym stroju tenisowym, ona zaś w bardzo króciutkich łaszkach, czarnych, lekkich bucikach i białych skarpetkach. Dorota grała kiedyś w tenisa jak była mała. Zajęło jej trochę czasu, by się wyćwiczyć. Dzięki ponadgodzinnej grze nabrała pewnej dawnej wprawy tak, że gra stała się płynna.
- to wszystko to tylko wstęp do nowej zabawy terenowej. Chcę cię trochę rozruszać... – zagaił chłopak
- chyba dobrze gram? – spytała Dorota z nadzieją, że ją pochwali
- w sumie tak, ale najlepiej to sprawdzić. Zagramy na punkty!


 - na punkty? – przestraszyła się dziewczyna
- tak, tak jak dawniej, urządzimy pojedynek. Ale spokojnie, nie będę ostry w grze... – uspokajał Alan
 Dorota trochę się zawiodła w sumie tym zapewnieniem, że wszystko będzie na luzie. Ona potrzebowała trochę emocji, dlatego zmieniła taktykę gry
- nie ma problemu, możesz być ostry, i tak wygram!
- co ty taka pewna? – spytał zmieszany
- tak ci dołożę, że się nie pozbierasz, nie masz szans amatorze! – Dorota znów, jak dawniej, zrobiła się zadziorna
- taak? Zobaczymy! Gramy – Alan posłał znienacka pierwszą piłkę, którą Dorota z trudem odebrała.
Następnie zaczął grać dość ostro, śląc piłkę w różne miejsca pola gry, tak że Dorota musiała zacząć szybko biegać. Kilka razy udało jej się, ale punkty dla Alana rosły. Dwa razy musiała nawet upadać na kolana, by odebrać piłkę. Gdy łapała się za obolałe miejsca, natychmiast szła kolejna piłka. I tak przez cały kwadrans. Dziewczyna była już zasapana i nawet trochę brudna od zakurzonej posadzki. Wyglądała bosko, gdy tak co chwilę musiała zmieniać kierunek biegu, gdy padała na ziemię i gdy obcierała sobie ze zmęczenia czoło. Minę miała nietęgą.
- ograłem cię prawie do zera – rzucił triumfalnie Alan – jesteś beznadziejna!
Dorota była zmęczona, ale i podniecona. Opuściła głowę.
- tak, panie... Co teraz? – spytała niewinnie
Alan zmierzył ją wzrokiem
- idziemy! Zobaczymy się jutro w nowym miejscu
Dorota była zawiedziona. Podeszła bliżej i skamlała:
- chyba należy mi się jakaś kara za zuchwalstwo....
Alan był nieugięty. Dziewczyna nawet pomyślała, że zmienił zdanie co do scenariusza ich spotkań. Dlatego wzmogła swe prośby:
- panie – złapała go lekko za rękę – byłam beznadziejna, przepraszam za moje teksty...
W pewnym momencie Alan się do niej zwrócił z wyrazem twarzy wyrażającym zwątpienie
- no dobrze... Poproś o karę
Dorota osłupiała. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszała. Po chwili milczenia opanowała się
- proszę... panie...
- na kolanach – zażądał chłopak
Dorota usiadła na kolanach na ziemi i spojrzała mu w twarz
- proszę..... – rzekła żałośnie i wstyd jej się zrobiło i – co tu ukrywać – trochę głupio
Alan wyciągnął do niej rękę w geście wielkopańskim. Dorota niechętnie, ale pocałowała ją
- czy teraz...? – zaczęła
- ucałuj jeszcze mój but – rzekł chłopak beznamiętnie
- co? – dziewczyna była zła. Miała nawet trochę tego dosyć. Ale po chwili rozwagi zniżyła głowę do ziemi i pocałowała szybko czubek buta Alana, a właściwie musnęła go wargami
- o nie szmato! – Alan się na serio rozgniewał jej zachowaniem – w takim razie poproszę o pocałunek pełny i głęboki!
Dorota ponownie osłupiała. Była u kresu cierpliwości, ale groźna mina Pana i but sportowy przystawiony pod jej usta nie dał jej czekać. Musiała otworzyć usta i całować czubek ukurzonego buta. Aby już dać się zupełnie poniżyć, bez nalegania Alana pogłębiła pocałunek, namiętnie całując i gładząc językiem czubek adidasa.  Zerknęła tylko raz na Alana. Miał radosną minę...
- jesteś moją MISS KAMIKADZE!!

Po chwili Dorota siedziała już na plastikowej ławeczce pod ścianą. Nie miała na sobie nic poza butami. Patrzyła tylko w stronę zamkniętych drzwi z nadzieją, że nikt ich nie otworzy. Nogi miała w pełnym rozkroku. Co chwilę wydawała z siebie ciche skomlenie z bólu, jak tylko zielona tenisowa piłeczka trafiała w okolice jej warg sromowych. Miała już sporo czerwonych plamek na skórze po wewnętrznej stronie ud. Znak, że mistrz celności nie zawsze trafiał. Cipka bolała ją bardzo. Była już czerwona od trafień, ale dziewczyna dzielnie trzymała nogi w rozkroku. Wiedziała, że nawet jeśli ktoś wejdzie słysząc jej piszczenie, Alan jakoś ich z tego wytłumaczy i wrócą bezpiecznie do domu... 




3 komentarze:

makrobq pisze...

Czlowieku masz talent do pisania, dlaczego nie pokazesz tej powiesci na jakkiejs stronie czy cos. Bo tak to naprawde trudno ja znalezc. Poza tym naprawde kusi spytac czy aby zdjecia sam nie robisz, bo zawsze pasuja do sytuacji. Z przyjemnoscia porozmawiam z kims kto ma taka wyobraznie makrobq@gmail.com

mandaryn pisze...

Podoba mi się ta część przed samą końcówką, gdzie ją skłonił do całowania buta..

Anonimowy pisze...

zajebiste ale pisz dalej:):)vTo jest mega!